REKLAMA

Zalane deszczem tory w Forza Motorsport 6 zmieniają wszystko. Czegoś takiego wcześniej nie było

Gatunek gier wyścigowych, podobnie jak wirtualne bijatyki, od dłuższego czasu stoi w miejscu. Czy też raczej jeździ w kółko. Kolejne produkcje są poszerzane o elementy społecznościowe, namiastkę fabuły i bardziej szczegółowe modele pojazdów. Czyli nic, co sprawiłoby, że poczujemy przeskok, kolejną wielką ewolucję, kolejny nowy standard. Myślałem tak do czasu, aż nie wziąłem udziału w wyścigu po zalanym deszczem torze w Forza Motorsport 6.

Zalane deszczem tory w Forza Motorsport 6 to game-changer
REKLAMA
REKLAMA

Oczywiście zmienne efekty pogodowe, deszcz i mokra nawierzchnia to żadna nowość w grach wyścigowych. W typowo zręcznościowych produkcjach opady atmosferyczne służą za ozdobniki, nadające oprawie odpowiedniego dramatyzmu. W końcu zawsze to ciekawiej, ścigać się w środku gigantycznej burzy, z kroplami deszczu odbijającymi się od nienaturalnie czystej karoserii.

Mokra nawierzchnia obecna jest również w wielu symulatorach oraz hybrydach obu subgatunków. Ta ma bezpośredni wpływ na naszą przyczepność. Wydłuża drogę hamowania. Sprawia, że samochód jest mniej sterowny. Ulewny deszcz ogranicza pole widzenia. Kierowcy jadą bardziej zachowawczo. Do minimum ogranicza się gwałtowne ruchy. Wszystko to przerabialiśmy już mnóstwo razy i zdaje się, że na tym polu nie da się wymyślić niczego nowego, prawda? Ano nie prawda.

forza motorsport 6 3

Pierwszy przejazd po zalanym deszczem torze w Forza Motorsport 6 to wyjątkowe doświadczenie. Ma się wrażenie prawdziwego skoku jakościowego.

Studio Turn 10 od zawsze miało dobry sposób na wytłumaczenie, dlaczego w ich Forzy Motorsport nie uświadczymy wyścigów w deszczu. Zdaniem studia, ci chcieli stworzyć coś niesamowitego, niepowtarzalnego i naprawdę kompleksowego. Coś znacznie więcej, niż tylko nałożenie nowych, połyskujących, „śliskich” tekstur na woksele i sprzężenie ich z karami do przyczepności pojazdów. W Turn 10 mieli ambicje na opracowanie całego systemu odpowiedzialnego za jazdę w deszczu. Tak skomplikowanego i dopracowanego, jak to tylko możliwe.

Chyba każdy, kto grał już w Forzę Motorsport 6, może potwierdzić – udało się. Rozwiązanie zaproponowane przez Turn 10 przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To coś, czego nie uświadczyłem w żadnej innej grze wyścigowej. Zupełnie nowa jakość. Skok na tyle duży, że może stanowić wzór dla wszystkich innych producentów wyścigów.

forza motorsport 6 2

No dobrze, ale czym właściwie różni się rozwiązanie w grze Forza Motorsport 6 od wyścigów po mokrej nawierzchni w innych produkcjach?

Przede wszystkim – Turn 10 nie dokonało prostej wymiany tekstur i obniżenia przyczepności pojazdu. Poza śliską nawierzchnią, na torze znajdziecie mnóstwo kałuż i ścieków. Każde oczko wodne, w którym zbiera się deszczówka, ma swoją własną powierzchnię i głębokość. Jest zupełnie osobnym, integralnym elementem trasy, żyjącym samodzielnie względem całego toru.

Kiedy wjedziecie w taką kałuże, będziecie w szoku. Turn 10 wykonało tytaniczną pracę, aby odpowiednio odwzorować wrażenia z jazdy za pomocą czułych silników wibrujących w kontrolerze Microsoftu. Uderzając o taflę wody, naprawdę poczujecie jej opór. Poczujecie podstawowe mechanizmy fizyki, poczujecie, jak woda trze o podwozie, jak blokuje koła i wpływa na kierunek jazdy oraz położenie kierownicy.

Co ciekawe, fizyczne doświadczenie jest o wiele realistyczniejsze podczas jazdy za pomocą kontrolera, niżeli siedząc za sterami kierownicy. W Turn 10 skupili się na tym, aby dzierżyciele padów naprawdę poczuli każdy z unikalnych pojazdów. W pełni się to udało. Rozlokowane w różnych elementach kontrolera silniczki wibrują z różną siłą i częstotliwością, udając szereg rozmaitych drżeń, które czujemy jadąc samochodem w deszczowy dzień.

forza motorsport 6 1

Jeżeli mówi wam cokolwiek hasło „akwaplanacja”, możecie być pewni, że w najnowszej grze Turn 10 dopracowali ten obszar do perfekcji. Nie mamy do czynienia z prostym „sunięciem po lodzie”, wymagającym delikatniejszych ruchów. W grze Forza Motorsport 6 w czasie rzeczywistym walczą ze sobą siły fizyki, wola kierowcy i matka natura. Cudowne uczucie. Możecie być pewni, że wasz pojazd nigdy nie zachowa się dwa razy tak samo przy szybkim przejeździe przez tę samą kałużę.

Własne życie dostały nie tylko małe oczka wodne, ale również mokra trawa i zmiękczona deszczówką gleba.

Dokładnie jak w przypadku kałuż i ścieków, również mokra trawa znacząco różni się od swojego suchego, jasnozielonego odpowiednika. Nie trzeba być kierowcą, aby wiedzieć, jak śliska może być równo przystrzyżona zieleń w zamglony, deszczowy poranek. Pamięta to każde goniące za piłką dziecko, każdy miłośników futbolu i każdy rowerzysta. Dotychczas w grach wideo było to zupełnie obce doświadczenie. Jasne, trawa spowalniała, zarzucała i utrudniała manewrowanie, ale to tyle.

Turn 10 postarało się i w tym obszarze. Zjeżdżając z asfaltowej powierzchni na morką, wilgotną trawę, zupełnie zmienia się wachlarz naszych możliwości. Roślinność z jednej strony staje się gąbczasta i posiada większą siłę wyporu, jak gumowa powierzchnia na nowych placach zabaw. Z drugiej, wilgotne podłoże sprawia, że samochód w cudownie realistyczny sposób „zapada się” w ziemię, z kołami trącymi w miejscu i bolidem poruszającym się jedynie siłą pędu. Jak kawałek mydła sunący po śliskiej, kafelkowej posadzce.

forza motorsport 6 5

No i kwestia hamowania – zaczerpnięta z najlepszych symulatorów.

Chociaż w tym obszarze Turn 10 nie wprowadza niczego nowego, uczy się od najlepszych. Wzorem popularnych symulatorów z PC, hamowanie na mokrej trasie w Forza Motorsport 6 to temat, na który miłośnicy wirtualnej motoryzacji mogliby wypowiadać się godzinami. Gracz ma tutaj olbrzymie pole do popisu.

Jasne jest, że maksymalne wciśnięcie lewego triggera udającego pedał hamulca bardziej nam zaszkodzi, niż pomoże. To klasyka w większości hybryd i symulatorów. Jednak po raz kolejny kontroler Xboksa One sprawia, że Forza Motorsport 6 daje poczuć różnicę. Słowem kluczem jest odpowiednia redukcja prędkości.

forza motorsport 6 6

Stopniowe, miarowe wciskanie lewego triggera wymaga pewnego doświadczenia. Te nagradzane jest przez świetny opór fizycznego spustu, a także drgania wywołane silniczkami znajdującymi się pod triggerem. Dzięki temu czujemy każdy przeskok w skrzyni biegów i każdą nierówną powierzchnię, o którą z piskiem hamują opony. Dodając do tego manualną zabawę z ABS-ami, wychodzi nam kapitalny mechanizm, który zostanie doceniony przez każdego amatora gier wyścigowych. W zasadzie gra w grze.

Najgorsze jest to, że ten wpis można potraktować jak czcze zachwyty, dopóki samemu nie zrobi się okrążenia na zalanej deszczem trasie.

„-Jak to, facet pisze kilkanaście akapitów o deszczu w wyścigowej grze wideo? Kogoś nieźle pogrzało.” – sam mógłbym myśleć podobnie, gdybym nie miał za sobą kilkunastu pierwszych godzin z Forzą Motorsport 6. No i ciężko pisać mi o dokładnych wrażeniach z jazdy, kiedy dla wielu graczy wyścigowe doświadczenia zaczynają się na Need for Speed, kończą przy Driveclubie.

Jednak wszyscy ci, którzy wiedzą, jak dobrze zbalansowany, atrakcyjny, przystępny, ale i nieco wymagający jest hybrydowy model jazdy w serii Forza Motorsport, powinni przypuszczać, o czym piszę. Spece w Turn 10 przeszli samych siebie i po raz kolejny wyznaczyli nowy standard. Nowy wzór do naśladowania przez innych. Dokonali prawdziwej ewolucji. Żałuję tylko, że ta jest obecna jedynie na Xboksie One. Chciałbym, aby każdy fan wyścigów mógł to poczuć na własnej skórze.

REKLAMA

Czytaj również:

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA