Twitter próbuje śpiewać zamiast ćwierkać. I robi to dobrze
Miały być głośne przejęcia, setki milionów dolarów i znane nazwy. Zamiast tego mamy o wiele mniej efektowne partnerstwa z kilkoma podmiotami i... naprawdę ciekawą usługę. Twitter po raz kolejny spróbował nie tylko zaćwierkać, ale i zaśpiewać i tym razem wyszło mu to naprawdę dobrze.
Nie jest to pierwsza przygoda Twittera z serwisem muzycznym, choć ten z całą pewnością o debiucie na tym rynku wolałby jak najszybciej zapomnieć. Usługa uruchomiona w kwietniu zeszłego roku nie przetrwała nawet 12 miesięcy. Zainteresowanie nią było tak nikłe, że nie było najmniejszego sensu utrzymywać jej przy życiu i na początku tego roku ostatecznie zniknęła z oferty. Informacje o planach podjęcia takiej decyzji pojawiły się zresztą już w kilka miesięcy od startu.
Powodów tak bolesnej porażki mogło być kilka. Część ekspertów sugerowała, że chodziło przede wszystkim o niezbyt intensywną promocję serwisu muzycznego Twittera, ale najprawdopodobniej chodziło o coś zupełnie innego. Usługa nie była częścią aplikacji głównej serwisu mikroblogowego, a zupełnie oddzielnym tworem. Trzeba było o niej wiedzieć, pobrać ją ze sklepu, skonfigurować i dopiero wtedy mogliśmy z niej korzystać.
Dużo zachodu. Zbyt dużo, szczególnie w momencie, kiedy niemal każdy kto szuka aplikacji do streamingu muzyki, ma już co najmniej jedną ulubioną i kilka zapasowych usług tego typu. Próba niemal bezpośredniej rywalizacji z takimi gigantami jak Spotify czy Deezer, nie miała większych szans na powodzenie. Co ciekawe, swego czasu spekulowano na temat możliwości przejęcia przez Twittera właśnie... Spotify. Do niczego jednak nie doszło.
Sam pomysł na usługę był natomiast bardzo interesujący. Zamiast dość losowych poleceń utworów czy list zbudowanych na podstawie gatunków muzycznych, otrzymywaliśmy rekomendacje wynikające z gustów naszych znajomych na Twitterze (którymi oczywiście dzielili się przez Twittera). Niestety, poza dobrym pomysłem nie było w tej aplikacji nic ciekawego.
Tym razem Twitter całkowicie porzucił tę ideę, tak samo jak ideę tworzenia oddzielnej aplikacji. Ba, w komunikacie prasowym nie wspomina nawet o jakiejkolwiek nowej usłudze. Możemy to określić raczej jako nową funkcję zwykłej aplikacji klienckiej serwisu.
Twitter Audio Card, bo tak nazywa się nowe rozwiązanie, jest prawdopodobnie tym, czego właśnie chcieli użytkownicy. Tak samo jak wolą oglądać zdjęcia i filmiki bezpośrednio w programie czy na Timeline, tak samo w przypadku odnośników do plików audio wolą odsłuchać je nie opuszczając aplikacji. Wygląda to ładniej, bardziej spójnie i sprawia wrażenie lepiej przemyślanego.
I właśnie tak wygląda nowe podejście Twittera do streamingu muzyki. W ramach partnerstwa z SoundCloud, wybrani wykonawcy i artyści mają możliwość dodania do tweetu odnośnika z muzyką w "nowy sposób". Użytkownicy końcowi, po kliknięciu w odnośnik, zamiast przechodzić do strony WWW, uruchomią strumieniowanie bezpośrednio w aplikacji. Zadbano o to, aby wyświetlane UI przypominało w jak największym stopniu właśnie aplikację muzyczną. Jak widać, da się to zrobić bez tworzenia oddzielnego bytu.
Co najważniejsze, okno odtwarzacza możemy zminimalizować i kontynuować przeglądanie naszego Timeline, z muzyką odtwarzaną w tle i miniaturką pozwalającą do odtwarzacza powrócić. Teoretycznie dodatkowy przycisk kradnie trochę powierzchni roboczej, ale przy dzisiejszych rozmiarach wyświetlaczy nie powinno mieć to większego znaczenia.
Dlaczego ten pomysł jest świetny? Z tego samego powodu, przez który umarła aplikacja muzyczna Twittera. Jeśli chcemy słuchać muzyki "celowo", uruchamiamy Spotify, Deezera, WiMPa czy systemowy odtwarzacz muzyki. Nie Twittera. Natomiast tutaj jesteśmy zachęcani do słuchania czegoś w tle, przy okazji, przy przeglądaniu naszego Timeline. Bez odrywania się od tego, co do tej pory robiliśmy.
I to właśnie może być właściwa droga do słuchawek użytkowników tego portalu. Trudno wyobrażać sobie lepszy sposób wdrożenia usługi muzycznej i jednocześnie trudno spodziewać się jego klęski. To tak, jakbyśmy twierdzili, że nie przyjmie się wyświetlanie obrazków czy wideo na Twitterze.
Jedynym co może stanąć na drodze do sukcesu tej inicjatywy jest niewystarczająca liczba treści. Nie dość, że jesteśmy ograniczeni tylko do SoundClouda, to jeszcze wyłącznie do kilkudziesięciu wykonawców. Sytuację ratuję trochę fakt, że jest to nie tylko muzyka, ale też i podcasty oraz podobne, a i lista partnerów ma zostać z czasem rozbudowana o kolejne pozycje. Mimo tego, wciąż pozostaje pytanie czy wystarczy to do zachęcenia klientów i zatrzymania ich na dłużej.
Odpowiedzi na nie będzie musiał jednak udzielić sobie każdy z nas samodzielnie, przynajmniej jeśli posiada aplikację Twittera dla iOS lub Androida i trafi na odpowiednie linki.
* Zdjęcie główne pochodzi z serwisu Shutterstock