Lenovo Yoga Tablet 2 Pro, czyli dzisiaj oglądam film na ścianie - pierwsze wrażenia Spider's Web
Urządzenia z serii Yoga zawsze starały się zaoferować klientowi coś więcej, niż proponowała konkurencja. Coś, co w łatwy sposób wyróżniało sprzęty z tej linii z tłumu. Początkowo był to dość prosty, ale funkcjonalny dodatek - specjalna stópka, która umożliwiała ustawienie Lenovo Yogi w takich pozycjach, gdzie inni potrzebowali dodatkowych akcesoriów. W przypadku Lenovo Yoga Tablet Pro 2 lista takich dodatków jest dłuższa. Dużo dłuższa.
Zanim jednak zachwycą nas te wszystkie dodatki, w pewne zakłopotanie może nas wprowadzić rozmiar samego urządzenia. Przyzwyczajonym do 7, 8 czy nawet 10-calowych tabletów Yoga Tablet Pro 2 może się wydać po prostu zbyt duży, żeby być określany mianem sprzętu prawdziwie mobilnego. W końcu przekątna ekranu wynosi w tym przypadku aż 13,3" - tyle co w wielu laptopach.
Co ciekawe, wystarczy jednak dość krótki kontakt z urządzeniem, aby przekonać się, że wstępne uprzedzenia co do rozmiaru nie są do końca słuszne. Owszem, sprzęt nie jest tak poręczny jak niewielkie czy nawet średnie tablety, ale trzyma się go w ręce zaskakująco wygodnie. Spora w tym zaleta nie tylko względnie niewielkiej masy (około 0,94 kg), która po pewnym czasie daje się jednak we znaki, czy niewielkiej grubości, ale przede wszystkim świetnego wyprofilowania i wyważenia YTP2. Charakterystyczne walec ciągnący się wzdłuż dolnej krawędzi idealnie wpasowuje się w dłoń i umożliwia pewny i komfortowy chwyt. Tak, nawet sprzętu o takiej specyfikacji.
Przyznam, że początkowo gdy zobaczyłem tablet Lenovo na żywo, zacząłem wątpić czy sytuacje przedstawione na nagraniach reklamowych są choć trochę zbliżone do rzeczywistości. Tam właśnie radośni młodzi ludzie trzymają YTP2 jedna ręką, poziomo i nie wyglądają, jakby sprawiało im to jakikolwiek problem. W pionie wydawało się to możliwe, ale w poziomie? Okazuje się, że... faktycznie tak jest. Bez trudu można znaleźć wygodne podparcie dla palców i trzymać tablet Lenovo tak, jakbyśmy trzymali tablet o co najmniej rozmiar mniejszy. Po pewnym czasie wprawdzie zmęczymy się, ale sam fakt, że taki chwyt jest możliwy nie tylko na reklamach, ale i w codziennym użytkowaniu, może naprawdę zdziwić.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że o ile trzymanie za "stópkę" jest wygodne, o tym próby chwycenia tabletu z drugiej strony, z oczywistych powodów, już takie wygodne nie są. Urządzenie wyraźnie ciąży w przeciwnym kierunku, a wyprofilowanie krawędzi jest przeciętne. Zmęczenie można w takiej sytuacji poczuć praktycznie od razu po tym, jak chwycimy YTP2 w dłonie. Tak prawdopodobnie projektowano go od początku do końca - do trzymania poziomo lub pionowo z odpowiedniej strony.
Niesymetryczna budowa ma jeszcze jedną drobną wadę. Gdy trzymamy tablet poziomo i odkładamy go na biurko w najbardziej oczywisty dla nas sposób, ekran jest nachylony pod całkiem sporym kątem od nas. Nadal pozostaje całkowicie czytelny, ale użytkowanie nie jest takie przyjemne i przede wszystkim pozostaje uczucie, że coś jest nie tak. Rozwiązuje to wprawdzie odwrócenie go walcem od nas, ale na pierwszy rzut oka trudno jest się do tego przyzwyczaić. Być może z czasem takie odwracanie tabletu stanie się całkowicie naturalne - na początku nie jest.
Potem, przynajmniej przy pierwszym kontakcie, można już przejść do zachwycania się tym, co Yoga ma do zaoferowania. A ma tego naprawdę sporo.
Przede wszystkim jest naprawdę dobrze i pomysłowo skonstruowana, nawet jeśli pominąć świetną stópkę. Chodzi raczej o dobór materiałów w konkretnych miejscach - wszędzie tam, gdzie mamy bezpośredni kontakt z urządzeniem, pod naszymi palcami znajduje się albo szkło, albo metal, nawet pomimo tego, że tworzywa sztucznego zastosowano tu sporo. Pokrywa ono jednak wyłącznie tył urządzenia i to tam, gdzie... nie trzymamy go. Przeważnie nasza dłoń ląduje bowiem na całkowicie metalowej podpórce. Dodając do tego metalową ramkę i szklana osłonę ekranu, otrzymujemy w rezultacie świetne wrażenia, przy jednoczesnym uniknięciu obaw o zarysowanie aluminiowego tyłu.
Świetnie wykonano i zintegrowano z całością także prawie wszystkie pozostałe elementy obudowy. Przyciski są odpowiednio duże i łatwe do odnalezienia, choć niestety mają bardzo miękki "klik". Przycisk zasilania umieszczono natomiast bezpośrednio na walcu, dzięki czemu może być o wiele większy niż w większości urządzeń konkurencji.
Jedyne, co może nie co kłuć w oczy (choć trzeba się dobrze przyjrzeć) to odrobinę nierówne krawędzi na styku plastiku i metalu dookoła centralnie umieszczonego, wielkiego zawiasu. Niedoskonałości te są jednak bardzo drobne i przeważnie ich nie widzimy.
Większą część frontu wypełnia oczywiście wyświetlacz, otoczony dość sporymi, ale jednak akceptowalnych rozmiarów ramkami. Dużo mówić o nim nie trzeba - jest fantastyczny. Bardzo wysoka rozdzielczość (2560x1440), świetne kolory, dobre kąty widzenia, a do tego czułość i precyzja na bardzo wysokim poziomie. Można wprawdzie mówić, że powoli takie cechy stają się standardem, ale mimo wszystko jeszcze przez pewien czas takie wyświetlacze będą robić duże wrażenie.
Poniżej wyświetlacza umieszczono zawias i dwa głośniki, przy czym nie są one jedynymi głośnikami w YTP2 - całość uzupełnia subwoofer, umieszczony z tyłu tabletu. Nie przepadam wprawdzie za zachwycaniem się po kolei wszystkimi dodatkami w jakimkolwiek sprzęcie, ale po raz kolejny trzeba przyznać - zestaw dźwiękowy w tablecie Yoga 2 Pro robi niesamowite wrażenie. Nie będzie to pełnoprawna alternatywa dla kina domowego, ale gdy uruchomiłem film, zacząłem się zastanawiać, czy ten dźwięk naprawdę dochodzi z tej małej metalowej "patelni", którą trzymam w rękach. Pełny, czysty, głęboki i mocny dźwięk - dawno nie słyszałem takiego w wykonaniu tabletowym.
I wbrew pozorom w tej odmianie Yogi takie wsparcie audio może nam się bardzo przydać, bo sprzęt wyposażono w... projektor. Na przeciwnym do przycisku zasilania końcu walca umieszczono obiektyw niewielkiego projektora, który możemy w każdej chwili uruchomić jednym dotknięciem przycisku z boku obudowy. Ci, którzy obawiają się, że mogą w ten sposób wyświetlić w miejscu publicznym coś, co nie powinno się tam pojawić, mogą spać spokojnie - tablet zapyta nas, czy na pewno chcemy to zrobić. Niecierpliwi i ryzykanci mogą to zapytanie na szczęście wyłączyć na dobre.
Efekt jest, cóż, taki, jakiego można oczekiwać po zabawie z małym projektorem (którego ostrość ustawiamy ręcznie za pomocą niezbyt wygodnego suwaka na obudowie), o rozdzielczości 854x480 pikseli. Pod żadnym pozorem nie można jednak powiedzieć, że jest źle, zwłaszcza jeśli mamy na uwadze, że jest to tylko dodatek do tabletu, który kosztuje w wielu przypadkach mniej, niż porządny dedykowany projektor.
Już teraz np. wiem, że dzisiaj wieczorem nie będę oglądał filmu na telewizorze w salonie, a po prostu na ścianie w sypialni. Z prostego powodu - jest to po prostu... fajne.
Przy odpowiednim podejściu i odpowiednich warunkach (lepiej, żeby było całkiem ciemno lub prawie całkiem ciemno), picoprojektor Yogi spisuje się więc po prostu dobrze, a wstępne wrażenia są bardzo pozytywne. Oglądanie filmów czy zdjęć, w przypadku, kiedy nie mamy pod ręką telewizora czy komputera z dużym ekranem jest jak najbardziej wykonalne, a wszystkiemu towarzyszy ta otoczka wyjątkowości. Mały projektor prawdopodobnie nie "sprzeda" Yogi, ale bez wątpienia będzie jej silnym atutem. Jest, jak to w przypadku Yogi bywa, czymś czego konkurencja nie ma, a naprawdę potrafi się przydać i robić za solidny "wow factor".
Na koniec listy (choć niekompletnej) zostało więc to, co już dość dobrze znamy - nóżko-podpórka. Tutaj jest ona jednak nieco inna niż w innych modelach - węższa, za to wyraźnie dłuższa i z pomysłowo umiejscowionym otworem. Pomysłowo, bo z jednej strony umożliwiło to efektowne umieszczenie subwoofera (obok którego znajduje się przycisk zwalniający blokadę stópki), a z drugiej... wieszanie tabletu na ścianie. Nie mam jeszcze pojęcia, do czego opcja ta może się komukolwiek przydać, ale tak - zacząłem już szukać po całym domu solidnych gwoździ i kto wie, może uda się odkryć przeznaczenie tego dodatku.
Poza tym standardowe funkcje podpórki są łatwe do przewidzenia. Tablet możemy ustawić w pozycji ułatwiającej pisanie na ekranie lub w pozycji zamieniającej Yogę w dodatkowy ekran, stojący np. obok naszego ekranu komputerowego. To, co zwraca szczególną uwagę to to, jak piekielnie ciężko reguluje się kąt nachylenia stópki. O ile mechanizm nie będzie się wyrabiał z czasem, będzie to naprawdę dobra wiadomość - nawet w bardziej ryzykownym ustawieniu (ekran do góry), całość jest stabilna i pozwala na dość mocne pukanie w ekran bez żadnych uniemożliwiających pracę efektów ubocznych.
Trzeba jednak zaznaczyć, że przy takich puknięciach potrafi się delikatnie bujać, a brak jakiegokolwiek gumowanego wykończenia powoduje, że tablet może przesuwać się po stole.
Pierwsze wrażenia, poza ogromnymi rozmiarami, są więc bezdyskusyjnie pozytywne. Zaskakująco wygodny w trzymaniu (choć mimo wszystko raczej męczący na dłuższą metę), ze świetnym ekranem, bardzo dobrą jakością wykonania, projektorem i charakterystyczną stópką. Pozostaje sprawdzić, czy taka wstępna opinia utrzyma się przez cały okres testów i czy Android faktycznie jest najlepszym możliwym systemem do tego typu urządzenia.