Za takie światła w aucie warto zapłacić fortunę
Podczas gdy CES kojarzy się sporej części osób z nowościami ze świata smartfonów, tabletów, komputerów, technologii ubieralnych czy Internetu Rzeczy, z roku na rok mocniejszą reprezentacja wystawia także branża motoryzacyjna. Nie wszystkie prezentowane przez nią nowości związane są przy tym z rozwiązaniami umożliwiającymi lepsze połączenie z naszym telefonem - czasami są one o wiele bardziej... przyziemne.
Jaśniejsze, bardziej energooszczędne, łatwiej adaptujące się do aktualnych warunków i na dodatek bardziej bezpieczne - te cechy dotyczą, jak łatwo się domyślić, świateł samochodowych, które jeden z niemieckich producentów zaprezentował podczas tegorocznej odsłony CES, a którymi zachwyca się nie tylko branża motoryzacyjna, ale też technologiczna. W końcu kto nie lubi gadżetów, a już właszcza takich, które są w stanie ułatwić życie.
O tym, że BMW pracuje nad światłami laserowymi było wiadomo już od dawna. Pierwsze informacje na ten temat pojawiły się mniej więcej 3 lata temu, a efekt tych prac najpierw trafił do koncepcyjnych wydań modelu i8, a następnie jego wersji produkcyjnej. Warto dodać, że nawet przy cenie samochodu tej klasy, dopłata za ten dodatek jest gigantyczna i wynosi, w przeliczeniu na złotówki, prawie 40 tys. zł. W pozostałych modelach z gamy tego producenta opcja ta nie jest w ogóle dostępna.
Podobnie zresztą postąpiło Audi, które w myśl zasady "kto pierwszy ten lepszy", również wprowadziło laserowe oświetlenie do jednego ze swoich modeli. Rozwiązanie zaprezentowane rok temu, również na targach CES, trafiło jednak nie tyle do auta seryjnie produkowanego, co do dostępnego w ograniczonej liczbie R8 LMX. Specjalna supersamochodu Audi miała wprawdzie odpowiednie światła w standardzie, ale i tak kosztowała na dzień dobry 210 tys. euro. Tak jak u BMW, również i u drugiego niemieckiego producenta zakup laserowych świateł w jakimkolwiek innym przypadku nie jest możliwy - nie można też po prostu doposażyć w nie "zwykłej" R8.
W 2013 roku swój pomysł na takie oświetlenie zaprezentował także ostatni z niemieckiej trójki - Mercedes. W przypadku koncepcyjnej wersji GLA inżynierowie pozwolili sobie nawet puścić wodze fantazji, czego efektem była wizja przyszłości, w której oprócz świateł z przodu pojazdu odnajdziemy laserowe reflektory. W rezultacie nie tylko oświetlamy drogę przed nami, ale też możemy prezentować na niej obrazy. Przydatność takie rozwiązania przeniesionego 1:1 do rzeczywistości jest oczywiście dyskusyjna, ale kto wie, w co ostatecznie pomysł ten zostanie przekuty.
To, co jednak zaprezentowało BMW w ostatnich dniach, wspomagając się przy tym odpowiednio zmodyfikowaną wersją modelu M4, wydaje się jednak o wiele bardziej praktyczne, przydatne i przede wszystkim - podnoszące komfort jazdy oraz bezpieczeństwo.
Przede wszystkim laserowe oświetlenie przednie od niemieckiego producenta jest w stanie zapewnić dwie rzeczy, których można byłoby oczekiwać. Przy mniejszym zapotrzebowaniu na energię (obecnie mówi się o około 30%), jest w stanie oświetlić drogę nawet do 600 m przed pojazdem (nawet do 2x więcej niż LEDowe światła drogowe), zapewniając jednocześnie oświetlenie mniej męczące i, mówiąc wprost, wygodniejsze w odbiorze dla ludzkiego oka. Podstawowe i najważniejsze parametry świateł są więc poprawione - czego innego można się spodziewać?
Na szczęście to nie koniec nowości BMW, które dzięki możliwościom tego typu oświetlenia rozwija rozwiązania wprowadzone już przy okazji coraz popularniejszych LEDów. Z 600-metrowego zasięgu niespecjalnie można byłoby bowiem korzystać na jakiejkolwiek drodze - ryzyko oślepienia kierowcy jadącego z naprzeciwka, czy nawet jadącego przed nami, byłoby zbyt duże, aby można było całość uznać za ofertę chociażby względnie bezpieczną. Dlatego światła przyszłości od BMW robią to, co dziś niektóre LEDy, choć jeszcze bardziej precyzyjnie.
Pojazdy, których kierowcy mogliby zostać oślepieni światłami tego rodzaju, są po prostu - z pomocą systemu wykorzystującego m.in. kamery, "wycinane" z oświetlanego pola, uwzględniając przy tym stale położenie i prędkość obydwu samochodów. Co ciekawe, Mercedes w tym samym czasie, choć w odniesieniu do świateł LED (dostępnych w modelach produkowanych seryjnie), określa takie rozwiązanie jako "teraźniejszość".
Oglądając prezentację BMW, nie można nie odnieść wrażenia, że zaprezentowane przed kilkoma dniami rozwiązanie ma dużo więcej wspólnego z grafiką przedstawioną powyżej, niż tą poniżej. Pozostaje mieć nadzieję, że w pewnym momencie możliwa będzie realizacja wizji przedstawionej (ponownie przez Mercedesa) poniżej:
Nie zabrakłoby też odpowiedniego doświetlania zakrętów z wyprzedzeniem, bazując przy tym na naszej lokalizacji i tym, jak kształtuje się trasa przed nami. Podobne rozwiązania (oczywiście w wersji LED) stosuje już jednak m.in. Audi, oferując go jako opcję dla modelu A8.
Nowe propozycje od BMW to jednak nie tylko to, co już widzieliśmy, ale w odrobinę lepszej wersji. Laserowe światła miałyby m.in. zastąpić obecne w niektórych samochodach systemy tzw. asystenów jazdy nocnej. Zamiast wykorzystywać do specjalnego oznaczania potencjalnych zagrożeń (ludzi, zwierząt) na drodze czy w jej okolicach osobny ekran, którego oglądanie odwraca uwagę kierowcy, światła BMW byłyby w stanie innym kolorem oznaczyć te obiekty bezpośrednio przed nami. Wszystko to dzięki połączeniu świateł z kamerą na podczerwień, stosowaną już dziś właśnie w asystentach jazdy nocnej.
W ten sposób nie tylko można byłoby oświetlić teren przed pojazdem, ale na maksymalnie 100 metrów przed ewentualnym niebezpieczeństwem dodatkowo je wyróżnić, bez odrywania wzroku kierowcy od drogi.
Tak jak to jednak w przypadku modeli koncepcyjnych bywa, nie wiadomo, kiedy światła laserowe, szczególnie z możliwościami takimi, jak zaprezentowane na CES przez BMW, trafią do kolejnych modeli (o wiele szybciej doczekamy się OLEDów, na razie jako tylnych świateł). Trudno też przewidzieć, kiedy cena takiego dodatku stanie się bardziej akceptowalna dla przeciętnej osoby szukającej nowego samochodu i nie będzie kosztować tyle, ile... całe małe miejskie auto.
Na jedno można natomiast liczyć - taki moment kiedyś w końcu nadzejdzie, tak samo jak miało to miejsce w przypadku oświetlenia LED. Na razie więc większości z nas pozostaje cieszyć się tym drugim, z ciekawością patrząc na to, czym oświetlimy sobie drogę za kilka lub kilkanaście lat.