REKLAMA

Wiemy, że na Marsie jest życie, bo sami je tam wysłaliśmy - ta żartobliwa wypowiedź dotyczy poważnego dla NASA problemu

"Wiemy, że na Marsie jest życie, bo sami je tam wysłaliśmy" - powiedział dyrektor naukowy NASA John Grunsfeld w trakcie niedawnej konferencji prasowej poświęconej odnalezionej na Marsie płynnej wody.

NASA o życiu na Marsie: sami je tam wysłaliśmy
REKLAMA

To wypowiedź żartobliwa, ale odnosi się do prawdziwego potencjalnego problemu, jaki możemy mieć z poszukiwaniem życia w miejscach do których dotrą nasze przyrządy lub załogowe statki. Po prostu możemy nieświadomie zawlec tam ziemskie formy życia!

REKLAMA

Oczywiście warunki na Marsie są diametralnie różne od ziemskich. Jak jednak pokazuje opublikowane w 2010 roku badanie Effects of Simulated Mars Conditions on the Survival and Growth of Escherichia coli and Serratia liquefaciens bakterie E.coli są w stanie przetrwać w tych warunkach przez szereg dni.

Bardzo uważamy, aby nie wysłać na Marsa pojazdu, który ma za zadanie odnalezienie tam życia - i nie dowiedzieć się, że odkryliśmy życie które sami tam przywieźliśmy. Nie jest to jednak łatwe - przyznaje Grunsfeld.

Nie jest łatwe, o czym przekonali się na przykład astronauci odbywający misje Apollo. Odnaleźli oni bakterie które przeżyły na powierzchni Księżyca we wnętrzu automatu Surveyor 3, który wylądował tam dwa i pół roku wcześniej.

Przeżywalność tego typu mikroorganizmów jest ogromna, stąd też ostrożność NASA w przygotowywaniu pojazdów udających się na Marsa.

Oprócz rzetelności naukowej i zabezpieczeniu się przed wyprodukowaniem tzw. false positives - fałszywie dodatniego wyniku, w grę wchodzą regulacje międzynarodowe, które obowiązują wszystkich sygnatariuszy układu z 1967 roku. Układ ten, o tytule O zasadach działalności państw w zakresie badań i użytkowania przestrzeni kosmicznej, łącznie z księżycem i innymi ciałami niebieskimi, stanowi, co następuje:

Państwa Strony Układu prowadzą studia i badania przestrzeni kosmicznej, łącznie z Księżycem i innymi ciałami niebieskimi, w taki sposób, aby uniknąć ich szkodliwego zanieczyszczenia, jak również niekorzystnych zmian w środowisku ziemskim, wynikających z wprowadzenia substancji pozaziemskich, a w razie konieczności podejmują właściwe kroki w tym celu.

W praktyce oznacza to, że mające negatywne skutki zanieczyszczenie innych planet może mieć skutki nie tylko naukowe, ale i może pociągnąć za sobą poważne konsekwencje w polityce międzynarodowej.

Puszczając wodze fantazji, możemy wyobrazić sobie skutki jeszcze poważniejsze. W znajdującym się w tomie Dzienniki gwiazdowe opowiadaniu Stanisława Lema Podróż ósma, bohater jest świadkiem posiedzenia międzyplanetarnego trybunału, w czasie którego oskarżony kosmita posądzany jest o "zapłodnienie planety bezpłodnej wskutek niedbalstwa, roztargnienia lub przez zaniechanie zastosowania właściwych środków".

Sęk w tym, że planetą tą, odwiedzoną miliony lat temu przez niedbałego kosmitę, jest Ziemia...

REKLAMA

* Grafika główna pochodzi z NASA

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-03-27T18:42:43+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T14:54:23+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T14:46:30+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T09:39:05+01:00
Aktualizacja: 2025-03-27T06:03:00+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T16:33:07+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T14:37:09+01:00
Aktualizacja: 2025-03-26T12:27:29+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA