REKLAMA

Nadchodzi spora aktualizacja Windows 10. Zobacz, czego powinieneś się spodziewać

Windows 10 co rusz otrzymuje drobne aktualizacje, zazwyczaj usuwające błędy i usterki i z rzadka wprowadzające jakąś nową, przeważnie niezbyt istotną funkcję. W przyszłym miesiącu pojawi się jednak pierwsza większa, rozwojowa. Co się zmieni? Kiedy? Dlaczego?

22.10.2015 16.01
Windows 10
REKLAMA
REKLAMA

Wiemy już od dawna z mniej lub bardziej oficjalnych źródeł, że Microsoft pracuje nad listopadową aktualizacją dla Windows 10, która ma wprowadzić różne zmiany w systemie. Po pierwsze te, które były planowane od dawna a z którymi Microsoft nie zdążył na premierę nowego systemu. A po drugie te, które udało mu się zebrać po premierze i po wysłuchaniu uwag użytkowników. Dzięki niezawodnemu Paulowi Thurrottowi wiemy już wszystko, co istotne, dotyczące jesiennej aktualizacji. Nie bez znaczenia są tu też testy w ramach programu Windows Insider, w którym Microsoft wprowadza wcześniej nowe funkcje do systemu, prosząc o ich gruntowne przetestowanie.

Aktualizacja, tak jak planowano, zostanie opublikowana w usłudze Windows Update w listopadzie (dokładna data nie jest znana) i wprowadzi kilka ciekawych drobiazgów oraz kilka istotnych kwestii. Wiemy jednak już dziś, że Microsoft (ponownie!) nie zdążył z wprowadzeniem kilku planowanych funkcji. Co się więc pojawi? I czego zabraknie?

Co nowego?

Aktualizacja pojawi się w usłudze Windows Update bez szczególnych fanfar. Większość użytkowników nawet jej nie zauważy. Po prostu przy którymś uruchomieniu komputera naszym oczom ukaże się „nowy, lepszy Windows 10”. Choć nawet tego nie zauważymy od razu.

To, co jednak zauważymy „na świeżo” to gdy zechcemy zainstalować Windows 10 na czysto. Obraz instalacyjny nowej wersji będzie w końcu przyjmował klucze licencyjne z poprzednich wersji Windows. Oznacza to, że od teraz jeżeli zechcemy skorzystać z darmowej aktualizacji Siódemki bądź Ósemki do Windows 10, nie musimy najpierw instalować starego systemu, aktualizować go na nowy, uzyskiwać nowego klucza i na nowo instalować, a od razu możemy przystąpić do pracy. Nie dało się tak od razu?

Nie będę referował sporych zmian w Cortanie, która zyska jeszcze więcej możliwości. Co nas to obchodzi, skoro Polska jest dla Microsoftu rynkiem zbyt nieopłacalnym, by tę usługę do nas wprowadzić. W systemie znajdziemy za to mnóstwo drobnych poprawek interfejsu. Zniknie znaczna część rozbieżności stylistycznych, a całość ma być jeszcze bardziej ujednolicona. Microsoft wysłuchał też skarg dotyczących możliwości personalizacji systemu i umożliwi zmianę koloru obramowania okien i udostępni weselsze, kolorowe warianty zamiast tylko jasnego i ciemnego.

Bardzo ważnym uzupełnieniem braku jest umożliwienie instalacji aplikacji na karcie pamięci. W Windows 10 możliwość ta zniknęła, mimo iż była dostępna w poprzedniej wersji tego systemu. A to oznacza, że posiadacze najtańszych tabletów z Windows w końcu będą mogli wygodnie z nich korzystać. Można będzie też przenosić pamięć podręczną Map na kartę pamięci.

skype-2

Pojawi się też zupełnie nowy klient Skype. Pisałem o nim nieco więcej w ty tekście, ale na razie działa on kiepsko z uwagi na brak niezbędnych komponentów systemowych. Po aktualizacji aplikacja powinna wreszcie działać poprawnie. Co nowego? Informacje o tym znajdziecie pod wskazanym linkiem. W dużym skrócie: nowy interfejs, większa integracja z systemem (szczególnie w przypadku powiadomień) oraz możliwość wysyłania z komputera i odbierania na nim wiadomości typu SMS z powiązanego przez Konto Microsoft telefonu z Windows 10 a także, na co wiele wskazuje, odbywania rozmów głosowych.

Aktualizacja to również dziesiątki mniejszych zmian, które są zbyt mało istotne i zbyt liczne, by w tej krótkiej notce je omawiać z osobna.

Wielki nieobecny?

REKLAMA

To oczywiście przeglądarka Edge, która zdecydowanie wydana została przedwcześnie. Co prawda również i ona zyska na jesiennej aktualizacji, gdyż zobaczymy w niej zapowiedziane już dawno temu możliwość synchronizacji danych między innymi Edge’ami na innych naszych urządzeniach (tak, nawet z tym się nie wyrobiono na czas) oraz podgląd kart po najechaniu na nie kursorem myszy.

Zabraknie jednak zapowiadanej obsługi rozszerzeń. Ta ma się pojawić dopiero w aktualizacji przeznaczonej na początek przyszłego roku. A to oznacza, że szanse na to, by ktoś zrezygnował z Firefoksa (czy co tam kto używa) na rzecz przeglądarki Microsoftu są, niestety, niewielkie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA