iPhone 6s i iPhone 6s Plus - mamy je!
Udało się! Chwilę temu odebraliśmy nasze nowe, świecące, wściekle różowe iPhone’y. Przemek bawi się właśnie nowym iPhone’em 6s Plus, a ja zdecydowałem się drugi rok z rzędu na mniejszy, 4,7-calowy model. Już teraz wiem, że potwierdziły się moje przypuszczenia - chociaż na pierwszy rzut oka różnica między iPhone’em 6 i iPhone’em 6s wydaje się kosmetyczna, to trzymam teraz w rękach zupełnie nowy telefon.
Jak co roku Apple zaprezentował na początku września swoje nowe telefony, a ponieważ Polska nie jest dla producenta rynkiem priorytetowym, po swoje egzemplarze musieliśmy udać się “przez pół Europy” za naszą zachodnią granicę. iPhone’a 6s i iPhone’a 6s Plus kupiliśmy w niemieckim Dreźnie i od samego rana bawimy się nowymi zabawkami.
Tick-tock, tick-tock, tock-tick…
Cykl wydawniczy telefonów Apple można porównać do procesorów od Intela, gdzie podobnie raz na dwa lata zmieniania jest forma, a raz na dwa lata zwiększana jest szybkość. W przypadku Apple, rok po premierze jednego modelu otrzymujemy więc pozornie te same telefony co rok wcześniej z dopiskiem “s” w nazwie.
Prawdą jest, że niemal nie da się odróżnić obu kolejnych generacji… oczywiście jeśli porównuje się te same wersje kolorystyczne. Razem z “eskami” Apple wprowadza bowiem nowe kolory obudowy. Przy iPhonie 5s była to wersja złota, a przy iPhonie 6s - wybrany przez nas Rose Gold.
Forma jest ta sama, ale zmieniło się wszystko inne.
iPhone 6s jest nieco cięższy od poprzednika, a wymiary obudowy różnią się o kilka dziesiątych milimetra. To detale, ale odczuwalne. Najbardziej zaskoczyła mnie faktura obudowy - telefon jest znacznie bardziej szorstki. Zmiany zaszły za to pod maską i to zdecydowanie czuć zaraz po uruchomieniu urządzenia. Apple wreszcie zdecydował się umieścić w telefonie 2 GB pamięci RAM, co dało iOS 9 widocznego kopa.
Więcej pamięci w połączeniu z kolejną generacją procesora - który znów jest jeszcze szybszy od poprzednika - kolokwialnie mówiąc “robi robotę”. Liczę na to, że przy pracy na wielu aplikacjach jednocześnie rzadziej będzie trzeba czekać na wznowienie działania programu, który był wstrzymany, a Safari nie będzie przeładowywać uruchomionych na kartach w tle stron internetowych.
Bardziej niż parametry techniczne interesuje mnie sama obsługa tego urządzenia.
Apple w nowym iPhonie wprowadził zupełnie nowy sposób interakcji, a ekran można nie tylko dotknąć ale też… wcisnąć. Na wywoływanie w ten sposób dodatkowych akcji pozwoliło odejście od skeumorfizmu w iOS 9 na rzecz wzornictwa opartego o geometryczne i abstrakcyjne kształty.
3D Touch wprowadza kolejną warstwę interfejsu i robi z wyświetlacza przycisk. Przyciskając mocniej ekran możemy wywołać znacznie więcej funkcji, a ekran zachowuje się jak przycisk. Jego użycie jest tak intuicyjne, jak wciskanie dwustopniowego przycisku migawki w aparatach.
iPhone 6s to zdecydowanie najlepszy iPhone jaki kiedykolwiek powstał, ale nadal nie jest to telefon idealny.
Najbardziej rozczarowany jestem… zmniejszoną pojemnością akumulatora. Nawet jeśli dzięki optymalizacji czas pracy będzie taki jak w zeszłorocznym modelu to będzie to za mało. Trochę sobie pluję w brodę, że jednak nie zdecydowałem się na model 6s Plus, który ma znacznie pojemniejsze ogniwo.
Gdy patrzę jednak na tę paletkę do ping-ponga w ręku Przemka, to mimo wszystko wolę ratować się powerbankami i wygodniej korzystać z telefonu w biegu. Boli tylko, że w mniejszym iPhonie nie ma optycznej stabilizacji obrazu - która w tegorocznym modelu działa też podczas kręcenia wideo.
Tak czy inaczej z zakupu jestem zadowolony.
System operacyjny jest mi już znany, bo z iOS 9 korzystam już od dwóch tygodni. Nie czepiam się nawet tych samych rzeczy co rok temu, czyli chociażby wystającego obiektywu aparatu. Na gruntowną zmianę designu urządzenia przyjdzie czas na rok, a teraz pozostaje się cieszyć jeszcze lepszym aparatem, szybszym procesorem i większą ilością pamięci
Mocno zaintrygowany jestem 3D Touch, które daje zupełnie nowe możliwości interakcji z urządzeniem. Praca z iPhone’m 6s może być jeszcze bardziej intuicyjna, szybsza, wygodniejsza. Pozostaje teraz czekać na deweloperów, aż zaczną z tego korzystać - tak samo jak rok temu czekaliśmy na przepisanie aplikacji pod rozdzielczości iPhone’a 6 i iPhone’a 6 Plus.
Jestem dobrej myśli i się z nowym telefonem z pewnością polubię. Oczywiście jak zwykle za tydzień lub dwa minie pierwszy efekt “wow” i przejdę z korzystania z tego sprzętu do porządku dziennego. iPhone 6s na najbliższy rok stanie się dla mnie tym samym, czym przez ostatnie 12 miesięcy był iPhone 6 - skrojonym na moje potrzeby… narzędziem.
I zupełnie nie przeszkadza mi, że to narzędzie ma różową obudowę.
--
Przemek Pająk o iPhonie 6s Plus:
A ja zupełnie inaczej niż rok wcześniej, zdecydowałem się na zakup większego z dwóch nowych iPhone’ów. To niesamowite, jak zmienia się moje postrzeganie tego, co jest akceptowalne dla wielkości ekranu smartfonu. Rok temu ekran w iPhonie 6 wydawał mi się wielki, a w iPhonie 6 Plus kompletnie za duży, monstrualny wręcz. W ciągu roku wszystko mi się zmieniło - teraz iPhone 6s wydaje mi się mały, za mały wręcz, a iPhone 6s Plus duży, ale akceptowalny. Stąd moja decyzja. Sam jestem ciekaw, czy w niej wytrzymam do premiery kolejnej generacji iPhone’a za rok.
Pierwsze wrażenie po tym, jak wziąłem 6s Plusa do ręki?
Ciężki, zauważalnie cięższy od wszystkich smartfonów, które miałem wcześniej w dłoni. To uczucie nie jest jednak negatywne. Wręcz przeciwnie, czuję, że mam w dłoniach porządny sprzęt, który przy okazji dba o to, by użytkownik miał świadomość, że z nim obcuje.
Druga sprawa - kolor. Ok, przyznaję - obawiałem się wyglądu koloru “rose gold” na żywo. Jestem jednak pozytywnie zbudowany. To nie jest różowy, w stylu hello kitty. To róż w stylu złotego, który Apple zaproponował przy premierze iPhone’ów 6 i 6 Plus.
Niby jest tu sporo różu, ale takiego matowego, który w różnych kontrastach świetlnych odpowiednio inaczej się zachowuje. Kompletnie nie mam wrażenia, by iPhone rose gold był kolorem dla kobiet. Myślę, że spokojnie można nazwać go unisex.
Poza tymi dwoma pierwszymi obserwacjami nie zauważam nic przesadnie nowego. To wciąż ten sam iPhone, który znamy z poprzedniej generacji. Różnice są oczywiście, ale już na poziomie oprogramowania. O tym jednak już w kolejnych materiałach.
Oglądaj również: Nasza wyprawa do Drezna po nowe iPhone’y 6s – scenki zza kulis