To po prostu wyjątkowy smartfon. Lenovo Moto X Force - recenzja Spider's Web
Sprawdziłem, czy faktycznie ma niezniszczalny ekran i czy faktycznie wytrzyma 48 godzin na jednym ładowaniu - i nie zawiodłem się ani trochę. Z Lenovo Moto X Force spędziłem cały miesiąc, testując ją w przeróżnych warunkach i poddając ją wielu próbom. Teraz przyszedł czas na pełną recenzję, a jest o czym opowiadać.
Przez ostatnie lata w moje ręce wpadły dziesiątki smartfonów z Androidem, różnych producentów, z różnym oprogramowaniem i możliwościami, i niewiele jest urządzeń, które przemawiają do mnie tak, jak smartfony Lenovo Moto, czy - jeszcze do niedawna - Motoroli. Ubiegłoroczne Moto X Style i Moto X Play w szczególności przypadły mi gustu. Są to smartfony, którym w zasadzie niewiele można zarzucić, a wrażenia z użytkowania oferują jak żadne inne.
Nie inaczej jest w przypadku Moto X Force. Pierwszy na świecie smartfon z nietłukącym się ekranem jest wyjątkowy nie tylko dlatego, że nie zbijemy w nim szybki na wyświetlaczu. Po miesiącu z tym urządzeniem mogę śmiało powiedzieć, że choć nie ustrzegło się ono kilku wad, to znalazłem w nim wszystko to, za co uwielbiam pozostałe urządzenia serii Moto - i wiele więcej.
P.S. Dajcie łapkę w górę i subskrybujcie Spider's Web TV!
Budowa i jakość wykonania
To nie jest kolejny cienki i lekki smartfon. Jeśli szukasz aluminiowej obudowy, szlifowanych krawędzi, zakrzywionych ekranów, czy innych stylistycznych udziwnień, to tutaj ich nie znajdziesz. Moto X Force stylistycznie jest dość… hmm, grubo ciosana. I nie mówię tu wcale o jej fizycznych gabarytach. Przy wymiarach 149,80 x 78 x 9,20 mm i masie 169 g jest nie tylko cieńsza, ale i lżejsza od siostrzanej Moto X Style i wcale nie jest dużo większym urządzeniem od większości smartfonów o podobnej przekątnej ekranu.
Moto X Force sprawia jednak wrażenie solidnego, masywnego smartfonu. Specyficzny kształt plecków może sugerować, że nie będzie on dobrze leżał w dłoni, ale to przecież Lenovo Moto - ergonomia ma bardzo wysoki priorytet. Moto X Force świetnie leży w dłoni, a pokrywający plecki balistyczny nylon jest bardzo przyjemny w dotyku, nie ulega uszkodzeniu przy upadkach i nie jest przesadnie śliski. Nie trzyma się dłoni aż tak, jak guma w Moto X Play na przykład, ale też nie wyślizguje się jak większość szklanych i aluminiowych smartfonów.
O ile stylistyka jest dyskusyjna i można polemizować, czy X Force to smartfon atrakcyjny, czy nie, to nie można już zakwestionować tego, że jakość wykonania jest rewelacyjna. Wszystko jest ze sobą bardzo dokładnie spasowane, a klawisze głośności i blokady po prawej stronie (ten pierwszy wyraźnie teksturowany) mają idealny skok i nie “grzechoczą” w obudowie.
Mały drobiazg, który zawsze doceniam w smartfonach Moto to tacka na karty nanoSIM/microSD. W większości smartfonów, jakich używałem, włożone karty nie są w żaden sposób “podtrzymywane”, tylko luźno położone i trzeba bardzo uważać, wsuwając tackę w szczelinę. W smartfonach Moto po włożeniu jednej z kart jest ona wyraźnie osadzona i nie trzeba się martwić przypadkowym wetknięciem źle włożonej karty do wnętrza telefonu. Mała rzecz, ale bardzo cieszy.
Kontynuując wycieczkę dookoła obudowy - obok tacki SIM/microSD na szczycie znajdziemy też gniazdo słuchawkowe. Lewa strona pozbawiona jest gniazd i klawiszy, a u dołu, tradycyjnie, mamy port microUSB. Z tyłu pomiędzy balistycznym nylonem widać tylko charakterystyczny, aluminiowy pasek, z wgłębieniem na palec i 21 MP aparatem głównym, i doświetlającą, dwutonową diodą LED.
O wiele więcej dzieje się za to z przodu - Na szczycie znajdziemy dość gęsto upakowane czujniki ruchu (na potrzeby funkcji Moto Display), przedni, 5 MP aparat z diodą LED, głośnik do rozmów i czujnik oświetlenia. U dołu zaś leżą dwa grille, które wyglądają dość zwodniczo, bo sugerują głośniki stereo - niestety, tylko jeden z nich skrywa faktyczny głośnik. Drugi to maskownica mikrofonu.
Ta feeria głośników i czujników okala największą atrakcję Moto X Force - wyświetlacz.
Niezniszczalnemu ekranowi i chroniącej go technologii Shattershield poświęciliśmy osobny materiał, więc zachęcam do jego lektury, albo obejrzenia wideo na Spider’s Web TV (przy okazji zostawiając łapkę w górę).
Wersja Tl;Dr jest taka, że tego ekranu… nie da się stłuc. A w każdym razie nie przy normalnych upadkach, chociaż widziałem film, jak jakiś szaleniec zrzucił Moto X Force z blisko 300 metrów i wyszła z tego bez szwanku. Trzymając się jednak realistycznych i rozsądnych zastosowań smartfona, upadki Moto X Force niestraszne. Na ten smartfon nie potrzeba żadnych folii ochronnych, szkieł hartowanych, bumperów, case’ów, czy co tam się jeszcze zakłada na nowy, drogi smartfon, żeby się nie potłukł przy upadku z wysokości kolan na miękki dywan.
W osobnym materiale pisałem też, że na niezniszczalności nie ucierpiała sama jakość panelu. Przy 5,4” przekątnej i rozdzielczości QHD wyświetlacz AMOLED prezentuje się wspaniale. Jedyne co go odróżnia od tradycyjnych wyświetlaczy, to nieco głębsze osadzenie panelu pod warstwami ochronnymi, przez co nie ma takiego efektu “naklejki”, jak np. w iPhonie czy nowych Samsungach Galaxy. Niemniej jednak kąty widzenia nadal są bardzo dobre, a ekran, chociaż nieco bardziej odbija refleksy słoneczne, pozostaje czytelny w pełnym świetle, gdyż jest bardzo jasny. Kolorom także nie mogę nic zarzucić.
Z technologią AMOLED wiąże się oczywiście benefit głębokich czerni, który przydatny jest nie tylko podczas czytania czy oglądania filmów, ale także wtedy, gdy telefon jest uśpiony. Tak jak Moto X Style, Moto X Force również posiada aktywną funkcję Moto Display, czyli powiadomienia pokazujące się w formie ikon na wygaszonym ekranie. Wystarczy podnieść telefon, lub machnąć ręką nad wyświetlaczem, a pojawią się na nim “bąbelki”, po których dotknięciu podejrzymy powiadomienia.
W Moto X Style gdy uruchamiało się Moto Display, zauważalnie podświetlał się cały panel LCD. w X Force podświetlają się tylko pojedyncze piksele. Ciekawe jest też fakt, że Moto X Force jest znacznie bardziej czuła na machnięcie ręką nad ekranem i ogólne wzbudzanie tej funkcji. Wystarczy delikatny gest, aby pojawił się podgląd godziny i bieżących powiadomień. Fantastyczna funkcja, do której braku w innych smartfonach nie mogę się przyzwyczaić, bo to coś więcej, niż tylko tryb always-on display, widoczny np. w Nexusach czy Galaxy S7.
Specyfikacja i oprogramowanie to creme de la creme Androida
Jako że Moto X Force debiutowała w ubiegłym roku, nie znajdziemy tu najnowszego Snapdragona 820, ale i tak jej specyfikacja jest imponująca:
- Procesor: Qualcomm Snapdragon 810 2.0 GHz
- RAM: 3 GB
- Pamięć wbudowana: 32 GB + microSD do 2 TB
- Ekran: 5,4” AMOLED o rozdzielczości QHD z technologią Shattershield
- Akumulator: 3760 mAh z technologią Turbo Charge
- Aparat główny: 21 MP z dwutonową diodą LED
- Aparat przedni: 5 MP z diodą LED
- Łączność: BT 4.1 LE, NFC, Wi-Fi 802.11 b/g/n/ac 2,4 i 5 GHz
- Wymiary: 149,80 x 78 x 9,20 mm
- Masa: 169 g
- System operacyjny: Android 6.0 Marshmallow
Kombinacja tak dobrej specyfikacji z czystym Androidem daje niebywałą płynność działania na co dzień, o której smartfony z nakładkami producenta mogą tylko pomarzyć. Przycięcia nie zdarzają się tu praktycznie nigdy, a na pewno nie przy tak błahych zadaniach jak przewijanie ekranu, czy przełączanie się między aplikacjami. Zarządzanie pamięcią operacyjną jest tutaj rozwiązane naprawdę dobrze i rzadko zdarza się, aby jakaś aplikacja musiała się w całości przeładować od nowa.
Aplikacje wczytują się błyskawicznie, przewijanie aplikacji społecznościowych i stron internetowych również następuje bez przycięć. Pewnie co niektórzy zapytają, czy Snapdragon 810 się przegrzewa - nie, w normalnym użytkowaniu się nie przegrzewa. Jedyne sytuacje, kiedy Moto X Force robi się nieco za gorąca, to przy dłuższych sesjach z zaawansowanymi graficznie grami, oraz podczas nawigacji. Ale który smartfon się w tych sytuacjach nie nagrzewa?
Tradycyjnie, tak jak w innych smartfonach Moto, również i tutaj znajdziemy szereg udogodnień i kilka bardzo użytecznych aplikacji producenta. Np. Moto Body to ciekawa alternatywa dla Google Fit (z którym również może się integrować), chociaż cały czas czekamy na wprowadzenie większej liczby aktywności. Niezwykle ciekawa aplikacja pojawiła się także wraz z Androidem 6.0 - Moto Alert, czyli aplikacja, do której możemy wpisać nasze informacje zdrowotne oraz numery ICE.
Wielka szkoda, że nadal nie doczekaliśmy się obsługi naszego języka w Moto Voice, aczkolwiek rozumiejący coraz więcej po polsku Google Now jakoś rekompensuje ten brak.
Najczęściej używanymi dodatkami są jednak opisany wcześniej Moto Display, wraz z „czujnym ekranem”, który nie gaśnie, dopóki się w niego wpatrujemy, oraz gesty szybkiego uruchamiania. Podwójne machnięcie telefonem uruchamia latarkę, a podwójne przekręcenie nadgarstka uruchamia aplikację aparatu.
A skoro o aparacie mowa…
Moto X Force nie ma się czego wstydzić na tle “fotograficznych” smartfonów.
Jeśli czytaliście nasze recenzje Moto X Style i X Play, to wiecie, że Lenovo Moto wywiązało się ze swoich zapowiedzi “stworzenia najlepszych aparatów w klasie”. 21 MP sensor prezentuje naprawdę kapitalne efekty, choć nie jest pozbawiony wad. Przede wszystkim, duża rozdzielczość, która gwarantuje ogromną szczegółowość zdjęcia w dobrym świetle, w kiepskich warunkach oświetleniowych działa na niekorzyść aparatu. Im mniej światła, tym więcej szumu i mniej szczegółów.
Aparat ma też tendencję do przepalania scenerii, ustawiając za wysoko ekspozycję. To błąd oprogramowania, który z pewnością szybko zostanie naprawiony (ten sam występuje też w Moto X Style po aktualizacji do Androida Marshmallow), ale na razie trzeba pilnować, żeby przed zrobieniem zdjęcia ręcznie obniżyć nieco suwak ekspozycji.
Widać też, że albo działa tu mocniejszy procesor, albo Lenovo Moto dopracowało algorytmy przetwarzania obrazu, bo - w przeciwieństwie do Moto X Style, gdy ją testowałem - nie widać tutaj już przesadnego, cyfrowego procesowania zdjęć, co potrafiło skutkować “sztucznością” scenerii. Tutaj ten problem nie występuje.
Przedni aparat też produkuje naprawdę dobre fotografie, nie zmiękczając sztucznie tonacji skóry i utrzymując ostry obrazek. Jeśli szukasz smartfona do vlogowania, lub po prostu lubisz często robić sobie selfie, to Moto X Force jest dla ciebie.
Zadziwiająca jest też cyfrowa stabilizacja obrazu przy nagrywaniu filmów. Bez wahania mogę powiedzieć, że bije na głowę większość smartfonów z optyczną stabilizacją obrazu, stabilizując nawet dość gwałtowny ruch.
Nadal poważny zgrzyt powoduje u mnie aplikacja aparatu, z którą nie umiem się polubić. To wciąż ta sama, nieprzesadnie wygodna i nieintuicyjna aplikacja, co w pozostałych Moto.
Ostatnie aktualizacje zmieniły jednak to, że już nie musimy ręcznie przełączyć widoku punktu ostrości - teraz “celownik” widoczny jest cały czas, ale nadal zamiast dotykać miejsca, na którym chcemy ustawić ostrość, przeciągamy palcem po ekranie a zdjęcie robimy dotykając pozostałej części wyświetlacza.
Ja jednak z aparatu w Moto X Force jestem bardzo zadowolony, tak samo jak byłem z modułów w X Style i X Play. Nie jest to najlepszy aparat na rynku, ale nadal trzyma się ścisłej czołówki.
Moto X Force na co dzień
Temu, jak Moto X Force spisuje się w moim, konkretnym zastosowaniu, poświęciłem oddzielny materiał. Mówi on też o wytrzymałości akumulatora, który faktycznie wystarcza na 48 godzin z dala od gniazdka. Możecie go obejrzeć na Spider’s Web TV, lub przeczytać szczegółowo na ten temat, klikając w link poniżej.
Jeśli jednak miałbym podsumować codzienne wrażenia z użytkowania Moto X Force jednym słowem, to byłoby to słowo - “wyjątkowy”. Testuję naprawdę wiele smartfonów, z najwyższej półki i nie tylko, i naprawdę niewiele jest urządzeń, o których można to powiedzieć. Moto X Force to nie jest tylko “kolejny smartfon”. Wyróżnia go nietypowa obudowa, niezniszczalny ekran, świetny akumulator i praktycznie... bezobsługowość.
Urządzenia elektroniczne dążą do tego, abyśmy przestali je zauważać. I do pewnego stopnia Moto X Force realizuje to założenie, jednocześnie silnie zaznaczając swoją własną, smartfonową osobowość. Tego telefonu używa się po prostu przyjemnie. Nie ma żadnych irytujących problemów, frustracji nie powoduje szybko kurczący się pasek energii i nie trzeba obchodzić się z nim jak z jajkiem, bo ekran wytrzyma ewentualny upadek.
Moto X Force nie rozczarowała mnie również w kwestiach łączności. Prędkość internetu, zarówno przez Wi-Fi jak i LTE sięga 150 mbps DL i 20-25 mbps UL, choć to oczywiście uzależnione jest też od dostawcy internetu. Telefon bardzo dobrze trzyma się sygnału, nawet tam, gdzie inne urządzenia zaczynają odpuszczać.
No i jakość rozmów telefonicznych jest zdecydowanie najlepsza w klasie. Głosy po obydwu stronach są czyste, klarowne, a dźwięki tła zredukowane do minimum.
W czasie testów odnotowałem tylko jedno specyficzne zachowanie, które potwierdzają też inni recenzenci, nie tylko w Polsce - mikrofon w Moto X Force zaczyna nagrywać z minimalnym opóźnieniem, około sekundy. W praktyce oznacza to, że trzeba sekundę-dwie odczekać, zanim zaczniemy mówić do telefonu, czy nagrywać wideo, bo pierwsza sekunda nagrania będzie “niema”. Możliwe jednak, że to tylko błąd oprogramowania, który zostanie niebawem wyeliminowany.
Rozczarowałem się za to straszliwie, jeśli chodzi o głośniki w Moto X Force. Po genialnych głośnikach stereo w Moto X Style naprawdę trudno było mi się pogodzić z tym, że w X Force jest tylko jeden, cicho i niewyraźnie grający głośniczek mono. Co prawda jego umiejscowienie i tak plasuje go na szczycie stawki, ale jakość mnie nie powaliła.
Świetnie za to gra złącze słuchawkowe. Sprawdziłem je ze słuchawkami 16 OHM, 32 OHM i 54 OHM i z żadnymi nie miało problemu, a płynący dźwięk był bardzo głęboki i “muzyczny.”
O wyświetlaczu pisałem już na początku tej recenzji, ale wspomnę tylko, że oglądanie filmów na YouTubie, granie w gry, przeglądanie zdjęć czy po prostu czytanie na nim, to czysta przyjemność.
No i trzeba raz jeszcze wspomnieć o świetnym akumulatorze, dla którego 48 godzin z dala od gniazdka to naprawdę nie problem. A jeśli zdarzy się, że trzeba go będzie naładować częściej, to z pomocą przychodzi technologia Turbo Charge. Dołączona do zestawu, dość spora, jednoczęściowa ładowarka naładuje Moto X Force w nieco ponad godzinę, a wystarczy podpiąć telefon na 15 minut, by zyskać energii na kolejnych 13 godzin.
Pozostaje jedno pytanie - czy warto kupić Moto X Force?
Powiedziałbym, że to zależy. 3000 zł to z pewnością niemała kwota. Konkurencji też nie brakuje, także tej najnowszej i bardziej “sexy”, na którą z pewnością będzie spoglądać wielu nabywców. Moto X Force to smartfon w Polsce stosunkowo mało rozpoznawalny i nieco niszowy, ale tym bardziej wart swoich pieniędzy.
Moto X Force oferuje więcej, niż większość smartfonów. Mamy tutaj wszystko, czego tylko możemy oczekiwać od flagowca - potężna specyfikacja, świetna bateria, bardzo dobry aparat, niezrównana w świecie Androida płynność działania i do tego ten ekran, który daje gwarancję spokoju. A Lenovo Moto daje aż 4 lata gwarancji, na wypadek, gdyby coś jednak poszło nie tak.
Przyznaję się bez bicia, że mam słabość do smartfonów Lenovo Moto. I tak, jak polubiłem się z X Style i X Play, tak i polubiłem Moto X Force. Dlatego też z czystym sumieniem mogę polecić zakup tego smartfona. Biorąc pod uwagę, jak wiele ma on do zaoferowania, będą to naprawdę dobrze wydane pieniądze.