Choć skala piractwa w Polsce maleje, to nadal jest ona porażająca. Te liczby otwierają oczy

Lokowanie produktu

Czy wiesz, że ponad połowa oprogramowania używanego przez polskich konsumentów to nielegalne kopie? Statystyka jest wprost porażająca. Zapewne wielu użytkowników, obserwując swoje najbliższe otoczenie odnosi wrażenie, że skala pirackiego procederu jest w naszym kraju dość znaczna. Co innego jednak odnosić wrażenie, a zestawić własne odczucia z faktami, które w tym konkretnym przypadku naprawdę nie nastrajają optymistycznie.

01.06.2015 18.27
Choć skala piractwa w Polsce maleje, to nadal jest ona porażająca. Te liczby otwierają oczy

Są ludzie, którzy liczbę przypadków korzystania z pirackich programów, oraz naruszenia praw autorskich zrzucają na karby naszego "narodowego cwaniactwa". Coś w tym jest, że stereotyp kombinującego Polaka ma dość silne korzenie w rzeczywistości, ale prawdziwym podłożem tego stereotypu jest opłakana sytuacja ekonomiczna w naszym kraju.

Nie jest więc zaskoczeniem, że osoby prywatne i firmy, szukające oszczędności dosłownie na każdym kroku uciekają się do nielegalnych rozwiązań - zaporowa cena oprogramowania z pewnością leży u podstaw problemu. Na szczęście producenci zdają sobie z tego sprawę, a badania dotyczące skali piractwa na świecie również potwierdzają, że nie tylko nad Wisłą pirackie programy przebijają ilościowo legalne zakupy.

Zmiana modelu biznesowego sposobem na walkę z piractwem?

Okazuje się, że skuteczną metodą walki z piractwem spowodowanym niemożnością zakupu legalnych wersji, bardzo często okazuje się przemodelowanie systemu sprzedaży na taki, który uczyni software bardziej przystępnym.

Najlepszym na to dowodem są serwisy streamingowe, które oferując za naprawdę niewielkie pieniądze dostęp do przebogatych katalogów muzycznych, do tego w wygodny sposób, zniwelowały kwestię nielegalnego ściągania muzyki do zaledwie kilku procent.

W ślad za usługami muzycznymi podążają usługi filmowe (których w naszym kraju niestety ciągle brak, a także producenci oprogramowania.

Wyraźnym trendem w ostatnich latach jest oferowanie swoich programów "na abonament". Za niewielką, miesięczną opłatą uzyskujemy dostęp do oprogramowania, a także wielokrotnie rozmaitych bonusów, których nie otrzymalibyśmy przy zakupie jednorazowej licencji.

windows-8-pro-office-365-microsoft

Niech za przykład posłuży Office 365, który oferuje użytkownikom znacznie więcej, niż zakup wersji pudełkowej z dożywotnią ważnością licencji. Wystarczy wspomnieć o 10 TB dysku OneDrive, synchronizacji plików pomiędzy wszystkimi posiadanymi urządzeniami oraz o dodatkowych minutach na Skype, żeby obiektywnie uznać, że taki zakup po prostu się opłaca. Tym bardziej, że wszystkie aktualizacje do kolejnych wersji otrzymamy w ramach tego jednego abonamentu.

Taką samą drogą kroczy Adobe, które oferuje całe portfolio swoich usług w formie opłat abonamentowych, dostosowanych do potrzeb. Abstrahując od procederu handlu nielegalnymi kopiami edycji CS programów Adobe, z niecierpliwością czekam na pierwsze badania, które podsumują skalę piractwa uwzględniając licencje CC programów takich jak Photoshop i Lightroom, które są dostępne za raptem 12,99 euro miesięcznie.

Nawet producenci oprogramowania typu DAW (Digital Audio Workstation) tacy jak Avid, dostawca programu ProTools, decydują się na stopniowe wprowadzanie modelu abonamentowego, który przede wszystkim obniża finansowy próg wejścia dla użytkowników, a co za tym idzie, sprawia, że pobranie nielegalnej kopii, albo - co gorsza - jej zakup, staje się kompletnie bezsensowny.

O wiele trudniej podjąć walkę z piractwem komercyjnym

Według danych raportu BSA, problem komercyjnego handlu nielegalnym oprogramowaniem w latach 2011-2013 wzrósł globalnie z 42 do 43 procent, generując tym samym straty w wysokości ponad 62 mld dol.

Co ciekawe, skala procederu na przestrzeni badanego przez BSA okresu nie zmalała aż tak znacząco, jak mogłoby się wydawać, a w skali światowej utrzymuje się na mniej więcej równym poziomie.

Jeśli chodzi o Polskę, to od roku 2006 do 2013 procentowa ilość nielegalnego oprogramowania zmalała z 57% do 51%. To jednak nadal ponad połowa całości rynku. Szczególnie blado wypadamy na tle krajów Unii Europejskiej oraz Europy Zachodniej, gdzie udziały pirackiego software'u oscylują w granicach 30% i również, sukcesywnie maleją.

image005

Możemy się za to pochwalić o 10% niższą wartością od badanych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie udziały pirackiego oprogramowania nadal przekraczają 60%.

W zestawieniu BSA wyraźnie widać korelację sytuacji ekonomicznej krajów objętych badaniem do ilości nielegalnego oprogramowania na rynku. W krajach bardziej zamożnych problem ten już w 2006 roku, jeszcze przed erą abonamentów był niemal dwukrotnie mniejszy niż Polsce oraz innych częściach Europy Środkowo-Wschodniej.

Na szczęście policja, także w Polsce, coraz lepiej radzi sobie z poskramianiem handlu nielegalnym oprogramowaniem, choć przed nimi jeszcze wiele pracy.

Głośna akcja ujęcia właścicieli serwisów takich jak ekino.tv to tylko jedno z licznych działań, jakie podejmowane są przeciwko procederowi.

Policja regularnie dokonuje zatrzymań handlarzy pirackim softwarem i treścią chronioną prawami autorskimi, zabezpieczając ogromne ilości materiału dowodowego.

Kluczem do skutecznego działania policji jest ścisła współpraca z producentami. Ci zaś muszą dysponować odpowiednimi narzędziami, aby być w stanie monitorować pochodzenie rejestrowanych licencji i reagować niezwłocznie po zauważeniu jakichkolwiek uchybień.

Jednym z ciekawszych przykładów skutecznych działań policji na przestrzeni ostatnich dwóch lat może być chociażby zabezpieczenie 600 dysków twardych użytkowników, którzy w latach 2011-2013 zakupili od pochodzącego z Działdowa 22 latka pirackie oprogramowanie, które ten sprowadzał z Chin, a następnie sprzedawał za ułamek wartości. Ciężko nawet oszacować poniesione przez producentów straty. Wystarczy wspomnieć, że wartość niektórych programów sprzedawanych przez 22 latka za kilkadziesiąt złotych, sięgała aż 2500 zł.

Tylko w listopadzie ubiegłego roku dokonano ujęcia dwóch handlarzy pirackimi materiałami, w tym jednego w Krakowie, gdzie wartość strat poniesionych przez producentów sięgnęła 530 tys. złotych.

Ustawicznie docierają do publicznych uszu także mniejsze, lecz bardzo istotne działania wymierzone w stronę nieuczciwych sprzedawców na portalach aukcyjnych. A tam sytuacja wygląda momentami naprawdę rozpaczliwie. Biorąc za przykład pakiety Office 2010 i 2013, tylko w styczniu b.r. na wszystkie transakcje, zarejestrowano odpowiednio 99% i 95% transakcji podejrzanych, o wartości przekraczającej pół miliona złotych.

Równie tragicznie wygląda proporcja transakcji w przypadku Windowsa 7 i 8.1, gdzie podobnie jak przy pakiecie Office, ponad 95% transakcji zostało uznanych za podejrzane, czyli - mówiąc wprost - najprawdopodobniej nielegalne. Jeżeli zsumować by łączne straty poniesione z powodu sprzedaży nielegalnych produktów Microsoftu tylko w styczniu tego roku, byłoby to blisko 2 mln złotych.

Trzeba przyznać, że są to kwoty zapierające dech w piersiach, a mówimy tylko o jednym miesiącu w ciągu roku. Straty generowane przez piractwo są niewyobrażalnie wysokie.

Należy również pamiętać o konsekwencjach

Przy całej tej skali piractwa, nawet biorąc pod lupę wyłącznie Polskę, zatrważające są potencjalne konsekwencje, które są przez osoby używające i sprzedające nielegalne oprogramowanie albo lekceważone, albo po prostu nieznane.

O tym, jak niebezpieczne może być korzystanie z pirackich programów pisaliśmy przy okazji artykułu o konsekwencjach piractwa. Reasumując, każdorazowe wykorzystanie nielegalnego oprogramowania niesie ze sobą przede wszystkim realne niebezpieczeństwo zarażenia naszego komputera malwarem, lub przyłączeniem go do Botnetu, gdzie zostanie wykorzystany w procederze jako komputer-zombie.

shutterstock_123781237

Oczywiście rozprowadzanie nielegalnego oprogramowania ma przede wszystkim konsekwencje prawne, ponieważ na mocy Art. 74. Ustawy o Prawie Autorskim i Prawach Pokrewnych zarówno kod, jak i oprawa graficzna programu podlega prawu autorskiemu.

Odpowiedzialność karną w przypadku złamania prawa autorskiego określa art. 116 Ustawy o Prawie Autorskim:

Kto bez uprawnienia albo wbrew jego warunkom rozpowszechnia cudzy utwór w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania, artystyczne wykonanie, fonogram, wideogram lub nadanie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

  1. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w ust. 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
  2. Jeżeli sprawca uczynił sobie z popełniania przestępstwa określonego w ust. 1 stałe źródło dochodu albo działalność przestępną, określoną w ust. 1, organizuje lub nią kieruje, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 5.
  3. Jeżeli sprawca czynu określonego w ust. 1 działa nieumyślnie, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Odpowiedzialność cywilną określa natomiast art. 79 tejże ustawy, który opisuje jakich działań może domagać się uprawniony, którego prawa autorskie zostały naruszone, od osoby, która naruszyła te prawa.

Do tego dochodzi wspominana już kilkakrotnie kara grzywny, która w przypadku rozprowadzania – nazwijmy rzecz po imieniu – ukradzionego oprogramowania, może sięgnąć jego trzykrotnej wartości.

Skala piractwa w Polsce jest monstrualna, lecz sukcesywnie maleje

Aby odwrócić stan rzeczy, pierwszym miejscem w którym trzeba zacząć zmiany jest światopogląd i wiedza potencjalnych użytkowników nielegalnego oprogramowania. Jeżeli handlarze czy dostawcy pirackiego softu nie będą mieli odbiorców, w naturalny sposób poziom tego procederu opadnie.

Dlatego niezwykle istotną rolę w walce z piractwem pełni edukacja. Obok bezpośrednich działań podejmowanych zarówno przez korporacje jak i organy ścigania, nadzwyczaj cenne są wszelkie akcje mające na celu uświadamianie ludzi, którzy bardzo często kupują pirackie oprogramowanie nieświadomie. Nie kwestionując takich czynników jak podejrzanie niska cena, czy niepewne źródło pochodzenia programu.

To właśnie na niewiedzy społeczeństwa żerują handlarze, zarabiając de facto na kradzieży i odsprzedawaniu nielegalnie pozyskanych programów nieświadomemu klientowi.

Oprócz wiedzy potrzeba też jednak zmiany mentalności, aby przekonać także tych, którzy w pełni świadomie wybierają pirackie kopie. Do tego niestety jeszcze daleka droga.

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock

Lokowanie produktu
Najnowsze