REKLAMA

Z Launcher i spółka, czyli używam smartfona, zamiast konfigurować i ustawiać

Odkąd pamiętam TouchWiz, nakładka Samsunga na Androida, był zawsze tematem żartów. A to zbyt kolorowy, a to przeładowany tysiącem zbędnych aplikacji, a to nielogiczny i zabawkowy. Od jakiegoś czasu TouchWiz jest jednak czystą, odchudzoną nakładką bez “śmieci”, a Z Launcher sprawia, że Android od Samsunga jest nie tylko znośny, ale wygodny.

Z Launcher i spółka, czyli używam smartfona, zamiast konfigurować i ustawiać
REKLAMA
REKLAMA

Miałam okazję śledzić rozwój TouchWiza od kilku lat, regularnie i co aktualizację oraz co nowy flagowiec widziałam zmiany konceptu i próby dostosowania go do zmieniających się preferencji użytkowników. Po pakowaniu we flagowce tysiąca funkcji, które miały zapewnić konkurencję z iPhone’em, jakieś 2 lata temu Samsung skręcił w inną stronę.

Dodatkowe funkcje przestały straszyć tysiącem przycisków w belce powiadomień, ustawienia pogrupowano w przejrzyste sekcje i podkreślono funkcję wyszukiwania oraz przede wszystkim zrezygnowano z preinstalowania wielu aplikacji. Dziś użytkownik np. Samsunga Galaxy S6 ma wybór - może pobrać promocyjne aplikacje z Galaxy Apps, ale nie musi. Był to ogromny krok w stronę upraszczania systemu i sprawiania, że stawał się bardziej przyjazny.

Może to kwestia moich przyzwyczajeń, ale nie lubię pulpitów i siatki aplikacji. Mimo, że ta touchwizowa nie jest zła i pozwala na segregowanie aplikacji, to wciąż oznacza przesuwanie ekranów w prawo, w lewo, szukanie ikonek i układanie ich za każdym razem, gdy zacznie się używać nowej aplikacji.

Znalazłam na to sposób, i to taki, który po prostu dobrze wygląda z resztą TouchWiza - nie gryzie się i nie duplikuje funkcji.

Z Launchera od Nokii używam od momentu, gdy beta pojawiła się w Google Play. Wcześniej próbowałam kilku innych launcherów opierających się na tym samym koncepcie wyszukiwania aplikacji i uczenia się tego, jak ich używam, ale niestety miały ogromne wady, głównie dotykające estetyki.

Z Launcher jest neutralny i dosyć… nijaki, ale to zaleta, bo liczy się funkcjonalność.

Z Laucher pozwala na wyszukiwanie aplikacji za pomocą wpisywanych na głównym ekranie literek. Robię “Z” i pokazują mi się aplikacje na “z”, posegregowane według częstotliwości używania. Do tego aplikacja przeszukuje też - za zgodą - historię przeglądania stron i zakładki i wyświetla dopasowania pod aplikacjami, jeśli jest taka potrzeba. Przeszukiwane są również kontakty, więc wystarczy zacząć wpisywać nazwy na głównym ekranie dla szybkiego dostępu do osób.

Z Launcher ma docka na 4 aplikacje, uczy się też użytkownika. Codziennie wieczorem wyprowadzam psy na spacer i używam wtedy latarki - mniej więcej 10 minut przed wyjściem launcher na głownym ekranie wyświetla mi skrót do latarki. Gdy wyjeżdżam, na podstawie lokalizacji i historii moich aktywności podkłada mi mapy, Bilkoma, JakDojadę i SkyCasha. Wieczorami ułatwia odpalenie YouTube’a, bo wie, że zwykle wtedy przeglądam subskrybowane kanały i tak dalej i dalej.

Im dłużej używam aplikacji Z Launcher, tym wygodniejsza i bardziej spersonalizowana się staje.

Z Launcher ma oferuje proste statystyki oraz funkcję czyszczenia danych, można dodać też na jeden dodatkowy pulpit widżety. Wszystko tu “gra”, całość jest prosta, wręcz idiotoodporna i zmienia sposób, w jaki używa się smartfona.

Czasem muszę wrócić do standardowych pulpitów i zawsze jest to bolesne, nieprzyjemne doświadczenie.

Jednak zauważyłam też inną zależność. Wyszukiwanie aplikacji w Z Launcherze stworzyło we mnie nawyk częstszego korzystania z wyszukiwania w ogóle w innych miejscach systemu.

Do tego używanie launchera na smartfonach z innymi nakładkami niż TouchWiz nie jest już takie przyjemne ze względu na estetykę - każdy producent ma własny pomysł na wygląd i interfejs systemu, więc przechodząc z launchera do ustawień czy systemowych aplikacji czuje się spory dysonans i ma się wrażenie używania niekompatybilnych rozwiązań.

REKLAMA

Coraz bardziej minimalistyczny, coraz bardziej “wykastrowany” z przesady TouchWiz okazał się idealnym partnerem dla minimalistycznego Z Launchera. Przestałam już zastanawiać się nad układami ikon, folderami, szybkim dostępem, ulubionymi kontaktami i innymi pierdołami. Telefon stał się tym, czym powinien być - narzędziem, które wymaga jak najmniej konfiguracji i zabawy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA