Nadszedł kres wieloletniej kosmicznej misji. Messenger rozbił się o Merkurego
Jak odchodzić, to przynajmniej z wielkim bum! Tak można powiedzieć o zakończeniu misji Messengera, a właściwie MESSENGER-a, bo jego nazwa to tak naprawdę akronim. Oznacza ona MErcury Surface, Space ENvironment, GEochemistry, and Ranging.
Messenger spędził ładnych parę lat w przestrzeni kosmicznej - został wystrzelony z pokładu rakiety Delta II w 2004 roku, a od 2011 roku znajdował się na orbicie wokół Merkurego.
Swoją główną misję zakończył w 2012 roku, jednak po tym czasie nastąpiły jeszcze dwie misje rozszerzające. Opłaciło się to, bo właśnie w trakcie misji rozszerzonych Messenger pomógł ustalić obecność zamrożonej wody, jak i związków organicznych na powierzchni tej niewielkiej planety.
Dzięki danym zebranym również podczas tego "życia po życiu" powstała jednocześnie dokładna mapa 3D Merkurego. Pod koniec 2014 roku Messengerowi skończyło się paliwo i przeszedł na orbitę opadającą na powierzchnię.
30. kwietnia 2015 roku uderzył w Merkurego, prawdopodobnie pozostawiając w nim krater o szerokości około 16 metrów. Nie widzieliśmy go jeszcze, bo było to po stronie niewidocznej Merkurego. Tuż przed uderzeniem zdążył jeszcze przesłać ostatnie wykonane zdjęcie.
Przyjrzyjmy się kilku wybranym fotografiom z dużego "dorobku" Messengera, i zobaczmy jak szczegółowo dzięki niemu poznaliśmy powierzchnię najbliższej słońcu planety.