Dopiero teraz granie w chmurze nabrało większego sensu
Całkiem niedawno Nvidia ogłosiła planowane otwarcie nowego serwera GRID w centralnej Europie. Miał on sprawić, że mieszkańcy Starego Kontynentu będą mogli korzystać z usługi GRID i zastąpić swoje konsole do gier urządzeniem mobilnym korzystającym z chmury.
Przypomnijmy kilka faktów. Jeszcze do niedawna Nvidia GRID pozwalała na grę w rozdzielczości 1280 x 720 pikseli i płynności na poziomie 60 klatek na sekundę. Teraz możliwe jest granie przy tej samej płynności i rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli. Warto podkreślić, że o takiej rozdzielczości i płynności mogą zapomnieć nawet posiadacze najnowszych konsol do gier.
PlayStation 4 obsługuje przecież rozdzielczość 1920 x 1080 punktów przy płynności 30 fps, zaś Xbox One w większości gier może pomarzyć nawet o takich wynikach. Jego wydajność zazwyczaj pozwala na uzyskanie rozdzielczości 1600 x 900 pikseli przy płynności 30 klatek na sekundę. Tyle teorii.
Ale jak to działa w praktyce?
By skorzystać z nowego serwera nie trzeba robić nic specjalnego. Aplikacja GRID Hub zainstalowana na urządzeniach Nvidia Shield sama wykryje naszą lokalizację. Wówczas wybierze znajdujący się pod Frankfurtem serwer roboczo nazwany “-”, który jednak niebawem będzie określany jako “Europa Centralna”.
Jeszcze kilka dni temu gracze byli przekierowywani na znacznie bardziej oddalony od Polski serwer “Europa Północna”. Ten znajdował się aż w Irlandii. Różnica w odległości jest znaczna i da się ją odczuć w opóźnieniach gry. Przed uruchomieniem nowego serwera ping wynosił 48 ms, zaś po tym wydarzeniu 24 ms. Różnica jest tu zatem bardzo duża.
Już przy korzystaniu z serwera znajdującego się w Irlandii jakość rozgrywki była bardzo satysfakcjonująca, opóźnienia akceptowalne, a jakiekolwiek zacinanie się gry występowało naprawdę okazjonalnie. Teraz jest jeszcze lepiej. Sugerowane przez Nvidię połączenie o przepustowości nie mniejszej niż 30 Mbps absolutnie wystarcza do płynnej rozgrywki. Opóźnienia są nieodczuwalne nawet w bardzo dynamicznych grach, a jakość grafiki jest bardzo wysoka.
Zacięcia, owszem, zdarzają się, ale o wiele rzadziej niż poprzednio. Podejrzewam też, że może to być wina mojego połączenia internetowego, którego przepustowość wynosi właśnie 30 Mbps. Zwłaszcza, że w trakcie testów nie byłem jedyną osobą korzystającą z niego.
Dlatego GRID-a mogę polecić tylko osobom mającym połączenie internetowe o przepustowości 60 lub nawet 100 Mb/s.
W przeciwnym razie może bardzo łatwo dojść do sytuacji, w której jeden domownik zamierza pograć na internetowej konsoli, a drugi obejrzeć serial w sieci, a łącze internetowe okazuje się za słabe. Wówczas dochodzi do impasu, nowocześniejszej wersji walki o pilota. Oczywiście nawet przy niskiej przepustowości połączenia możliwe jest jednoczesne korzystanie z kilku usług sieciowych. Wtedy jednak znacznie pogorszy się zarówno jakość grafiki w grze, jak też jakość oglądanego materiału wideo.
Nie po to używamy nowych technologii, by nie wykorzystywać ich pełnego potencjału. Zwłaszcza gdy każdy z nas może pójść do sklepu, kupić śmiesznie tanią konsolę do gier i nie mieć takiego problemu. Nvidia GRID pokazuje, że chmura już niebawem może zastąpić konsole do gier, ale zrobi to dopiero, gdy w całym kraju rozwinie się infrastruktura internetowa i każdy będzie w zasięgu szybkiej sieci LTE. A na to poczekamy co najmniej kilka lat.