REKLAMA

Śmietnik na Facebooku jest wyłącznie naszą winą

Kiedyś sama to zrobiłam - usunęłam konto na fejsie bo uważałam, że pożera mój czas i uwagę, sprawia że staję się zombie. Było to raczej głupie, a przynajmniej mało rozsądne. Na fejsa szybko wróciłam, uzależnienia się nie pozbyłam. Czytam kolejne wyznania mniej lub bardziej znanych osób o tym, jak mają dość fejsa, jak wysysa kreatywność i czas, i myślę, że to nie do końca prawdziwa ocena Facebooka. Mimo wszystko.

19.06.2015 18.45
Śmietnik na Facebooku jest wyłącznie naszą winą
REKLAMA
REKLAMA

Nie jestem wielką fanką Facebooka. Serwis zaprojektowany jest tak, by wysysać jak najwięcej danych i energii, a nawet radości życia z użytkowników. Facebook śledzi to gdzie w sieci bywamy, co lubimy, jak klikamy i nawet jak długo patrzymy bez żadnej reakcji na posty w strumieniu. Prowadzi z nami grę. Polega ona na tym, by wciągnąć i uzależnić, co może prowadzić do konsekwencji w psychice i aktywności. Z tym się zgadzam.

Problem w tym, że gdy blogerzy technologiczni - w tym redakcyjni koledzy Przemek i Mateusz piszą, że Facebook to śmietnik, że nie widzą w nim nic przydatnego, że posiadanie tam konta skutkuje tylko stratą czasu, to w kieszeni otwiera mi się nóż. Akurat oni powinni wiedzieć, jak używać fejsa tak, by było dobrze.

Mi w końcu się udało. Od jakiegoś półtora roku na fejsie czuję się świetnie i nie miewam już uczucia, że tracę czas. Pomogły w tym mechanizmy serwisu i odwaga w… ukrywaniu i odlajkowywaniu.

wpid-screenshot_2015-06-18-20-11-59.png

Teraz gdy wchodzę na Facebooka, praktycznie tylko mobilnie, z zainteresowaniem przeglądam strumień i często klikam w linki i treści tam prezentowane. Niemal nigdy nie zdarza mi się już pomyśleć “ale głupi post/po co mi to wiedzieć” i przede wszystkim mam wrażenie, że ten czas spędzam mimo wszystko produktywnie.

Pierwszym krokiem było dosyć okrutne ukrywanie każdego znajomego, który wrzucał nie podobające mi się, negatywnie poruszające mnie lub po prostu zaśmiecające treści. Nie usunęłam ich ze znajomych, nie jest to potrzebne, uniknęłam też niezręcznych sytuacji w których ktoś pyta, czemu wywaliłam go ze znajomych. Druga strona nie musi wiedzieć, czy widzę jej treści na Facebooku.

Po drugie sukcesywnie usunęłam wszystkie debilne fanpejdże i strony, które polubiłam.

Na szczęście zawsze uważałam, że mój lajk, czas i uwaga są warte tyle, że nie powinnam go marnować na lubienie stron producentów majonezu, farm treści motywacyjnych i clickbaitowych, czy nawet fanpejdży firm, których produktów używam. Bądźmy ze sobą szczerzy - to, że używam np. smartfona Samsunga nie znaczy, że powinnam go lubić na fejsie. Gdy będę potrzebowała z nim kontaktu, będę chciała zadać jakieś pytanie czy popsioczyć, wpiszę “samsung” w wyszukiwarkę i w sekundę trafię na stronę. Nie muszę oglądać reklamowo-promocyjno-wyłudzających lajki treści na co dzień w strumieniu.

Wykonałam też ciekawy manewr - zaczęłam zgłaszać treści, których nie chcę widzieć. Facebook daje taką opcję - wystarczy rozwinąć menu i wybrać opcję “nie chcę tego widzieć”. Facebook czasem nawet pyta, czy tylko tego postu, czy może wszystkich treści od danego użytkownika.

Wszystko to wykonałam na przestrzeni dobrych kilku miesięcy, powoli by nie irytować się iloscią “pracy”. Jednak nie dość, że sama oczyściłam strumień aktualności, to mam wrażenie, że Facebook dosyć dobrze nauczył się tego, co lubię, co mnie interesuje.

Teraz gdy przewijam aktualności bardzo często zatrzymuję się na postach, nawet lajkuję czy komentuję.

Owszem, zamknęłam się w swojej małej, informacyjnej bańce, przez którą tylko czasem przewiną się treści niezgodne z moimi poglądami, ale w końcu po wielu latach mogę powiedzieć, że polubiłam bycie na Facebooku.

REKLAMA

Zrobiłam z Facebooka osobisty magazyn, źródło informacji bardziej dogłębnej. Twitter jest świetny do newsów, ale często gubię tam większe, dłuższe artykuły i treści. Te odnajdują się na fejsie.

Nie zwalajmy wszystkiego na Facebooka i Marka Zuckerberga. Facebook może, przy odrobinie wysiłku, być fajnym miejscem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA