Amazon rozjeżdża konkurencję jak walec. Kolejna ebookowa księgarnia ma kłopoty
Amazon, Apple i inni sprzedawcy ebooków mają powody do zadowolenia. Czytniki i tablety NOOK nie idą do piachu, ale można odnieść wrażenie, że z rynku znika jeden z graczy. Barnes and Noble nie wytrzymał konkurencji z hegemonem pod przewodnictwem Jeffa Bezosa i musi ciąć koszty.
Księgarnia Barnes and Noble przez lata zajmowała się sprzedażą cyfrowych książek i czytników z e-papierowym ekranem z rodziny NOOK. Firma przegrała niestety batalię z Amazonem i podjęła wiele trudnych decyzji.
Poinformował o tym w oświadczeniu Ron Boire, czyli CEO w Barnes and Noble.
Złapanie oddechu na rynku cyfrowym to nie jedyne działania, jakie firma ma zamiar w najbliższym czasie przeprowadzić. CEO opowiada o tym, co już zrobiono:nakłady na NOOK spadły o 25 mln dol. i zrezygnowano z marki w segmencie aplikacji i wideo, co ma pozwolić zaoszczędzić firmie jeszcze więcej pieniędzy.
Firma nie może być zadowolona z wyników sprzedaży. Jak donosi Diginomica, co prawda zwiększony zysk w trzecim kwartale wyniósł 80,3 mln dol. - o 8,1 mln dol. więcej rok do roku - ale sprzedaż spadła do 1,41 mld. dol. Spadek tej wysokości jest bolesny, zwłaszcza, że wyniki księgarni psuje biznes online.
NOOK radzi sobie fatalnie.
Amazon sprzedaje swoje czytniki po kosztach, ale zarabia krocie na ebookach. Barnes and Noble to przy firmie Bezosa płotka, a sprzedaż NOOK-ów w trzecim kwartale spadła o 33% w porównaniu do zeszłego roku, do poziomu 52 mln dol. Treści? Spadek o 23%. do 31 mln dol. Akcesoria? 44%. do 21 mln. dol.
Całościowo starty to 12,5% Barnes and Noble nie stoi jednak nad przepaścią i nie szykuje się, by rączym krokiem ruszyć przed siebie. Firma wie, że przegrała i teraz minimalizuje straty. Klienci jednak nie będą zadowoleni z tego, co planuje firma i jak szybko chce wprowadzić zmiany w życie.
Wszystko przez nieszczęsny DRM.
W Polsce jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nasze księgarnie sprzedają książki ze znakiem wodnym. Pozwala on wyśledzić właściciela pliku, jeśli ten trafi do sieci i zaczną się nim namiętnie dzielić internauci lubujący się w gryzoniach, ale przynajmniej to klient ma kontrolę nad książką.
Ebooki ze znakiem wodnym bez DRM (Digital Rights Management, zarządzanie prawami cyfrowymi) można swobodnie przechowywać na czytniku, dysku czy w chmurze. Nikt nie broni użytkownikom poprawiać błędów w składzie książek, zmieniać okładek i formatów - trochę samozaparcia i można z MOBI zrobić EPUB.
Użytkownicy Barnes and Noble nie mają tego komfortu.
Ze względu na zabezpieczenia ebooków, nie da się ich po prostu pobrać na dysk. W Wielkiej Brytanii księgarnia wycofuje się z rynku cyfrowych książek, które będzie można przetransferować na konto supermarketów Sainsbury.
Nie wszystkie książki da się przenieść i użytkownicy dostaną w ramach rekompensaty vouchery Sainsbury Entertainment. Użytkownicy mogą być rozgoryczeni, zwłaszcza że ich inne treści cyfrowe rozniosą się po różnych serwisach.
Już 15 marca, czyli zaledwie za 6 dni, znikną aplikacje firm trzecich ze sklepu NOOK Store.
Konkurent dla Amazon Store nie wypalił, a na tabletach Barnes and Noble jest dostępny sklep Google Play i mało kto ma powód, by korzystać z uboższego zamiennika. Aplikacje na szczęście nie znikną z urządzeń - ale jak można się domyśleć, o aktualizacjach programów w przyszłości można zapomnieć.
Tego samego dnia jednak, którego zostanie wygaszony NOOK Store, zniknie możliwość wypożyczania i zakupu treści z NOOK Video Store, a jego całkowite zamknięcie zaplanowano na 30 kwietnia. Użytkownicy będą mieli przynajmniej możliwość zachowania dotychczas kupionych materiałów u innego usługodawcy.
Klienci Barnes and Noble będą musieli założyć konto w Disney Movies Anywhere lub CinemaNow.
Z pewnością będzie to dla części z pięciu milionów klientów, mówiąc brzydko, upierdliwe. Wiele osób, które przegapi termin - niecały miesiąc - straci swoje dane i z pewnością nie odbije się to pozytywnie na wizerunku firmy.
Barnes and Noble nie wywiesza jednak białej flagi i chce inwestować w dalszy rozwój BN.com, oraz stawia na dostęp do strony za pośrednictwem urządzeń mobilnych. Rezygnuje z szerokiego portfolio aplikacji na rzecz jednej pozycji.
Barnes and Noble nie chce też myśleć o końcu sprzedaży detalicznej. Księgarnie to w końcu nie tylko miejsca, gdzie sprzedaje się książki, ale też centra okolicznych wydarzeń kulturalnych.
Czy to wystarczy, żeby wylizać rany i wrócić z ofensywą? Biorąc pod uwagę rozmiar Amazonu, mam niestety wątpliwości…