Przykro mi Google, ale nie powierzę ci swoich rachunków
Wielki brat naszych czasów znalazł nowy pomysł na biznes - własne okienko pocztowe, w którym będziesz mógł zapłacić rachunki. Ja jednak wolałbym do tego okienka nie podchodzić.

Jak donosi serwis Recode, Google pracuje nad usługą o roboczej nazwie "Pony Express", czyli własną wersją okienka pocztowego do robienia opłat. Oczywiście mowa tu o okienku cyfrowym, na poczcie Gmail. Według raportu, gigant z Mountain View rozpoczął współpracę z największymi amerykańskimi firmami, by umożliwić klientom płacenie za rachunki z pominięciem konta bankowego, prosto z poziomu poczty.
Google niczym bank pocztowy
W praktyce ma to wyglądać tak, iż klienci nie będą już musieli wykonywać tradycyjnego przelewu, przepisując dane z faktury wysłanej na maila. Google chce, żeby wystarczyło jedno kliknięcie, by opłacić nadesłany rachunek. Przychodzi faktura, klikasz "zapłać" i z pomocą przelewu lub karty płatniczej odpowiednia kwota ląduje pod adresem wskazanym w fakturze.
Dodatkowo wszystkie rachunki trzymane będą w osobnej zakładce, więc zawsze będziemy mieli do nich łatwy dostęp i nigdy nie pogubimy się w historii płatności. Beta-testy nowej funkcji Gmaila mają się rozpocząć jeszcze w tym roku.

Teoretycznie na tym układzie wszyscy wygrywają - konsumenci otrzymują prostotę obsługi, uporządkowaną historię rachunków i możliwość ich płacenia w każdym miejscu, i czasie, a Google zarabia miliardy, pobierając prowizje od każdej takiej płatności.
W tej utopii tkwi jednak jeden haczyk - raport, na który powołuje się Recode nie wspomina ani słowem o roli banków w tych płatnościach. Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, iż Google próbuje rozegrać karty z pominięciem instytucji finansowych. A to może skończyć się katastrofą.
Wygoda vs bezpieczeństwo
Niezależnie od tego, co myślimy o międzynarodowej bankowości i sposobie, w jaki te instytucje operują, nie można im odmówić jednego - banki dbają o bezpieczeństwo swoich klientów.
Rygorystyczne systemy weryfikacji, hasła, PIN-y i bogata sieć zabezpieczeń wewnątrz samych systemów informatycznych banków, plus do tego rozległe regulacje prawne - choć na co dzień bywają nieco uciążliwe, to jednak gwarantują poczucie, że środki nie znikną nam nagle z konta.
Czy taki sam poziom bezpieczeństwa transakcji będzie w stanie zapewnić Google? Szczerze w to wątpię.
Można polemizować, że przecież już dzisiaj oddajemy gigantowi w posiadanie numery naszych kart kredytowych, trzeba jednak pamiętać, że na mocy prawa międzynarodowego taki sklep Play nie może przechowywać danych o naszej karcie, a jedynie cztery ostatnie cyfry. Reszta zabezpieczeń w dalszym ciągu należy do operatora karty.
Co innego w kwestii przelewów - czy dając Gmailowi dostęp do naszego konta bankowego w celu wykonania przelewu, możemy mieć pewność, że trafi on na właściwy adres?

Google nie jest zresztą pierwszą firmą, która próbuje nas przekonać, że bank nie jest nam w zasadzie do niczego potrzebny
Coraz więcej firm i usługodawców chce zarządzać naszymi finansami. Każdy operator telefonii komórkowej ma już na swoim podorędziu bank, energetykę czy telewizję. W świecie tech również coraz więcej marek przedstawia swoją wizję na przyszłość płatności.
Nie trzeba szukać daleko. Apple i Samsung zaprezentowały swoje usługi Pay, które (w przypadku Apple) już cieszą się dużą popularnością, pozyskując coraz więcej partnerów na całym świecie, i zdobywając zaufanie klientów. Na razie jednak obydwie usługi zarządzają środkami z naszych kart płatniczych, w dalszym ciągu z pośrednictwem banku, czy operatora karty.
Ile jednak czasu potrzeba, aby ktoś stwierdził, że można by się pozbyć "zbędnego" półśrodka? Moim zdaniem niewiele. W końcu gra toczy się o pieniądze - nie tylko te pobierane z kont klientów, lecz także te, które trzeba płacić w postaci akcyz i akredytacji bankom, za ich pośredniczenie w realizacji płatności. Jednostkowo mogą to być niewielkie kwoty. Patrząc sumarycznie, profity są gigantyczne.
Wolę nie wrzucać moich pieniędzy do jednego worka z selfie
Nie ma jednak wątpliwości, że przyszłość płatności mobilnych grawituje właśnie w tym kierunku. Choć w Polsce nadal kojarzymy je w większości po prostu z aplikacją bankową, ewentualnie z usługami takimi jak IKO, to w krajach, gdzie cyfryzacja postępuje nieco szybciej, powszechne jest już w wielu miejscach płacenie telefonem.
Dodatkowo smartwatche rosną w siłę, a Apple zaprezentowało już implementację Apple Pay do swojego nadchodzącego Watcha. Zbliża się era, gdy nie trzeba będzie już zabierać portfela na zakupy, ani nawet smartfona - wystarczyć będzie urządzenie na nadgarstku.

Tempo, w jakim postępują zmiany podświadomie wymusza pytanie... do czego za 20 lat będę potrzebował banku? Skoro nawet Facebook umożliwia mi już przelewanie pieniędzy bezpośrednio przez Messengera, który niedługo może się przerodzić w gigantyczną platfomę wspierającą e-commerce, to co zostanie mi do zrobienia za pośrednictwem mojego konta?
Jeżeli producenci sprzętów technologicznych nawiążą bezpośrednie współprace z sieciami sklepów i usługodawców, może się okazać, że do tych tradycyjnych instytucji zachodzić będziemy tylko po to, żeby się zadłużyć.
Osobiście jednak wolałbym, żeby w tym zakresie postęp nieco zwolnił
Nie zrozumcie mnie źle - cieszę się, że wszystko wskazuje na to, iż w ciągu najbliższych lat technologia wyprasuje jeszcze więcej niedogodności współczesnego życia. Jestem niesamowicie podekscytowany perspektywą, że już niedługo będę mógł wyjść z domu wyłącznie z zegarkiem na ręku i nie martwić się, że nie mam przy sobie pieniędzy.
Boję się tylko powierzać swoje rachunki firmom, które nie słyną z przesadnego dbania o prywatność i bezpieczeństwo swoich użytkowników. Zbyt ciężko pracuję na chleb, żeby bezrefleksyjnie oddawać zarobione pieniądze w pośrednictwo Facebooka, Google'a czy innego Apple'a.
Co by nie mówić o bankach i ich niedogodnościach - to wciąż instytucje cieszące się ogromnym zaufaniem społecznym. W każdym razie nieporównywalnie większym, niż potentaci branży tech.
Dopóki ci ostatni nie przekonają mnie, że mogę im w pełni zaufać, dopóty będę znosił kilka dodatkowych kroków przy opłacaniu rachunków i nie rozstawał się z portfelem.
*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock