REKLAMA

Przykro mi Google, ale nie powierzę ci swoich rachunków

Wielki brat naszych czasów znalazł nowy pomysł na biznes - własne okienko pocztowe, w którym będziesz mógł zapłacić rachunki. Ja jednak wolałbym do tego okienka nie podchodzić.

26.03.2015 19.22
Przykro mi Google, ale nie powierzę ci swoich rachunków
REKLAMA
REKLAMA

Jak donosi serwis Recode, Google pracuje nad usługą o roboczej nazwie "Pony Express", czyli własną wersją okienka pocztowego do robienia opłat. Oczywiście mowa tu o okienku cyfrowym, na poczcie Gmail. Według raportu, gigant z Mountain View rozpoczął współpracę z największymi amerykańskimi firmami, by umożliwić klientom płacenie za rachunki z pominięciem konta bankowego, prosto z poziomu poczty.

Google niczym bank pocztowy

W praktyce ma to wyglądać tak, iż klienci nie będą już musieli wykonywać tradycyjnego przelewu, przepisując dane z faktury wysłanej na maila. Google chce, żeby wystarczyło jedno kliknięcie, by opłacić nadesłany rachunek. Przychodzi faktura, klikasz "zapłać" i z pomocą przelewu lub karty płatniczej odpowiednia kwota ląduje pod adresem wskazanym w fakturze.

Dodatkowo wszystkie rachunki trzymane będą w osobnej zakładce, więc zawsze będziemy mieli do nich łatwy dostęp i nigdy nie pogubimy się w historii płatności. Beta-testy nowej funkcji Gmaila mają się rozpocząć jeszcze w tym roku.

nowy gmail 5-0

Teoretycznie na tym układzie wszyscy wygrywają - konsumenci otrzymują prostotę obsługi, uporządkowaną historię rachunków i możliwość ich płacenia w każdym miejscu, i czasie, a Google zarabia miliardy, pobierając prowizje od każdej takiej płatności.

W tej utopii tkwi jednak jeden haczyk - raport, na który powołuje się Recode nie wspomina ani słowem o roli banków w tych płatnościach. Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, iż Google próbuje rozegrać karty z pominięciem instytucji finansowych. A to może skończyć się katastrofą.

Wygoda vs bezpieczeństwo

Niezależnie od tego, co myślimy o międzynarodowej bankowości i sposobie, w jaki te instytucje operują, nie można im odmówić jednego - banki dbają o bezpieczeństwo swoich klientów.

Rygorystyczne systemy weryfikacji, hasła, PIN-y i bogata sieć zabezpieczeń wewnątrz samych systemów informatycznych banków, plus do tego rozległe regulacje prawne - choć na co dzień bywają nieco uciążliwe, to jednak gwarantują poczucie, że środki nie znikną nam nagle z konta.

Czy taki sam poziom bezpieczeństwa transakcji będzie w stanie zapewnić Google? Szczerze w to wątpię.

Można polemizować, że przecież już dzisiaj oddajemy gigantowi w posiadanie numery naszych kart kredytowych, trzeba jednak pamiętać, że na mocy prawa międzynarodowego taki sklep Play nie może przechowywać danych o naszej karcie, a jedynie cztery ostatnie cyfry. Reszta zabezpieczeń w dalszym ciągu należy do operatora karty.

Co innego w kwestii przelewów - czy dając Gmailowi dostęp do naszego konta bankowego w celu wykonania przelewu, możemy mieć pewność, że trafi on na właściwy adres?

iphone apple pay

Google nie jest zresztą pierwszą firmą, która próbuje nas przekonać, że bank nie jest nam w zasadzie do niczego potrzebny

Coraz więcej firm i usługodawców chce zarządzać naszymi finansami. Każdy operator telefonii komórkowej ma już na swoim podorędziu bank, energetykę czy telewizję. W świecie tech również coraz więcej marek przedstawia swoją wizję na przyszłość płatności.

Nie trzeba szukać daleko. Apple i Samsung zaprezentowały swoje usługi Pay, które (w przypadku Apple) już cieszą się dużą popularnością, pozyskując coraz więcej partnerów na całym świecie, i zdobywając zaufanie klientów. Na razie jednak obydwie usługi zarządzają środkami z naszych kart płatniczych, w dalszym ciągu z pośrednictwem banku, czy operatora karty.

Ile jednak czasu potrzeba, aby ktoś stwierdził, że można by się pozbyć "zbędnego" półśrodka? Moim zdaniem niewiele. W końcu gra toczy się o pieniądze - nie tylko te pobierane z kont klientów, lecz także te, które trzeba płacić w postaci akcyz i akredytacji bankom, za ich pośredniczenie w realizacji płatności. Jednostkowo mogą to być niewielkie kwoty. Patrząc sumarycznie, profity są gigantyczne.

Wolę nie wrzucać moich pieniędzy do jednego worka z selfie

Nie ma jednak wątpliwości, że przyszłość płatności mobilnych grawituje właśnie w tym kierunku. Choć w Polsce nadal kojarzymy je w większości po prostu z aplikacją bankową, ewentualnie z usługami takimi jak IKO, to w krajach, gdzie cyfryzacja postępuje nieco szybciej, powszechne jest już w wielu miejscach płacenie telefonem.

Dodatkowo smartwatche rosną w siłę, a Apple zaprezentowało już implementację Apple Pay do swojego nadchodzącego Watcha. Zbliża się era, gdy nie trzeba będzie już zabierać portfela na zakupy, ani nawet smartfona - wystarczyć będzie urządzenie na nadgarstku.

paywall

Tempo, w jakim postępują zmiany podświadomie wymusza pytanie... do czego za 20 lat będę potrzebował banku? Skoro nawet Facebook umożliwia mi już przelewanie pieniędzy bezpośrednio przez Messengera, który niedługo może się przerodzić w gigantyczną platfomę wspierającą e-commerce, to co zostanie mi do zrobienia za pośrednictwem mojego konta?

Jeżeli producenci sprzętów technologicznych nawiążą bezpośrednie współprace z sieciami sklepów i usługodawców, może się okazać, że do tych tradycyjnych instytucji zachodzić będziemy tylko po to, żeby się zadłużyć.

Osobiście jednak wolałbym, żeby w tym zakresie postęp nieco zwolnił

Nie zrozumcie mnie źle - cieszę się, że wszystko wskazuje na to, iż w ciągu najbliższych lat technologia wyprasuje jeszcze więcej niedogodności współczesnego życia. Jestem niesamowicie podekscytowany perspektywą, że już niedługo będę mógł wyjść z domu wyłącznie z zegarkiem na ręku i nie martwić się, że nie mam przy sobie pieniędzy.

Boję się tylko powierzać swoje rachunki firmom, które nie słyną z przesadnego dbania o prywatność i bezpieczeństwo swoich użytkowników. Zbyt ciężko pracuję na chleb, żeby bezrefleksyjnie oddawać zarobione pieniądze w pośrednictwo Facebooka, Google'a czy innego Apple'a.

Co by nie mówić o bankach i ich niedogodnościach - to wciąż instytucje cieszące się ogromnym zaufaniem społecznym. W każdym razie nieporównywalnie większym, niż potentaci branży tech.

REKLAMA

Dopóki ci ostatni nie przekonają mnie, że mogę im w pełni zaufać, dopóty będę znosił kilka dodatkowych kroków przy opłacaniu rachunków i nie rozstawał się z portfelem. 

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA