REKLAMA

W Internecie trzeba krzyczeć o wszystkim? Hasztag #ShoutYourAbortion, czyli kobiety opowiadają o swoich aborcjach

Mimo że pracuję w Internecie i spędzam tam codziennie mnóstwo czasu, cały czas uczę się zachowania w Sieci. Swojego i innych. Przez długi czas byłam przekonana, że o niektórych sprawach nie powinno się pisać na Facebooku, że niektórymi rzeczami w Internecie nie powinno się dzielić. Cały czas twierdzę, że jest sfera, którą należy pozostawić w tym zapomnianym, analogowym świecie, ale ta granica nieustannie się dla mnie przesuwa.

Hasztag #ShoutYourAbortion, czyli kobiety o swoich aborcjach
REKLAMA

A może po prostu powinniśmy pogodzić się z tym, że niektórych granic już nie ma, tak jak i nie ma już podziału na życie wirtualne i to tzw. realne, bo te dwie przestrzenie przenikają się na każdym kroku? Mimo to nie do końca wydaje mi się słuszne zapraszanie na swój ślub przez wydarzenie na portalu społecznościowym (o ile uprzejmiejszym gestem byłby chociaż telefon, nie mówiąc o spotkaniu, ale nawet bezpośrednia wiadomość prywatna na Facebooku, jeśli już ktoś koniecznie chce korzystać z tego medium) czy informowanie o pogrzebie bliskiej osoby w tym samym miejscu.

REKLAMA

Odbiorcy, jeśli mamy na myśli ten ostatni komunikat, nie wiedzą wszak nawet jak zareagować. Być może zmieni się to wraz z wprowadzeniem nowego symbolu ("nie lubię") w serwisie Marka Zuckerberga, ale to jeszcze melodia przyszłości i nie potrafimy sobie nawet wyobrazić, jak miałby on wyglądać.

Jest w tym oczywiście odrobina hipokryzji z mojej i innych strony.

Tworzenie iluzji szczęśliwego i bezproblemowego życia też nie powinno mieć przecież miejsca. Nie do końca jednak mi o to chodzi, bo na wiele akcji społecznych, czy to narzuconych odgórnie, czy będących oddolną inicjatywą i poruszających ważne i trudne problemy, patrzę zwykle przychylnie. Chyba że są tak bardzo nieudane jak ta poświęcona macierzyństwie. Bądźmy poważni, kiedy trzeba, tylko o to proszę ten świat i za każdym razem dostaję prztyczka w nos. Albo obuchem w łeb, co kto woli.

Są jednak w przestrzeni Internetu happeningi, jeśli tak mogę takie akcje nazwać, na które zwraca się uwagę. Które poruszają i zmuszają, mówiąc banalnie, do myślenia.

Taką akcją jest na pewno pojawienie się na Twitterze hasztagu #ShoutYourAbortion. Aborcja to temat bardzo kontrowersyjny. Dyskusja na temat aborcji prowadzi zwykle do niczego, a raczej do piekła, rozumianego dwojako, bo jako argument wysuwany przez osoby wierzące i jako metaforę atmosfery towarzyszące rozmowie. Co nie znaczy oczywiście, że tematu nie należy w jakiś sposób poruszać, naświetlać społeczeństwu. Kobiety na Twitterze od kilku dni udostępniają statusy z hasztagiem #ShoutYourAbortion, dotyczące ich aborcyjnych doświadczeń.

The campaign to defund PP "relies on the assumption that abortion is to be whispered about." #ShoutYourAbortion pic.twitter.com/r1ilpCVr30

— Lindy West (@thelindywest) wrzesień 19, 2015

Pierwszą osobą, która w serwisie użyła wspomnianego hasztagu jest amerykańska pisarka Lindy West. Kobieta udostępniła na Twitterze post Amelii Bonow, która opisała swoje doświadczenia związane z przeprowadzoną aborcją. Bonow dziękowała wszystkim tym, którzy zajęli się nią w klinice.

Po komentarzu West pojawiły się inne. Kobiety masowo dzielą się ze sobą historiami, które aborcję przedstawiają jako część życia. Jako decyzję, której nie trzeba się wstydzić i która ma różne podłoża, motywacje. Jako coś, co nie czyni kobiety gorszym, a jest jej wyborem, który w efekcie może ją uchronić od innych pochopnych decyzji. Wiele kobiet, które otagowaly swoją wypowiedź hasztagiem #ShoutYourAbortion zwraca uwagę, że dzięki takiemu krokowi teraz ich sytuacja jest stabilna. Mają też dzieci.

I'm not naive, I understand abortion. What I don't understand is why you'd #shoutyourabortion. What are you bragging about? #barbaric

— _AG_ (@ag_texas) wrzesień 21, 2015

Akcja nie spodobała się wszystkim środowiskom i pojawiła się też grupa osób krytykująca posty kobiet. Niektórzy uważają to za haniebne, obrzydliwe za coś, czym nie powinno się chwalić. Trzeba jednak zauważyć, że przecież celem tych postów nie jest pochwała siebie, wiadomo, że aborcja budzi emocje i kontrowersje. To raczej pokazanie ludziom, że stawianie znaku równości między osobą zasługującą na wszystko, co najgorsze, a osobą, która wykonała aborcję nie jest zasadne.

REKLAMA

Nie chodzi mi o to, aby sprowokować dyskusję na temat samej aborcji, jej słuszności bądź nie, choć mam świadomość, że temat jest tak elektryzujący i ważki, że pewnie się to nie uda. Chodzi o to, że przekonuję się, że w Internecie warto mówić, pisać o wszystkim. W wielu mediach. Bo wiele historii inspiruje. A ci, którym coś się nie podoba w danej przestrzeni, niech zwyczajnie znajdą sobie inne miejsce. Dla siebie.

Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA