REKLAMA

Tajemnicze śmierci: Zagadkowe nagranie Elisy Lam

Historia obfituje w przypadki niewyjaśnionych śmierci różnych osób. Ostatnio opisałem przypadek dwóch brazylijskich inżynierów, których ciała zostały odnalezione w tajemniczych okolicznościach z ołowianymi maskami na twarzach. Tragedia elektrotechników z brazylijskiego Niterol rozegrała się w latach 60. XX wieku. Tym razem przyjrzymy się przypadkowi zupełnie niedawnemu - a przez to lepiej udokumentowanemu. Nie znaczy to jednak, że wszystko w nim jest już jasne - wciąż jest to bardzo zagadkowa i nie do końca wyjaśniona sprawa.

Tajemnicze śmierci: zagadkowe nagranie Elisy Lam
REKLAMA
REKLAMA

Elisa Lam to urodzona w 1991 roku Kanadyjka, jej rodzice pochodzili z Hong Kongu i prowadzili w Vancouver restaurację. W styczniu 2013 roku postanowiła wyjechać na wycieczkę po zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych - planowała odwiedzić Los Angeles, San Diego, Santa Cruz oraz San Francisco.

Podróżowała samotnie, używając takich środków transportu, na jakie stać było jej studencką kieszeń - głównie autobusów i pociągów.

Jako typowa przedstawicielka pokolenia "cyfrowych tubylców" (digital natives), dokumentowała swoją podróż w mediach społecznościowych, głównie publikując fotografie na swoim Tumblrze.

Elisa utrzymywała również kontakt z rodzicami - pisała lub dzwoniła do nich codziennie. 26. stycznia dotarła do Los Angeles, gdzie zatrzymała się w mieszczącym się w historycznym budynku hotelu Cecil.

Cecil_Hotel,_L.A

Hotel Cecil to klimatyczne miejsce - powstały w roku 1920 budynek niejedno już widział, w każdym razie tak mówią lokalne legendy. Podobno to w nim zatrzymała się ofiara tajemniczego morderstwa z 1924 roku - Elizabeth Short zwana Czarną Dalią. Również co najmniej dwóch seryjnych morderców - Richard Ramirez i Jack Unterweger, zatrzymywali się w tym hotelu. Jeśli jeszcze brakuje wam niesamowitości w tym miejscu, dodam, że zdarzały się tam wypadki samobójstw poprzez wyskoczenie z okna - w tym jedno, które skończyło się śmiercią postronnego przechodnia.

Kierownictwo Hotelu Cecil nie próbowało iść za ciosem i nie reklamowało się jako nawiedzony hotel. Wręcz przeciwnie, próbowali zmienić swój wizerunek i pokazywać się jako hotel designerski, dla koneserów. Nie do końca im się to udawało, a reputacja tego miejsca podupadała. Rok 2013 miał przynieść Cecilowi kolejny cios, po którym zmieniono mu nazwę - aby odciąć się od przeszłości.

Kiedy 31. stycznia 2013 Elisa nie dawała rodzicom znaku życia (a był do dzień planowego wymeldowania się z hotelu i wyjazdu do Santa Cruz), rodzice postanowili powiadomić policję w Los Angeles i sami wyruszyli w ślad córki, aby pomóc w poszukiwaniach.

Personel hotelu pamiętał studentkę, pamiętał ją również sprzedawca w pobliskiej księgarni. Elisa kupowała książki na prezenty i zastanawiała się, czy nie będzie jej z nimi w bagażu ciężko podróżować. Jednak w pokoju jej nie było.

Elisa_Lam_LAPD_flyer_photo

Kierownictwo hotelu zezwoliło policji przeszukać części wspólne budynku i niektóre pokoje. Aby uzyskać pozwolenie na przeszukanie całości obiektu, policjanci musieliby mieć konkretne podejrzenie popełnienia przestępstwa. Tego jednak nie mieli. Po tygodniu rozwieszono ulotki i plakaty o zaginionej dziewczynie, a 14. lutego policja opublikowała ostatni zapis obecności Elisy Lam jaki znamy: niesamowite wideo z kamery przemysłowej w windzie.

Na nagraniu widzimy ubraną w bluzę z kapturem Elisę, jak najwyraźniej przestraszona wchodzi do windy, by następnie co chwilę zaniepokojona z niej wyglądać. Manipuluje przy przyciskach, winda jednak nie rusza. Gdy kilkukrotnie wchodzi i wychodzi z windy, drzwi pozostają otwarte - choć powinny się automatycznie zamknąć. Elisa wygląda jakby obawiała się czegoś, co zobaczyła na korytarzu, poza polem widzenia kamery. W pewnym momencie wykonuje bardzo dziwne ruchy rękami, stojąc na korytarzu.

Drzwi zamykają się dopiero wtedy, gdy Elisa po raz ostatni schodzi nam z pola widzenia. Otwierają się po chwili, jednak nie widać nikogo, kto wszedłby w obszar fotokomórki.

Wideo możecie obejrzeć poniżej:

Choć to w 100% prawdziwe nagranie, odnosi się wrażenie, że to fragment jakiegoś współczesnego horroru, opartego na koncepcji "found footage" - czyli udającego film dokumentalny lub nagrania z amatorskiej kamery. Typowymi przykładami takiego filmu są np. Blair Witch Project czy Paranormal Activity.

2015-11-29 (7)

Wideo umieszczono m.in. na chińskiej stronie Youku, gdzie w ciągu dziesięciu dni obejrzano je 3 mln razy. Zaczęły jak grzyby po deszczu powstawać teorie, próbujące wyjaśnić wydarzenia w windzie. Oprócz najbardziej nierealistycznych (duchy w opętanym hotelu, czy próba przeniesienia się do innego wymiaru), pojawiły się też bardziej bliskie rzeczywistości. Jeden ze specjalistów od języka ciała powiedział po obejrzeniu filmu, że jej ruchy przypominają kogoś, kto wziął ecstasy. Wkrótce wyszło również na jaw, że Elisa miała zdiagnozowaną depresję oraz dwubiegunowe zaburzenia afektywne. Miała też przepisane cztery specyfiki, które regularnie przyjmowała.

Wciąż jednak nie było śladu po samej dziewczynie.

W trakcie poszukiwań inni goście hotelowi zaczęli narzekać na niskie ciśnienie wody w kranach oraz na jej kolor i zapach. 19. lutego pracownik hotelu udał się na dach budynku, aby zbadać znajdujące się tam cztery zbiorniki wody. Każdy z nich mieścił prawie cztery tony wody, i miał formę cylindra o wysokości 2,5 metra dodatkowo postawionego na betonowej platformie. W jednym z nich znajdowało się ciało Elisy Lam, dryfujące twarzą do góry około 20 centymetrów pod powierzchnią wody. Było nagie, a ubranie i inne przedmioty osobiste należące do dziewczyny pływały obok niej. Ubrania były te same, jakie widzimy na filmie z windy. Wśród przedmiotów znajdował się również klucz do jej hotelowego pokoju.

containers2

Wkrótce wodę spuszczono, a strażacy wydostali ciało, przecinając ścianę zbiornika. Badający ciało lekarz medycyny sądowej 21. lutego stwierdzili, że przyczyną śmierci było utopienie, prawdopodobnie związane z chorobą Elisy. Nie znaleziono śladów przemocy fizycznej ani gwałtu, jednak stwierdzono również, że jej śmierć nie wygląda na samobójstwo. Nie znaleziono śladu alkoholu ani narkotyków w jej organizmie.

W opublikowanym przez lekarza sądowego raporcie zaznaczone są dwie pozycje w polu PRZYCZYNA ŚMIERCI: WYPADEK, oraz NIEZNANA. Obie podpisane przez lekarza, z różnymi datami.

autopsja

Mimo dość szczegółowej opinii przeprowadzającego autopsję lekarza, nadal pozostaje kilka istotnych elementów układanki, których nie mamy. Nie wiemy co stało się z Elisą po opuszczeniu windy. Czy z kimś rozmawiała? Czy przed kimś uciekała?

W jaki sposób dostała się na dach? Drzwi na dach oraz na schody tam prowadzące były zamknięte i wymagały klucza oraz kodu. Próba wejścia powinna uruchomić alarm. Można było jednak wejść na dach, nie uruchamiając alarmu, używając wyjścia przeciwpożarowego.

tumblr_elisy

Po dostaniu się na dach, w jaki sposób udało jej się wejść do zbiornika wodnego? Elisa była drobnej budowy, do wejścia na zbiornik potrzebna była drabina, a zamykająca go klapa była bardzo ciężka.

Czy ktoś jej pomagał?

Elisa posiadała konta na Twitterze, Blogspot, i Tumblerze. Na Tumblr pojawiło się jeszcze kilka wpisów po jej śmierci, prawdopodobnie dzięki funkcji kolejkowania wpisów udostępnianych przez ten serwis - po prostu Elisa mogła napisać je wcześniej i ustawić datę publikacji. Mogły też być publikowane przez kogoś innego - bo przy jej ciele nie znaleziono telefonu, z którego korzystała, aby logować się do mediów społecznościowych. We wpisach nie ma jednak nic niepokojącego: jej Tumblr pełen jest znalezionych fotografii związanych z filmami, modą i podróżami.

REKLAMA

Legenda Lisy Lam żyje do dziś, jej rodzina, znajomi i wiele osób, które zainteresowały się jej losem po jej śmierci, wciąż nie mogą się doczekać wyjaśnienia, co się z nią stało. Każde, nawet najprostsze wyjaśnienie, wymagałoby wprowadzenia do tej historii choć jednej dodatkowej osoby - jednak o kimś takim Elisa nie wspominała ani w mailach, ani telefonach do rodziców.

Żyjąc w drugiej dekadzie 21. wieku uważamy że jesteśmy doskonale poinformowani i nic nie umknie naszej uwadze. A jednak mimo wszędobylskich kamer do monitoringu, mediów społecznościowych i wiadomości błyskawicznych, wciąż nie jesteśmy w stanie złożyć w jedną spójną całość historii studentki z Kanady, odwiedzającej Los Angeles.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA