Dlaczego nie boję się robotów
Pod tekstem Ewy Lalik pt. „Przyjdą roboty i zabiorą nam pracę (…)” rozgorzała ciekawa dyskusja nt. tego, co oznacza dla nas ludzi postępująca robotyzacja świata. Czytam tę i inne dyskusje i dochodzę do wniosku, że mamy tendencję do rozumienia „robotów” w kategoriach ludzkich, rodem z filmów sci-fi. A prawda jest taka, że roboty to po prostu roboty - dzisiaj i w przyszłości.
No, przynajmniej w tej przyszłości, którą możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przewidzieć, powiedzmy - 100 najbliższych lat.
Przed robotyką nie uciekniemy.
Lalik pokazuje przykład wioski, w której mieszka, gdzie „roboty” zmieniły charakter pracy na roli i tym samym życie lokalnej społeczności. Roboty piszę w cudzysłowie, bo większość z nas nie nazwie traktorów (jakkolwiek super, hiper nowoczesnych), czy też systemów kontroli lasów, robotami. To przecież maszyny, automatycznie wykonujące daną pracę, którą wcześniej wykonywał człowiek. Dodajmy, że wykonywał ją gorzej, wolniej i z gorszymi efektami.
Gdy myślimy o robotach przyszłości, to zamiast maszyn widzimy jednak w projekcjach naszych mózgów człekokształtne obiekty, które zachowują się niczym ludzie. Tymczasem jest pewne, że przyszłość przyniesie roboty podobne do tych, które opisuje w swoim tekście Ewa Lalik, tyle że wykonujące znacznie bardziej skomplikowane i wielokrotnie bardziej złożone czynności wyręczając człowieka.
Jednym z podstawowych mitów związanych z myśleniem o przyszłości jest ten związany ze świadomością robotów (maszyn). Tymczasem jak wyraźnie mówi Stuart Russell z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Bereley, nikt dziś nie pracuje nad świadomością robotów, przynajmniej wśród tych, którzy publikują wyniki swoich badań w oficjalnych naukowych wydawnictwach.
Prawda jest taka, że ludzkość nie ma i nie zapowiada się, by miała w najbliższej przyszłości (pamiętajcie, mówimy o kolejnym stuleciu) jakiekolwiek pojęcie, jak się zabrać do pracy nad świadomą AI. - Mamy mniejszą wiedzę na ten temat, niż na temat tego, jak zbudować statek kosmiczny, który poruszałby się z prędkością szybszą niż prędkość światła - mówi Russell.
Ze świadomością łączą się też emocje.
W popularnych projekcjach nt. przyszłości widzimy roboty, które zachowują się podobnie do ludzi - targane są emocjami typu zazdrość, chęć zemsty, rewanżu, itd. Tymczasem o ile rzeczywiście jest możliwe, że zbudujemy AI, które będzie wykazywało możliwości wyrażania pierwotnych emocji, to jednak będą to emocje typu ‚antycypacja nagrody’ za wykonaną czynność.
I najważniejsze - wszystkie te dostępne emocje będą odpowiednio zdefiniowane przez człowieka - kodera/programistę, który zaprojektuje roboty.
Zresztą zdecydowana większość robotów nie będzie miała żadnych emocji. Robot w postaci samojeżdżącego pojazdu po prostu będzie woził ludzi, trochę na wzór tego, jak dziś kombajn sam młóci zboże, czy zbiera ziemniaki z pola.
A przecież człowiek to nie „inteligentna maszyna”, tylko organizm żywy, który ukształtowany został przez naturalną ewolucję życia naturalnego. To właśnie ewolucja wykształciła w nas instynkty - bez nich pewnie byśmy nie przetrwali. Roboty z kolei są i będą tworzone przez ludzi jako sztuczne organizmy, i nie będą mieć żadnych instynktów. Będą to inteligentne maszyny bez świadomości własnego bytu, bez ego i przez to bez instynktów. Będą to (już są!) niezwykle wyspecjalizowane maszyny, które będą rozumieć nieosiągalne dla człowieka aspekty życia, ale z ego nie większym od tostera w kuchni.
Fakt, iż już niedługo roboty będą zapewne posiadały umiejętność uczenia i samodoskonalenia, nie oznacza, że będą one w jaki sposób niebezpieczne dla nas. Robot sprzątający nauczy się lepiej i szybciej sprzątać, robot zarządzający ogrzewaniem i wodą w domu lepiej rozłoży proporcje zużycia dla danego scenariusza, a asystent cyfrowy lepiej zrozumie nasze zwyczaje w weekendy. To nie oznacza, że nagle staną się one niebezpieczne dla ludzi.
Wszystko to dlatego, że myślimy o robotach i sztucznej inteligencji tak, jak przedstawiają to filmy.
Kto nie oglądał filmu Wall-E i nie zakochał się w głównym bohaterze - małym, wyrzuconym na bruk robocie sprzątającym, który zakochał się w supernowoczesnym robocie latającym? Piękna historia, ale zakładająca posiadanie przez robotów emocji i to na dodatek typowo ludzkich.
Kto nie bał się oglądając film ex-Machina, gdzie robot pod postacią pięknej Avy uwodzi głównego bohatera? Świetny film, ale zakładający kompletnie nierealny scenariusz pod względem naukowym.
Takie przykłady można mnożyć. To one właśnie potęgują i promują myślenie o robotach w kategoriach ludzkich problemów i ułomności. Tymczasem jest pewne, że przyszłość robotów będzie nieco bardziej trywialna - po tym, jak przejęły od nas pracę na roli, przejmą inne nasze prace.