REKLAMA

Zazwyczaj vlog oznacza „siedzę przed kamerą w sypialni i mówię”. My robimy nowoczesny dokument - mówi nam Krzysztof Gonciarz

Czy polski widz jest jeszcze dla niego ważny, dlaczego zdecydował się na działalność międzynarodową i czym różni się prowadzenie działalności w Japonii, od własnej firmy w Polsce? O tym wszystkim miałem niewątpliwą przyjemność porozmawiać z Krzysztofem Gonciarzem, jednym z czołowych twórców webvideo w Polsce, a także jednym z pierwszych Polaków, który założył własną firmę w Japonii.

24.07.2015 18.31
Zazwyczaj vlog oznacza „siedzę przed kamerą w sypialni i mówię”. My robimy nowoczesny dokument – mówi nam Krzysztof Gonciarz
REKLAMA
REKLAMA

Postać Krzysztofa Gonciarza jest bez wątpienia znana każdemu pasjonatowi gier śledzącego polskie media branżowe, a także miłośnikom sieciowego wideo, kanałów podróżniczych i komediowych.

Już sam ten wstęp jest dobrym wyznacznikiem, że ciężko mówić o nim inaczej jak o człowieku-orkiestrze. Jest autorem setek materiałów w Internecie oraz dwóch książek, "Wybuchające Beczki - zrozumieć gry wideo" i "Webshows - sekrety wideo w Internecie". To człowiek znający od podszewki Internetowy biznes, nie bojący się mówić też o tych mniej przyjemnych aspektach tworzenia zawartości sieciowej.

Oprócz komediowego kanału "Zapytaj Beczkę" i swojego, dotychczas głównego kanału "Wybuchające Beczki", od niedawna prowadzi wraz z pochodzącą z USA Kasią Miecinski program podróżniczy TheUwagaPies, na którym możemy obejrzeć codzienne vlogi o życiu w Japonii, oraz kilka naprawdę mocnych materiałów dokumentalnych. Dodatkowo prowadzi też własną działalność, jako jeden z pierwszych Polaków zakładając firmę w Japonii, a przy tym nadal koordynując pracę swojego zespołu kreatywnego Dozo Media w Polsce.

Nigdy nie zwalnia z rozwojem, ale tym razem postawił sobie naprawdę ambitny cel - stworzyć najlepiej wyglądającą serię vlogów podróżniczych na świecie. Choć 70% procent widzów jego najnowszego kanału to nadal Polacy, Gonciarz nie ukrywa, że nie są oni jego docelową publicznością, ani nie do nich kierowane są materiały TheUwagaPies.

Udało mi się zapytać Krzysztofa o szczegóły jego działalności i plany na przyszłość.

Łukasz Kotkowski, Spider's Web: Powiedz proszę naszym czytelnikom, którzy jeszcze nie widzieli Twojego nowego kanału - czym jest TheUwagaPies?

Krzysztof Gonciarz: W tym momencie TheUwagaPies to głównie codzienny program o życiu w Tokio. Pokazujemy tokijską codzienność w dość fajny, dynamiczny sposób, mieszając w tym dwie perspektywy - polską i amerykańską.

Skąd w ogóle pomysł na zagraniczny kanał podróżniczy?

Pomysł rozpoczęcia działalności na skalę szerszą niż Polska przyszedł naturalnie, wydaje mi się, że rzeczy, które pokazujemy - w codziennym vlogu i w filmach dokumentalnych, od których zaczęliśmy - są ciekawe dla publiczności anglojęzycznej. Fragmenty naszych filmów trafiły też do kilku japońskich telewizji i do brytyjskiego BBC.

Ostatnio prowadzicie z Kasią na TheUwagaPies codzienne vlogi - co jest największym wyzwaniem przy takim przedsięwzięciu?

Zatrzymałbym się na tym określeniu “vlog”, bo faktycznie tak tę serię nazywamy, jednak osoby nie znające tych nagrań mogą je źle zaklasyfikować. Zazwyczaj w Internecie “vlog” oznacza “siedzę przed kamerą w sypialni i mówię”. My produkujemy - i nazywamy vlogiem - coś, co w zasadzie można by podpiąć pod nowoczesny w strukturze dokument.

A jak wygląda realizacja takie projektu od strony technicznej?

Produkcja jest skomplikowana: każdy odcinek powstaje z 200-300 ujęć, staramy się by filmy wyglądały jak najlepiej. Całościowo więc jest to spore wyzwanie, sama produkcja zajmuje kilka godzin każdej nocy - a trzeba jeszcze mieć czas żyć życie, które warte by było uwiecznienia w tej formie. Z drugiej strony, codzienne vlogowanie to fajne ćwiczenie motywacyjne, pomaga mi bardziej docenić czas. Nie tracę go na Facebooku, bo go nie mam.

To chyba niewielka strata, brak czasu na Facebooka, w porównaniu z tym co robisz.

Myślę, że jak się ma na głowie zbyt mało, to człowiek spędza nieproporcjonalnie dużo czasu na nieważnych rzeczach. A jak ma się za mało czasu, żeby ogarnąć wszystko co jest do zrobienia, to wszystko trzeba robić ekonomicznie, szybko i zgodnie z - powiedzmy - zasadą Pareto, czyli 20% nakładu wystarczy by wygenerować 80% efektu.

W filmie na swoim głównym kanale powiedziałeś, że masz zamiar stworzyć najlepszą serię vlogów podróżniczych na świecie i trzeba przyznać, że wcale nie żartowałeś. Jakimi kanałami promujesz swoje anglojęzyczne treści, jeżeli 70% widzów to nadal Polacy?

Na początku działaliśmy dosyć nieśmiało, trochę na zasadzie “proof of concept” - chcieliśmy zobaczyć, czy w ogóle damy radę tę serię prowadzić. Teraz coraz mocniej staramy się promować zagranicą. Tworzymy sieć kontaktów z międzynarodowymi YouTuberami, nawiązaliśmy współpracę z największym anglojęzycznym czasopismem drukowanym w Japonii, zaczynamy budować kontakty z mediami, jak np. serwisem dng65.com. Duże też znaczenie ma działalność organiczna na miejscu: chcielibyśmy stworzyć markę rozpoznawalną w społeczności zagranicznej w Tokio.

Ten rodzaj treści, który produkujemy, nastawiony jest na powolny wzrost ze sporą konwersją widza przypadkowego na widza stałego (w przeciwieństwie do chwytliwych, viralowych filmów typu “Pieseł sprzedaje papierosy”, które mogą zbierać bardzo wysoką, wirusową oglądalność, ale nie przelewają się na dopływ stałych widzów).

Czyli w tej chwili priorytetem jest działalność zagraniczna? A co z Twoim głównym, polskim kanałem? Tymczasowa przerwa?

Będę na nim trochę vlogował, planuję zrobić serię o podstawowych problemach, z którymi ludzie z Polski się stykają podczas planowania podróży do Japonii. Dostaję masę pytań na ten temat i bardzo często się one powtarzają. Mam też kilka zawieszonych projektów, które fajnie by było wskrzesić na kanale Wybuchające Beczki i niedługo zdecyduję, którymi chcę się zająć.

Ten kanał ma teraz 230 tysięcy subskrybentów i całkiem sporą bazę fajnych filmów o Japonii, więc na pewno chcę go dalej rozwijać. Co do kanału TheBeeczka, komediowego, to bez zmian: Zapytaj Beczkę będzie regularnie, od niedawna też prowadzę nowy format, Mądrość Tłumów, wzorowany na amerykańskim Jacksfilms i jego YIAI.

Jesteś jednym z pierwszych Polaków, którzy założyli własne firmy w Japoni - czym różni się prowadzenie działalności tam, od działań w Polsce?

Myślę, że formalności prawno-księgowe nie są aż tak straszne, jak można by sobie wyobrażać. Pod wieloma względami jest łatwiej, niż u nas - nawet w tak pozornie drobnych tematach, jak zbieranie faktur. W Japonii firmy wprowadzają do księgowości paragony, mają też bardzo duże pole manewru w zakresie funduszu reprezentacyjnego.

A w kwestii mentalności?

Największa różnica między Polską a Japonią leży właśnie w kulturze biznesowej, ważniejszej od samego języka. Można nic nie mówić po japońsku, działać poprzez tłumacza, ale trzeba znać korporacyjny savoir-vivre. Zaskakująco duża część biznesu w Japonii polega na budowaniu zaufania, robieniu dobrego wrażenia, bycia przyjaznym i pomocnym. To nie tylko kwestia opracowania dobrej oferty.

Możesz zdradzić jakieś projekty, nad którymi pracuje Twoja firma w Japonii?

Naszym głównym klientem jest nowa platforma społecznościowa C Channel (cchan.tv), w której koordynujemy całą część międzynarodową i pomagamy planować ekspansję na inne kraje. Jednym z założycieli tej firmy jest Akira Morikawa, którego poznaliśmy jeszcze jako prezesa LINE, jednej z największych firm internetowych w Japonii. To duży zaszczyt móc pracować z tak ważną i doświadczoną osobą.

To naprawdę mocny start! Macie już jakieś bardziej dalekosiężne plany?

W przyszłości bardzo mi zależy na budowaniu relacji między Polską a Japonią: tworzenie projektów promocyjnych Japonii w Polsce i Polski w Japonii, a także ułatwienie polskim przedsiębiorcom zakładania działalności w Japonii. Tak jak mówiłem, budujemy też sieć połączeń z międzynarodowymi digital influencerami, by w przyszłości zintegrować to z agencją Dozo Media, którą współprowadzę w Polsce, i móc oferować markom międzynarodowe kampanie z udziałem YouTuberów.

Jednocześnie koordynujesz też działalność w Polsce, prowadzisz kanał komediowy, drugi kanał na YouTube… jak udaje Ci się pogodzić ze sobą tak wiele projektów?

Pracuję przez większość doby, ale ta praca to dla mnie przyjemność, bardzo się w tym wszystkim realizuję - więc nie czuję się zmęczony. Z tego wszystkiego chyba najbardziej lubię montaż wideo, więc jak po całym dniu pracy muszę w nocy zmontować vloga i Zapytaj Beczkę, to nie czuję się tym sfrustrowany. Dużo się uczę dzięki temu.

Co dalej dla TheUwagaPies? Wspominałeś w jednym z vlogów o filmie dokumentalnym, będzie to coś w stylu waszych wcześniejszych produkcji, czy coś na nieco większą skalę?

Planujemy kilka filmów dokumentalnych, ale nie spieszymy się z tym, musimy rozsądnie dysponować naszymi mocami przerobowymi. Firma i vlog to w tym momencie najważniejsze projekty.

Muszę też zapytać o jeszcze jedną stronę Twojej działalności - o książki. Planujesz w najbliższym czasie coś nowego?

Planowałem, ale na razie ten projekt musiał przejść do poczekalni. Doby mi nie starcza.

Osobom, które nie miały jeszcze okazji przyjrzeć się bliżej TheUwagaPies, zapraszamy do subskrybowania tego kanału, bo wyrasta on na prawdziwy majstersztyk, zarówno pod względem jakości produkcyjnej, jak i merytorycznej.

Nie da się ukryć, że Krzysztof nie obrał drogi prostej, łatwej i przyjemnej - sama mnogość projektów i ich wysoka jakość pokazuje, jak ciężka to praca, i co tu dużo mówić, powoduje "opad szczeny", przynajmniej u mnie.

REKLAMA

To miło, że są jeszcze twórcy polskiego YouTube'a, którzy tworzą naprawdę premium-content, a ich wartością dodaną nie jest plakat w TubeNews, tylko treści, które mają potencjał nie tylko lokalny, ale właśnie międzynarodowy.

Czego niestety o większości polskich kanałów nie można powiedzieć.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA