Jak powinien podróżować geek? PolskimBusem, Simple Expressem czy Pendolino?
Jeszcze kilka lat temu nienawidziłem komunikacji. Ze względu na brak przenośnych komputerów, taniego mobilnego Internetu oraz pojazdów wyposażonych w gniazdka elektryczne każda godzina spędzona w autobusie lub pociągu wydawała mi się katorgą. Teraz jest zupełnie inaczej i jeśli tylko poświęci się chwilę na wybranie odpowiedniego przewoźnika, podróż może okazać się nie tylko przyjemna, ale też efektywnie wykorzystana.
Praca dziennikarza czy blogera to zdecydowanie łatwiejszy kawałek chleba niż w przypadku górnika czy rolnika. Przez zdecydowaną większość czasu pracuję zdalnie, co oznacza, że teksty mogę pisać zarówno z własnego mieszkania, działki nad jeziorem czy dowolnego innego miejsca na świecie. Bardzo często korzystam z tej opcji. Zdarza mi się przedłużyć weekend i bez brania urlopu wyskoczyć do Białegostoku, Budapesztu, czeskiej Pragi lub nad Gdańska. Z podobnych możliwości mogą korzystać praktycznie wszystkie osoby pracujące zdalnie.
Największym problemem w takiej sytuacji jest wybranie odpowiedniego środka transportu.
Oczywiście najwygodniej byłoby latać samolotem, którym w dowolny zakątek Europy można się dostać w kilka godzin. Jest to jednak stosunkowo drogi środek transportu, dlatego o wiele częściej zdarza mi się jeździć tańszymi pociągami i różnego rodzaju autobusami. Niestety podróż taka trwa od kilku do kilkunastu godzin, zajmuje praktycznie cały dzień, przez co jest bardzo problemowa.
Jeśli nie chcę brać urlopu, muszę w jej trakcie napisać nawet kilka tekstów, co może być zajęciem karkołomnym. By to zrobić, muszę mieć nie tylko dużo miejsca na nogi, ale też stolik na laptopa, gniazdko elektryczne i dostęp do Internetu w postaci Wi-Fi zapewnionego przez przewoźnika lub swojego telefonu udostępniającego szybkie i stabilne połączenie.
W teorii wszystko to zapewnia PolskiBus, znany już chyba wszystkim przewoźnik, który wszedł na nasz rynek kilka lat temu. Jego ogromną zaletą są niskie ceny przejazdów, które zaczynają się od dwóch złotych. I niestety na tym niestety kończą się jego zalety. Bo łączność Wi-Fi działa naprawdę różnie i najczęściej bardziej opłaca mi się korzystać z karty Mobile Vikings.
Największą wadą PolskiegoBusa jest jednak fakt, że został on zaprojektowany z myślą o dzieciach, niezbyt wyrośniętych kobietach i karłach.
Ja, mężczyzna o wzroście 185 cm, czuję się w Polskim Busie po prostu źle. Jeśli mam szczęście i siedzę sam na dwóch siedzeniach, siadam w poprzek kierunku jazdy i mogę przetrwać w tej pozycji kilka godzin. Jeśli jednak muszę zachowywać się kulturalnie i siedzieć tylko na swoim miejscu, to po trzech godzinach podróży na trasie Warszawa - Białystok czuję się, jakby ktoś mi złamał nogi w kolanach.
Jakakolwiek praca na komputerze jest możliwa tylko, jeżeli zajmie się miejsce na samym przedzie autobusu lub przy wyjściu. Wtedy nie mamy przed sobą fotela, a ilość miejsca na nogi jest zauważalnie większa. Jednak takich miejsc jest w 70-osobowym autobusie zaledwie osiem.
Pod tym względem o wiele lepiej prezentuje się estoński Simple Express, w którym miejsca na nogi jest aż nadto, dzięki czemu mogłem komfortowo przeżyć 10-godzinną podróż na trasie Warszawa - Praga. Jestem pewien, że taka sama podróż przejechana Polskim Busem byłaby dla mnie katorgą.
Niestety miejsca nadal było za mało, żeby wygodnie pracować na komputerze, jednak autobusy były wyposażone w tablety z systemem Android, dzięki którym można było mieć dostęp do całkiem nowych filmów (niewiele miało polskie napisy), prostych gier takich jak Angry Birds oraz przeglądarki internetowej.
Ta ostatnia zdała się na niezbyt wiele, bo przez większość czasu dostęp do Internetu nie działał. O dziwo Internet lepiej niż w Polsce sprawował się w Czechach, bo tam w ogóle mogłem sprawidzić Facebooka i odświeżyć Gmaila. Autobus oczywiście był wyposażony w gniazda 230 V oraz USB, dzięki czemu mogłem naładować posiadany przez siebie sprzęt. Mimo wszystko miło wspominam tą podróż. Duży wpływ na to miał fakt, że działa się ona w nocy, przez co nie miałem poczucia straconego czasu.
Jednak gdybym miał wybrać najlepszy dla geeka sposób komunikacji międzymiejskiej, byłby to pociąg.
Oczywiście nie mówię tu o połączeniach TLK czy InterRegio. Swego czasu korzystałem z nich stosunkowo często i ścisk, brak klimatyzacji oraz inne problemy mocno dawały się we znaki. Można było odnieść wrażenie, że w pociągach tych czas się zatrzymał, a znajdujący się w nich konduktorzy nadal twierdzą, że Polska graniczy ze Związkiem Radzieckim, Czechosłowacją i NRD.
Zauważalnie lepiej od nich prezentują się standardowe pociągi Intercity, gdzie siedzenia są wygodne i ma się dostęp do darmowego, genialnie działającego WiFi, ale brak stolików utrudnia wygodną pracę. Mimo wszystko miło wspominam podróże InterCity, bo mało jest pociągów, w których można nie tylko sprawdzić pocztę elektroniczną, ale też obejrzeć strumieniowany z Sieci serial czy film. Pociąg taki jest wyposażony w gniazdka, ale nie w porty USB. Na szczęście za pomocą ładowarki można łatwo obejść ten problem.
Zupełnie inaczej wyglądają pociągi takie jak Eurocity czy InterCity Premium, czyli Pendolino. Jedynym minusem tych pociągów jest brak łączności WiFi, który rekompensowałem sobie internetem mobilnym Mobile Vikings. Jednak cała reszta - miód! Czyste, ładne przedziały, dużo miejsca na nogi, stoliki, na których mieści się 13-calowy laptop oraz czteroosobowe miejsca z pełnoprawnym stolikiem, przy których pracuje się naprawdę wygodnie.
Trzygodzinna podróż na trasie Warszawa - Gdańsk w takim pociągu mija wyjątkowo szybko i pozwala na przepracowanie jej w całości.
Także w tym wypadku dostępne były tylko gniazda 230 V. Porty USB należało zorganizować we własnym zakresie. Parę tygodni wcześniej miałem okazję przebyć tę trasę samolotem Ryanair odlatującym z lotniska Modlin i to właśnie podróż Pendolino była nie tylko bardziej komfortowa, ale i… krótsza.
Sam lot Ryanairem trwał zaledwie 40 minut, ale na lotnisku trzeba było się stawić ponad pół godziny przed nim. Do tego dojazd z Warszawy (w moim przypadku z Kabat) do Modlina jest bardzo długi i trwa ponad godzinę z kilkoma przesiadkami. W przypadku Pendolino wystarczy wsiąść do pociągu stojącego w centrum miasta. Bez przesiadek, bez dopłat, bez martwienia się.
Jaki jest najlepszy sposób na podróż? Moim zdaniem w przypadku podróży po Polsce jest to pociąg InterCity Premium lub InterCity. Podróż za granicę najlepiej jest z kolei spędzić w EuroCity. Gdybym nie miał możliwości wyboru pociągu, najchętniej bym skorzystał z oferty Simple Express, a do PolskiegoBusa wsiadłbym jedynie w ostateczności.
Warto przy tym pamiętać, że choć w teorii Polski Bus, Simple Express i pociągi InterCity zapewniają dostęp do Internetu, to w praktyce w autokarach działa on bardzo źle, przez co lepiej jest korzystać z własnej karty SIM z odpowiednio dużym pakietem danych. Dodatkowo w autokarach wygodna praca na laptopie jest niemożliwa, co jest kolejnym powodem do wybrania usług PKP. W mojej ocenie autobusy okazują się lepsze od pociągów wyłącznie pod względem cen biletów, które są wyjątkowo korzystne. Bilety pociągowe często są zauważalnie droższe, ale cóż, za jakość się płaci.