Ogromna zmiana w oprogramowaniu dronów DJI. Nad miastami już nie polatamy
Wraz z nadejściem nowego roku firma DJI – największy producent dronów – wprowadza nową wersję oprogramowania do swoich wielowirnikowców. Główną nowością jest dodanie systemu GEO, który uniemożliwia start drona praktycznie we wszystkich większych miastach, także w Polsce. System ma poprawić bezpieczeństwo lotów, ale dla właścicieli dronów DJI oznacza ogromne utrudnienia.
Główną nowością w nowej wersji oprogramowania DJI jest wprowadzenie systemu GEO (Geospatial Environment Online), który dostarcza mapy lotnicze z zaznaczonymi strefami, w których nie można latać, lub w których trzeba spełnić specjalne warunki by wznieść się w powietrze.
System jest na bieżąco aktualizowany, dzięki czemu obok sztywno wyznaczonych stref widać również strefy ograniczone czasowo. Są one nakładane na przestrzeń lotniczą w wyniku różnych zdarzeń losowych takich jak np. pożary lasów, wydarzenia sportowe na dużych stadionach, nieregularny przelot samolotu lub śmigłowca w danej strefie, etc.
Aktualizacja dotyczy aplikacji mobilnej DJI GO potrzebnej do lotów dronami serii Phantom 3 i Inspire 1 (służy ona m.in. do podglądu obrazu z kamery koptera). W aplikacji zobaczymy mapę z trzema strefami:
- Warning Zone (strefa zielona) – w tej strefie użytkownik może latać, ale czasami mogą pojawiać się komunikaty ostrzegawcze informujące o ograniczeniach. Przykład strefy: rezerwaty przyrody, obszary chronionego krajobrazu.
- Authorization Zone (strefa żółta) – domyślnie na tych obszarach loty są całkowicie zablokowane. Tylko zarejestrowani i zweryfikowani użytkownicy dronów mogą poprosić DJI o możliwość lotu w tej strefie. Przykładem takiej strefy mogą być tereny szkółek lotniczych wokół lotnisk lub tereny nad miastami.
- Restricted Zone (strefa czerwona) – są to obszary całkowicie wyłączone z ruchu lotniczego, na których dron nie wystartuje, niezalenie od uprawnień posiadanych przez operatora. Przykładem takiej strefy jest cały Waszyngton, a w Polsce np. obszar Narodowego Centrum Badań Jądrowych pod Warszawą.
Aktualne mapy DJI można znaleźć pod tym adresem.
Chcesz polatać w swoim ogródku, ale jesteś w żółtej strefie? Zapomnij.
Najwięcej kontrowersji budzą żółte strefy. Aby w nich latać, trzeba być zarejestrowanym i zweryfikowanym użytkownikiem DJI. Należy zweryfikować swoje dane poprzez rejestrację karty kredytowej, danych firmy lub np. numeru telefonu. Po spełnieniu tych wymogów można latać w żółtych strefach, ale za każdym razem trzeba upominać się o pozwolenie. DJI odblokuje wtedy możliwość startu drona. Dzięki temu firma ma pełne dane o lotach w żółtych strefach, a więc w razie wypadku od razu wiadomo, kto w danej godzinie pilotował drona na danym obszarze.
Tak system działa w teorii. W praktyce może być różnie, szczególnie, że nie wszyscy latają na gotowych dronach DJI. Jeśli w żółtej strefie zdarzy się wypadek z udziałem np. własnoręcznie zbudowanego drona, a przez przypadek operator drona DJI latał bezpiecznie i legalnie w tym samym obszarze, wszystkie podejrzenia spadną właśnie na posiadacza drona DJI. Jak nietrudno się domyślić, będzie się to wiązać z dochodzeniem policyjnym, konfiskatą drona i generalnie sporymi problemami.
Dotychczas drony DJI Phantom korzystały z podobnego systemu, ale działał on na znacznie mniejszą skalę. System uniemożliwiał loty tylko w obrębie kluczowych dla bezpieczeństwa stref, np. nad lotniskami i niektórymi stadionami. Dla większości użytkowników nie stanowiło to żadnego problemu. Teraz sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej, bo może się okazać, że nowe oprogramowanie zabroni lotów np. w ogródku lub na działce.
I nie jest to żadna przesada – żółte strefy wymagające autoryzacji lotu obejmują wszystkie duże miasta Polski. Przykładowo, cały Górny Śląsk jest w obszarze takiej strefy o promieniu ok. 50 km.
Nowy system obecnie dotyczy dronów z serii Phantom 3 oraz Inspire 1, lecz w przyszłości będzie stosowany w każdym nowym wielowirnikowcu DJI.
Obecnie nowe oprogramowanie jest dystrybuowane w formie otwartej wersji beta. Kiedy pojawi się oficjalna wersja, update będzie przymusowy.
Co więcej, do wprowadzenia nowych obostrzeń nie będzie trzeba aktualizować oprogramowania całego drona, bowiem wystarczy sama aktualizacja aplikacji mobilnej DJI GO, z którą wykonuje się loty. Jeśli na smartfonie lub tablecie mamy ustawione automatyczne aktualizacje aplikacji, nawet nie zauważymy, kiedy pojawi się nowa wersja.
Na forach poświęconych dronom użytkownicy nie szczędzą języka i już zapowiadają, że ich Phantomy trafią na sprzedaż. Z kolei inne osoby oceniają bardzo pozytywnie nową aktualizację, zauważając, że faktycznie może ona poprawić bezpieczeństwo.
Temat jest bardzo kontrowersyjny, choć w istocie zmiany są na plus
Wielu operatorów dronów Phantom to osoby niezbyt doświadczone, a czasami też bardzo nieświadome ryzyka jak i prawa lotniczego . Z kolei bardziej zaawansowani użytkownicy korzystają z własnoręcznie budowanych platform, a te na razie nie mają żadnych blokad na loty. Zbudowanie własnego drona jest dość skomplikowanym przedsięwzięciem, które skutecznie odstrasza osoby świeże w temacie. Dlatego uważam, że ruch DJI wyjdzie wszystkim na dobre.