Apple Watch i 10 sekund dla aplikacji, czyli albo Apple rozumie smart zegarki, albo kryje niedoróbki w swoim
Wybrani deweloperzy dostali już dostęp do SDK inteligentnego zegarka od twórców iPhone’a, co pozwoliło im rozpocząć pracę nad pisaniem własnych aplikacji. Producent smartwatcha przygotował też kilka wytycznych dotyczących tego, jak powinny wyglądać aplikacje przygotowane na Apple Watch.
Medialna premiera zegarka Apple Watch odbędzie się w poniedziałek, a niedługo później pierwsze urządzenie z segmentu technologii ubieralnej od producenta z Cupertino trafi na sklepowe półki. Firma Tima Cooka zdecydowała się zadbać o to, żeby na start użytkownicy mogli korzystać nie tylko z preinstalowanych aplikacji, ale też programów przygotowanych przez partnerów.
Deweloperom udostępniono SDK.
Na start na Apple Watch będą funkcjonować, oprócz aplikacji od producenta, miniaplikacje będące częścią programów zainstalowanych z App Store na smartfonie. Nie wiadomo jeszcze co prawda, które konkretnie firmy zdecydują się przygotować dodatkowe aplikacje do zegarka. Wiemy natomiast, że wybrani deweloperzy już rozpoczęli pracę, a Apple służy im pomocą.
Dla Apple istotne jest, by baza aplikacji w App Store wspierających Apple Watch była na starcie jak największa. Nie mniej istotne jest jednak, by zegarkowe odpowiedniki programów z iPhone’a były dobrej jakości, bo słabe programy zniechęcą early adopterów. W tym celu oprócz SDK firma Apple przygotowała wytyczne dotyczące tego, jak aplikacje powinny wyglądać.
Jedna z nich wskazuje na to, że Apple najwyraźniej rozumie, że zegarek ma być tylko dodatkiem, a nie głównym urządzeniem użytkownika do konsumpcji treści.
Jak podaje phonearena.com, Apple sugeruje deweloperom, żeby tworzyli aplikacje nie wymagające zbyt dużego zaangażowania ze strony użytkownika. Wyraźnie zaznaczają, że kontakt użytkownika z aplikacją nie powinien być dłuższy niż… 10 sekund.
Tyle czasu wystarczy, żeby zapoznać się z prostą informacją lub zareagować na powiadomienia. To ma zresztą bardzo dużo sensu, bo do każdej aktywności wymagającej więcej czasu można wyciągnąć telefon z kieszeni.
Oczywiście nie można wykluczyć, że Apple wprowadza takie ograniczenie po to, żeby ukryć niedociągnięcia konstrukcyjne.
Przekonywanie deweloperów do tworzenia aplikacji pozwalających na wykonywanie tylko prostych czynności - a w zasadzie wymuszanie tego na nich, bo inaczej mogą nie przejść przez cenzorów z App Store - można rozpatrywać w dwójnasób. Ba, można nawet złośliwie zauważyć, że dzięki temu użytkownicy będą mniej skarżyć się na pojemność ogniwa zasilającego Apple Watch.
Jeśli Apple nie dokona cudu ani nie zaprezentuje akumulatora wykonanego z wykorzystaniem nowej technologii, to najeżony czujnikami Apple Watch z ekranem o wysokiej rozdzielczości nie będzie mógł zaoferować zbyt długiego czasu pracy z dala od ładowarki. Im krócej użytkownicy będą korzystać z zegarka, tym mniej osób będzie narzekać
Poczekajmy jeszcze kilka dni.
Nie sposób nie postawić nad Apple Watch dużego znaku zapytania, a doniesienia o problemach firmy z zapewnieniem zegarkowi odpowiedniej ilości prądu i w rezultacie mizernym czasie pracy urządzenia pojawiają się od jakiegoś czasu. Oczywiście to jak na razie tylko spekulacje.
Dopóki Tim Cook nie zaprezentuje oficjalnie zegarka, co powinno mieć miejsce już za kilka dni, a sprzęt nie trafi do pierwszych recenzentów, nie ma sensu doszukiwać się w działaniach Apple próby ukrycia problemów Apple Watcha. Na niekorzyść firmy przemawia jednak to, że iPhone’y nigdy nie brylowały pod tym względem.
Co by jednak nie mówić, skrócenie czasu interakcji użytkownika z ekranem na nadgarstku do minimum faktycznie ma sens w przypadku urządzeń typu wearables. Zegarki przeładowane funkcjami smart, które mogą zastąpić smartfona w całości, wydają mi się złym kierunkiem rozwoju tego segmentu rynku.