Rozgrywki CS:GO na Intel Extreme Masters 2016 - podsumowujemy półfinały
Dzień półfinałów za nami. Czas podsumować zmagania drużyn i nieco pospekulować, co będzie dalej.
Luminosity – Na'Vi
Overpass, Inferno oraz Cobblestone zostały wybrane drogą picków i banów. Dupreeh, po bezbłędnie rozegranej fazie grupowej, nazwał grę Luminosity piękną. Ciężko jest się nie zgodzić. Jeszcze kilka miesięcy temu wiele osób interesujących się esportem nie byłaby w stanie wymienić ich pełnego składu. Dzisiaj awansują do półfinału IEM-a i jak równy z równym mierzą się z najlepszymi. Jeżeli miałem jakieś obawy przed tym spotkaniem, była to wyłącznie ich jednodniowa przerwa w grze.
Na'Vi stabilnie stoi w światowym top 3, regularnie kończy duże turnieje na wysokich pozycjach, ale w Polsce nie pokazali się ze zbyt dobrej strony. Kilka godzin przed półfinałowym spotkaniem, zaciekle walczyli o ten awans z Tempo Storm. Powiedzieć, że brazylijska drużyna była bliska, to zdecydowanie za mało. Brakowało trzech rund. Na'Vi wygrało ostatnią mapę, odrabiając stratę 13-8. Pokazali oczywiście siłę i doświadczenie, ale to zwycięstwo nie napawało optymizmem przed nadchodzącą walką z Luminosity.
Pierwsza połowa to standardowe 7-8. Luminosity wzięło rundę na pistoletach i dwie kolejne, Na'Vi odpowiedziało na pierwszym fullu i tak wzajemnie łamali ekonomię przeciwników. Potem piękny ace Flamiego na sam początek drugiej połowy, a przy wyniku 9-13 kolejny raz w tym turnieju doświadczamy magii pauz taktycznych. Z 9-13 zrobiło się 15-13. Brakowało jednej rundy, żeby zamknąć sprawę. Zamiast tego, dostaliśmy dwie dogrywki. Świetne zachowanie Brazylijczyków w kluczowych momentach gry. Zarówno ten mały comeback jak i wygrany overtime.
Na inferno spodziewałem się solidnego zwycięstwa Luminosity. Nie przeliczyłem się. Motywacja sprawiła, że Na'Vi było w stanie dotrzymywać kroku przeciwnikom przez znaczną część gry, ale to sama końcówka pokazała, dlaczego Brazylijczycy tak często grali tę mapę. Opanowanie, pewność siebie i bezwzględność w ostatnich rundach. Do tego kapitalny w całym bo3 Fallen.
Astralis – Fnatic
Esportowy klasyk. Spotkanie dwóch genialnych drużyn. Astralis, do momentu rozpoczęcia tego półfinału, grało kapitalnie. Faza grupowa zakończona bez żadnej porażki, jeszcze pewniejszy awans niż w przypadku Luminosity... Astralis zaprezentowało się rewelacyjnie.
Fnatic popełniło jeden błąd w grupach, ale patrząc na mecz z Virtus.pro, coraz więcej osób mówiło, że porażka z Brazylijczykami to tylko drobne potknięcie, które często zdarzały się Szwedom na dużych turniejach. Polacy byli zupełnie bez szans. Obie mapy zaczynaliśmy źle, Fnatic doskonale to wykorzystywało i nie pozwolio nam powiedzieć ani słowa, aż do skromnego powrotu z 14-1 na 16-8. Sprawiało to jednak bardziej wrażenie zabawy i dobrego gestu ze strony Szwedów niż faktycznej bezsilności.
To spotkanie w dużym stopniu zależało od map oraz nastawienia Astralis. Fnatic wchodziło w ten półfinał po przekonującym zwycięstwie nad Virtus.pro, a Duńczycy, ze względu na obowiązujący format turnieju, oglądali piątkowe zmagania razem z Luminosity.
Fnatic ostatnio coraz częściej zdarzają się mecze, gdzie wchodzi im praktycznie każdy strzał. Tutaj jakieś zabójstwo, będąc oślepiony, tam frag przez smoke'a, a jeszcze gdzieś indziej skuteczny skan, olof ugrywa clutch 1v2 z trzema punktami życia i 30 sekundami do końca rundy... Tak właśnie wyglądała pierwsza połowa. Astralis dobrze zaczął mecz, momentami panowie mieli trochę pecha, ale grali z Fnatic, które jest w takiej sytuacji bardzo trudne do skontrowania, nie mówiąc już o zwycięstwie. Jeżeli dołożymy do tej gry fakt, że Szwedzi dokonali tego na Overpassie, możemy wyobrazić sobie frustrację Duńczyków. Fnatic wpada, będąc jeszcze w uderzeniu po pokonaniu Virtus.pro i już na samym początku gasi przeciwnika. Na ich najlepszej mapie...
Dwie kolejne mapy to po prostu zwycięstwa, które każda z drużyn może przypisać solidnej grze. Najpierw cacbe, gdzie Astralis, po wygranej drugiej pistoletówce i przegranej połowie 5-10, przypomniało widzom, dlaczego są tak wysoko w rankingu. Świetny teamplay, bardzo konsekwentne egzekwowanie pomysłu na grę i w rezultacie zwycięstwo 16-12.
Inferno musiało się tak skończyć. Trzecia mapa bardziej sprzyjała Fnatic, a Szwedzi nie daliby sobie odebrać takiej szansy na finał. K/D Olofa na poziomie 28/12 najlepiej pokazuje determinację i chęć zwycięstwa. Astralis przez całą mapę nie miało kontaktu z przeciwnikiem. Odpowiedzieli w trzeciej rundzie, ale potem przegrali sześć kolejnych z rzędu. Szwedzi nie marnują takich okazji. Uciekli z wynikiem i weszli do półfinału.
Luminosity – Fnatic – spekulacje
Widziałem już pierwsze głosy w Internecie, że Fnatic przejedzie się po nich i skończy turniej szybkim 3-0. Nie będzie to aż takie proste. Z jednej strony Luminosity stać na walkę z najlepszą drużyną na świecie, ale musimy pamiętać, że mamy do czynienia z bo5. Luminosity zbanuje cobblestone'a, Fnatic - mirage'a. Bardzo chciałbym zobaczyć inferno po raz kolejny. Podejrzewam, że Szwedzi podbudowani takimi zwycięstwami będą chcieli spróbować się jeszcze raz z Brazylijczykami.
Luminosity musiałoby dokonać cudów, żeby wygrać. W bo5 wygrywa najlepszy. Ten z większą wytrzymałością, umiejętnościami i pulą map. Nie można sobie w takiej sytuacji pozwalać na oddawanie za darmo któregoś z punktów, bo akurat słabo gramy cache'a czy overpassa. Trzeba walczyć.
Mamy naprawdę mocny finał w tym roku. Skłaniałbym się bardziej ku zwycięstwu Fnatic, ale Luminosity też pokaże pazury.