REKLAMA

Żyję w przyszłości. I tak rzadko to doceniam

16 milionów dolarów - tyle kosztuje rakieta Falcon 9. 200 tysięcy dolarów - to koszt paliwa. Od razu wiadomo, co jest największym kosztem w lotach w kosmos. Ponowne wykorzystanie rakiet staje się na naszych oczach krokiem milowym w obniżeniu kosztów lotów w kosmos, a tym samym otworzeniem nowych możliwości dla ludzkości. Jednak z końcem roku opanował mnie nieco nostalgiczny nastrój. Mamy niesamowite możliwości, obserwujemy niesamowite rzeczy. I często ich nie doceniamy.

Żyję w przyszłości. I tak rzadko to doceniam
REKLAMA
REKLAMA

Nie wiem, czy tak jak ja pamiętacie moment, w którym zdaliście sobie sprawę z możliwości internetu. Dzisiejsi młodzi ludzie pewnie nie przeżyli tej chwili niesamowitej realizacji - oto stoi przede mną okienko na świat, okienko, za które mój dziadek, nawet moi rodzice, daliby się pokroić. Oto jestem użytkowniczką narzędzia, które odmieni wszystko, na zawsze. Biznes, urzędy, życie zwykłych ludzi. To jak się zachowujemy, to jak wykonujemy codzienne czynności. Wszystko.

Czasem uczę ludzi jak używać internetu. Czasem zamawiam coś ze sklepów internetowych dla ludzi starszych wiekiem, którzy sami internetu nie rozumieją. Jednak i oni wiedzą już, że można, że w internecie nie dość, że taniej, to nie trzeba jechać do miasta, sprawdzać cen w sklepach i zdawać się na sprzedawców, którzy chcą zgarnąć prowizję. Oto przedmiot pożądania za dzień lub dwa zostaje dostarczony przez kuriera pod same drzwi.

Sama jestem do tego przyzwyczajona od lat, nie robi to na mnie wrażenia. Dla niektórych jest to za to niemal błogosławieństwem, a opcja płatności przez internet robi wrażenie.

Małe rzeczy.

Często rozmawiam przez internet ze znajomymi. Pal licho, gdy mieszkają w Polsce. Rzadko, ale czasem zatrzymuję się na chwilę, by docenić fakt, że rozmawiam też z ludźmi praktycznie z całego świata siedząc we własnym domu. Rozmawiam tak samo, jak ze znajomymi z Polski. Mogę do nich dzwonić, mogę ich zobaczyć na ekraniku telefonu - małego superkomputerka, który ma moc wielokrotnie większą niż komputery, które wysłały ludzi na Księżyc. A ja wykorzystuję go do rozmów czy wrzucania zdjęć na Instagrama.

No dobra, nie tylko. Ten mały komputerek stał się moim centrum sterowania wszechświatem. Z nim kupuję bilety na pociągi czy komunikację miejską, sprawdzam trasy, połączenia, dzięki niemu nigdy się nie gubię. Ten superkomputerek sprawił, że zmieniłam nawyki w codziennym życiu, stał się moim telewizorem, na którym oglądam świetne treści z YouTube’a, gdzie każdy może zostać twórcą, stał się minikonsolą do gier, odtwarzaczem muzyki, trenerem, niemal przyjacielem.

Na co dzień nie lubię o tym myśleć.

Na co dzień narzekam na błędy w systemie operacyjnym czy inne szczegóły, jakby od tego zależało moje życie.

Na co dzień śledzę też nowości w świecie technologii i nauki. Czytnik książek jest moim przyjacielem, czekam na porządną popularyzację Internet of Things żeby być jeszcze bardziej uzależniona od technologii. Czekam na lodówkę, która sama zamówi brakujące podstawowe produkty i która powie mi, co mogę ugotować z tego, co mam.

Wiem, że ta lodówka jest już bliżej niż dalej. Taka zwykła, kosztująca niewiele więcej, niż “głupia” lodówka.

Jednak gdy czasem opowiadam o tym osobom, które nie mają pojęcia o nowościach, które korzystają ze starych smartfonów do wysyłania SMS-ów, rozmów i ewentualnie fejsa widzę, że słuchają z niedowierzaniem. Gdy opowiadam o SpaceX, zaczynają zastanawiać się nad tym wszystkim, nad tym jak daleko jesteśmy.
Sama wtedy boję się, czy różnice ekonomiczne nie podzielą nas jako społeczeństwa jeszcze bardziej, czy technologie nowoczesne będą dostępne tylko dla wybranych, ale szybko otrząsam się z tej myśli.
Wtedy właśnie zachwycam się tym, co zwykle wydaje mi się codziennością. Codzienność która 20 czy nawet 10 lat temu była niemal niewiarygodna. Bledną wtedy małe niedoskonałości, rzeczy które irytują mnie na co dzień, a które z szerokiej perspektywy są mało znaczące.

REKLAMA

Doceniam wtedy to, że żyję w przyszłości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA