Forza Motorsport 6 to rewelacyjna gra, jednak fanów serii może rozczarować – recenzja Spider’s Web
Wkrótce w sklepach zadebiutuje szósta odsłona jednej z najważniejszych serii w historii gier wyścigowych. I już teraz mogę wam powiedzieć, że to świetna produkcja. Jednak wobec pewnych marek mamy też pewne oczekiwania. Mimo iż polecić tę grę mogę właściwie każdemu entuzjaście tego typu gier, sam jestem nieco rozczarowany.
Seria gier Forza ma swoje dwie „odnogi”: bardziej wyluzowaną i zręcznościową Horizon, oraz Motorsport, czyli tą starającą się zapewnić jak największy realizm bez utraty pewnego progu przystępności. Forza Motorsport powstała jako paniczna odpowiedź na Gran Turismo dostępne na konsole PlayStation. Na konsoli Microsoftu (ani na jakąkolwiek inną platformę) nie istniała tak doskonała gra. Na szczęście, ta „paniczna odpowiedź” okazała się produktem najwyższej klasy.
Forza Motorsport już nie ogląda się na Gran Turismo. Przestała szybko być postrzegana jako imitacja hitu z PlayStation i szybko wyrobiła sobie własną, szanowaną nieprzerwanie po dziś dzień markę. Udało się to dzięki zachowaniu tego samego czynnika, co zdecydowało o sukcesie Gran Turismo: twórcy Forzy, tak jak twórcy pierwowzoru, kochają gry wideo, ale przede wszystkim kochają samochody. W obu grach, poza oczywistymi wartościami w postaci świetnej oprawy czy fantastycznego modelu jazdy, czuć niesamowitą miłość twórców do motoryzacji, tych pięknych maszyn i tego pięknego sportu, jakim są wyścigi.
Problem w tym, że PlayStation 4 nadal czeka na swoje Gran Turismo. Fanboje Xboxa wykorzystują nieraz na forach argument Forzy w kłótniach o to która konsola jest lepsza. I w tym jednym mają rację: twórcy Forzy nie napotkali jeszcze w tej generacji konsol godnego konkurenta, rozczarowujący DriveClub szybko odejdzie w zapomnienie, a Need for Speed… poświęćmy minutę ciszy by wspomnieć piękne czasy tej mocno podupadłej serii. To jednak złe wieści. To oznacza, że twórcy Forzy Motorsport mogą sobie pozwolić na komfort lenistwa. Samo utrzymanie poziomu wystarczy. Można też próbować sięgać do szerszej publiczności. Niestety, ci zdają sobie z tego sprawę. I dokładnie to robią.
Jak w to się gra?
No cóż, dokładnie tak, jak zawsze. Czyli fenomenalnie. Choć domyślne ustawienia realizmu zostały jeszcze bardziej uproszczone (ukłon w stronę mniej zaawansowanych graczy), to już po pierwszym, wprowadzającym wyścigu możemy zajrzeć do ustawień gry i wyłączyć psujące zabawę asysty, pozostawiając tylko te, bez których serio nie lubimy grać. Pamiętacie model jazdy z poprzedniego Forza Motorsport? Jest jeszcze lepiej.
Silnik gry jeszcze precyzyjniej reaguje na nasze działania, dając nam jeszcze większe wrażenie kontroli. To aż trudne do opisania, ale odnoszę wrażenie, że gra jeszcze więcej czerpie z tego, że jej silnik twardo podczas wyścigu utrzymuje 60 klatek na sekundę. To też zapewnia niesamowite złudzenie prędkości i pozwala nam wierzyć, że ścigamy się „na poważnie”. Z Forzy Motorsport 6 nie jest oczywiście żaden „symulator”. To gra, która ma skomplikowany model fizyki uwzględniający multum czynników, co daje nam złudzenie realizmu. Ta iluzja jest jednak, w kontekście gry wideo obsługiwanej za pomocą gamepada, doskonała.
Nowością w tej odsłonie względem poprzedniej części są dwie nowe możliwości rozgrywania wyścigu na danej trasie: w nocy i podczas ulewy. Pierwszy z trybów ma znaczenie właściwie kosmetyczne: tory są jasno oświetlone przez jupitery, nigdy nam mrok wyścigów nie utrudni, a co najwyżej je uatrakcyjni dzięki wspaniałej grze świateł, możliwej do zaprezentowania na ekranie tylko po zmroku. Wyścig w ulewę to zupełnie inna bajka: zmienia się przyczepność, kałuże potrafią nas wprowadzić w niekontrolowany poślizg, a jeżeli gramy „z kabiny” to strugi deszczu i woda wystrzeliwana spod kół naszych oponentów zalewają przednią szybę ograniczając widoczność.
Sztuczna inteligencja, tak jak w poprzednich częściach, to kolejny atut tej gry. Chmura obliczeniowa Xbox Live cały czas uczy się naszego stylu jazdy i stylu naszych znajomych. Dzięki temu na bieżąco jej algorytmy są usprawniane, a sterowane przez nią pojazdy zachowują się na trasie jeszcze wiarygodniej. Co więcej, jeżeli nasz znajomy z Xbox Live będzie cechował się agresją na torze w spychaniu innych na krawężnik lub będzie miał na danej trasie problemy z, powiedzmy, trzecim zakrętem, to reprezentujący go gracz w trybie single player będzie miał te same cechy. Bo nawet w trybie kariery dla pojedynczego gracza, przeciwnicy sterowani przez „komputer” to elektroniczni odpowiednicy naszych znajomych i innych graczy na Xbox Live.
Tryb kariery jest niegłupio pomyślany. Dzieli się on na wyścigi tematyczne, dla których przydzielono kilka możliwych klas samochodów, z których możemy wybierać poszczególne pojazdy do danego wyścigu. Choć do momentu oddania tego tekstu nie zdążyłem ukończyć gry, to pomimo spędzonych nad nią wielu godzin nie czułem wtórności czy powtarzalności (choć osoby nielubiące gier wyścigowych i tak nie rozumieją, że jeżdżenie w kółko po torze nie jest wtórne). Od czasu do czasu jesteśmy zapraszani na zawody pokazowe, które drażnią nas tym co nas czeka, jak mozolnie w końcu dotrzemy na szczyt kariery. Wyścig w formule Indy i wchodzenie z prędkością 300 km/h w zakręt? Kosmos. Tym gorzej wrócić do naszej Toyoty Celica, na którą tylko na razie nas stać.
Trybu wieloosobowego nie zdołałem należycie przetestować. Gra jeszcze nie jest dostępna w sklepach, więc na serwerach pustki. Microsoft na potrzeby recenzji udostępnił mi kilka terminów, w których na pewno będzie grupa osób grających w grę. Niestety, kolidowały one z innymi zobowiązaniami. Przeglądając jednak „na sucho” znalazłem wszystkie opcje, których oczekiwałem i które znam z poprzednich edycji. Spodziewam się, że działa to tak samo, jak do tej pory, czyli znakomicie, ale to jeszcze trzeba będzie zweryfikować.
A jak to wygląda? No właśnie….
Twórcy Forzy Motorsport mieli dwa lata na opracowanie nowej gry (Forza Horizon jest opracowywana równolegle przez osobny zespół, który tylko korzysta częściowo z „silnika” opracowanego dla Motorsport). I nie można powiedzieć, by próżnowali. Jest więcej tras, dwa nowe tryby jazdy, więcej aut, wszystkiego jest zdecydowanie więcej. A model jazdy to prawdziwa perełka, dopracowanie czegoś, co wydawało się perfekcyjne. To czego ja cały czas się czepiam?
Dwa lata to szmat czasu. A seria Forza przyzwyczaiła mnie do podnoszenia za każdym razem poprzeczki o zupełnie nowy poziom. Forza Motorsport 6 jest lepsza od poprzedniczki, również pod kątem technicznym. Gra, jak zawsze, pracuje w rozdzielczości 1080p przy 60 klatkach na sekundę, a mimo tego wyświetla niesamowicie szczegółowe pojazdy, zachwycające efekty pogodowe i świetlne i… nieźle wyglądające tory, choć tu jest jeszcze nieco do poprawy. I to „nieco” zaczyna mnie irytować.
Przez dwa lata nie udało się rozwiązać problemu statyczności tras, co wyraźnie jest ograniczeniem silnika. Choć twórcy dwoili się i troili, by urealnić świat Forzy (latające nad naszymi głowami telewizyjne helikoptery, ptactwo wzbijające się do lotu, i tak dalej), to gdy zwolnimy na chwilę na jakimś ostrzejszym zakręcie, zwrócimy uwagę, że „kibice” to wykonujące jeden prosty ruch manekiny, a elementy drugiego planu to ordynarnie nieskomplikowane wieloboki maskowane przez dobrze dobrane tekstury. Nadal też nie rozwiązano problemu aliasingu, przez co mimo pracy w rozdzielczości 1080p długie proste linie nieprzyjemnie „schodkują”, co w przypadku gry o torach wyścigowych prezentującej przez większość czasu horyzont, psuje efekt całości (skoro konsole nowej generacji nie domagają, to czy nie lepiej renderować w 720p i agresywnym wygładzaniem krawędzi?). Na dodatek gra ma absurdalnie długie czasy ładowania. Uruchamiając nową Forzę „na zimno”, a więc nie wznawiając zminimalizowaną grę, możemy spokojnie pójść, zaparzyć sobie herbatę. Jak wrócimy z gotowym kubkiem, gra będzie właśnie w tym momencie doczytywać ostatnie bajty z dysku.
Najprawdopodobniej w wyniku zamieszania z Jeremym Clarksonem, ograniczono też współpracę z Top Gear. Brakuje bardzo opowieści o samochodach, wygłaszanych przez trzech dziennikarzy do niedawna prowadzących ten program. W grze znajdziemy głosy Maya i Hammonda i to tylko bardzo sporadycznie. Sama gra nie jest też tak pompatyczna jak poprzedniczka, co jej akurat szkodzi. Nie licząc jak zawsze budzącego ciarki na plecach intra do gry, zniknął pewien klimat serii. Pewien zaraźliwy zachwyt nad podejmowanym tematem, jakim są piękne samochody, gdzieś wyparował. Gdzieś mi go bardzo brakuje.
To wszystko czyni Forzę Motorsport 6 najlepszą pseudosymulacyjną grą na rynku. Potrafi być zarówno przystępna, jak i wymagająca. Jest piękna, wciągająca i niesamowicie grywalna. Brakuje jej jednak wiele do geniuszu. Gdzieś coś ulatuje, gdzieś czuć, że Turn 10 Studios zaczął się lenić. Spodziewałem się większych postępów od czasu poprzedniej odsłony. To solidny, dopieszczony, znakomity produkt, któremu troszeczkę brakuje magii poprzednika, jego dopieszczenia i dopracowania. Nowe standardy wyznaczy jednak dopiero Forza Motorsport 7. A jeżeli nie ona, to dokona tego nowe Gran Turismo.
Informacja dla osób, które w różnych konkursach wygrały grę Forza Motorsport 6 na łamach Spider's Web: kody wyślę wam drogą mailową 18 września.