REKLAMA

2016 będzie rokiem próby dla Apple i nowego, małego iPhone'a

Po raz kolejny docierają do nas pogłoski o planowanej na przyszły rok premierze iPhone’a 6c, który miałby zachować warstwę technologiczną najnowszego flagowca Apple, mieszcząc go jednocześnie w 4” obudowie. Pozostaje tylko jedno pytanie - a po co to komu?

16.11.2015 17.31
2016 będzie rokiem próby dla Apple i nowego, małego iPhone’a
REKLAMA
REKLAMA

Od kilku lat obserwujemy, jak smartfony dosłownie rosną w oczach. Gdy kupiłem swój pierwszy, inteligentny telefon, standardem był rozmiar 3,5”. Zmieniając go na kolejny, nie sposób było kupić czegokolwiek, co miałoby mniejszy ekran niż 4,3”. Dziś ze świecą szukać sensownych urządzeń, których przekątna ekranu miałaby poniżej 5”.

Pomału odchodzimy nawet od terminologii „phabletu”. Coraz mniej osób nazywa w ten sposób sprzęty o ekranie 5,5”/5,7” bo… stały się one po prostu normą. Nawet taki gigant jak Apple, który dotychczas wyznaczał trendy, nie mógł się dłużej opierać tendencjom rynkowym i musiał zaprezentować flagowce takim rozmiarze, jakim oczekiwali klienci. Mamy zatem iPhone’a 6/6s z przekątną ekranu 4,7” oraz model Plus mierzący 5,5”.

Czy nadal zostało na rynku miejsce dla 4 - calowego iPhone’a?

Moim zdaniem - jak najbardziej. Jeśli ktoś ma jakieś wątpliwości co do tego, że potrzebujemy mniejszych urządzeń, wystarczy zerknąć na to, jak dobrze nadal sprzedaje się, miniaturowy wręcz jak na współczesne standardy, iPhone 4s. iPhone 5s również uparcie trzyma się oferty sklepu Apple.

W Sieci krąży bardzo popularny argument, że chociaż smartfony urosły przez ostatnie lata, to ludziom jakoś nie chcą urosnąć palce. Sam nie miałem najmniejszych problemów z przestawieniem się na duże smartfony i już nie wyobrażam sobie powrotu do korzystania na codzień z czegoś mniejszego niż 5,5”, ale wiem, że nie każdemu zmiana przyzwyczajeń przyjdzie z równą łatwością. Szczególnie płci pięknej o drobnych dłoniach.

4” to rozmiar, który można obsługiwać jedną dłonią, niezależnie od jej gabarytów, nawet jeśli nasz telefon ukryty jest w pogrubiającym etui. To rozmiar, który wygodnie jest założyć na ramię w czasie biegania, wrzucić do kieszeni bez nadmiernego jej wypychania, czy schować do samochodowego schowka, które niestety dopiero teraz, w najnowszych modelach, dostosowywane są do rozmiarów współczesnych smartfonów.

Cały problem w tym, że taki rozmiar niesie też ze sobą wiele kompromisów.

Pierwszym i najbardziej widocznym jest oczywiście wygoda obsługi. Mały ekranik jest komfortowy w obsłudze, ale nie daje tak samo przyjemnych wrażeń jak większe wyświetlacze, jeśli chodzi o konsumpcję treści czy multimediów.

Kolejne ograniczenie to… akumulator. Dopóki nie wynajdziemy nadającej się do powszechnego stosowania technologii wytwarzania akumulatorów, które mogłyby mieć większą pojemność przy mniejszym rozmiarze, będziemy ograniczeni do ogniw mieszczących się w danych gabarytach obudowy. Nikomu nie trzeba chyba udowadniać, że 1560 mAh to - szczególnie na dzisiejsze standardy - ogniwo stanowczo za małe, a właśnie takim dysponuje iPhone 5s.

Zupełnie inną kwestią jest to, iż Apple, wbrew pozorom, nie do końca radzi sobie z ergonomicznym projektowaniem swoich urządzeń. Wystarczy przywołać iPhone’a 6 Plus - bliżej mu gabarytami do 6” modeli konkurencji, nie mówiąc już o iPhonie 6/6s, który przy 4,7” wyświetlacza ma niemal identyczne wymiary jak Motorola Moto X 2014, która posiada o pół cala większy wyświetlacz.

Z tego względu wyprodukowanie małego iPhone’a może się okazać też strzałem w stopę dla Apple.

Z jednej strony każdy chce nieco mniejszych urządzeń, z drugiej, nikogo nie trzeba przekonywać, że większy ekran = lepszy ekran (do pewnego momentu). Dlatego osobiście sądzę, że jeszcze lepszym wyjściem od prezentacji nowego, 4” modelu byłoby zaprezentowanie wariantu z 4,7” ekranem (który dla wielu stanowi złoty środek), ale w bardziej poręcznej obudowie. I nie dajmy sobie wmówić, że się „nie da”. Konkurencja już dawno udowodniła, że jak najbardziej się da.

Zatem drogie Apple - zamiast pokazywać nam odświeżoną, prawdopodobnie wybrakowaną w stosunku do flagowców wariację na temat iPhone’a 5s, którą ma być 6c, pokażcie w pełni funkcjonalnego, bezkompromisowego iPhone’a 7, w bardziej ergonomicznej obudowie.

To jednak wyłącznie pobożne życzenie. Swoimi ostatnimi produktami takimi jak Magic Mouse 2 czy Apple Pencil firma Tima Cooka dobitnie pokazała, że design zawsze pozostanie najważniejszym priorytetem, nawet kosztem wygody użytkowania.

REKLAMA

Z tego względu nie potrafię się ekscytować potencjalną premierą iPhone’a 6c, zapowiedzianą rzekomo na połowę przyszłego roku. Ponieważ znając Apple dostaniemy ładny, ale pełen kompromisów i braków produkt, który nijak będzie się miał do flagowych iPhone’ów. A tak niewiele wystarczy, żeby zrobić to dobrze.

W przypadku tej firmy zawsze wygra jednak stylistyczna ortodoksja, co do tego nie mam żadnych wątpliwości.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA