Naukowców też trzymają się żarty - dowcipy ukryte w publikacjach naukowych
Naukowcy potrzebują czasami odprężenia po wyczerpującej, często wielomiesięcznej, umysłowej pracy. Praca ta często jest zwieńczona publikacją w poważnym czasopiśmie naukowym. Wysłanie wyniku swojego wysiłku na pewno jest momentem dużego stresu. Nic więc dziwnego, że niektórzy próbują go rozładować, umieszczając niewidoczne na pierwszy rzut oka dowcipy w swoich pracach. Oto kilka przykładów takich ukrytych ciekawostek.
Nietypowe streszczenie
Streszczenie pracy pod tytułem Can apparent superluminal neutrino speeds be explained as a quantum weak measurement? brzmiało: Probably not (prawdopobnie nie). Było więc krótsze od tytułu! Godna podziwu zwięzłość!
Dziwne ilustracje
Jak wiadomo, obrazek może być wart tysiąca słów. Czasami w pracach naukowych jest konieczność zilustrowania czegoś, i czasami... efekt jest dziwny. Ilustracja, która przychodzi mi na myśl, jest schematem... kupkającego pingwina, i toru lotu jest kupy... Tak, to się zdarzyło w nauce naprawdę. (Pressures Produced When Penguins Poo -- Calculations on Avian Defecation)
Nie zapomnę też artykułu opisującego... najlepszą metodę uwolnienia pacjenta od... zbyt szybko zapiętego zamka w rozporku (Safe and Painless Manipulation of Penile Zipper Entrapment)
Niestosowne skróty
Z dzieła "Structural and electronic properties of chiral single-wall copper nanotubes" opublikowanego w "Science China Physics, Mechanics and Astronomy" możemy dowiedzieć się, że skrót od "chiral (n, m) single-wall copper nanotube" to...CuNT. Nie wiem jednak, czy to żart, czy też chińscy autorzy nie znali potocznego słowa na żeński narząd płciowy.
Natomiast autorzy pracy "Missing Entry Replacement Data Analysis", omawiającej metody zastępowania brakujących danych przewidywanymi wartościami w badaniach paleontologicznych, celowo wybrali określenie, które układa się w akronim "MERDA" - czyli... po włosku "gówno". Jeden z autorów, Ward C. Wheeler przyznał, że zrobiono tak dlatego, aby podkreślić niską jakość tak przygotowanych danych.
Nieistniejący autor
Współautorem wielu opracowań z dziedziny fizyki jest, pracujący w Palermo, włoski fizyk Stronzo Bestiale. Sęk w tym, że... tak naprawdę nie istnieje, a jego nazwisko oznacza "kompletny dupek". Autor ten pojawia się nie tylko w publikacjach autorów włoskich: cytuje go również Amerykanin William G. Hoover, dodając, że "dyskusje z nim były bardzo pomocne".
Jak to się stało, że ten wymyślony autor został wymieniony w kilku pracach. Jak wspomina Hoover, chodziło o to, że jego opracowanie zostało odrzucone jako "zbyt innowacyjne" jak na młodego autora bez współautora. Postanowił więc zmienić nieco tytuł i dodać sobie współautora, używając jako nazwiska frazy, którą zapamiętał z rzymskiego lotniska.
Gdy wydało się, że to żart, nie był on dobrze przyjęty. Prezes Włoskiego Towarzystwa Fizycznego powiedział wręcz, że to policzek wymierzony całemu włoskiemu środowisku naukowego. Nic dziwnego - obnażył on jak dobrze sprawdza się wysyłane do publikacji artykuły...
Żarty niezamierzone
Czasami żarty powstają same z siebie. Ot, na przykład, autor zostawi notkę dla samego siebie, żeby coś w ostatniej chwili dopisać do streszczenia pracy.
"W niniejszym badaniu użyliśmy (wstaw metodę statystyczną) w celu skompilowania danych ..." i tak dalej. Ale wpadka...
Jeszcze większą wpadką jest zostawienie w opublikowanej pracy tekstu "Emma, gdzie są te dane z NMR? Pamiętaj żeby przygotować analizę!"
Nietypowe tematy
Nietypowych tematów w nauce znajdziemy mnóstwo. Wiele taki, dla laika bezsensownych tematów badań, znajduje się później wśród kandydatów do nagrody Ig-Nobla. Nagrody te, przyznawane są badaniom, które wydają się dziwne, lub bezużyteczne.
Jednak trudno powiedzieć, że bezużyteczne jest badanie o następującym tytule: "A Classification of Pure Malt Scotch Whiskies" (Klasyfikacja szkockich whisky pure malt). Badanie kategoryzuje próbki whisky wg smaku i cech zapachowych, i zostało wykonane przez samych autorów organoleptycznie. Taką naukę to ja rozumiem!
Tak samo rozumiem zainteresowanie badaczy książkami George'a R.R. Martina, autora Pieśni Lodu i Ognia, będących podstawą popularnego serialu HBO "Gra o Tron". Jak ci z nas, którzy czytali książki, wiedzą, składają się one z rozdziałów, w których podążamy za którymś z głównych bohaterów, przemieszanych ze sobą. Autorzy analizy zbadali częstość i objętość tych rozdziałów i ich zmian w czasie, aby przewidzieć, jacy bohaterowie i z jaką częstością pojawią się w następnym tomie.
Uwaga, tych którzy boją się spoilerów, nie zapraszam do czytania! Na jednej z pierwszych stron znajduje się tabelka z liczbą rozdziałów poszczególnych bohaterów w kolejnych tomach. Chyba nie muszę tłumaczyć co oznaczają zera od pewnego momentu...
Pamiętacie grę w "kamień, nożyce, papier"? Jak się okazało, gra została zanalizowana w kontekście ludzkiego zachowania i teorii gier.
Naukowcy to też ludzie
Część z tych ciekawostek znajdowanych w publikacjach wynika z... braku dobrego tematu - w niektórych dziedzinach pracy akademickiej mniej doświadczonym badaczom pozostaje tzw. dzielenie włosa na czworo. Dodatkowo, jeśli w danej dziedzinie lub instytucji występuje duży nacisk na liczbę publikacji, może się okazać, że badacze szukają tematów trochę na siłe. Pozostałe z tych tematów po prostu wydają się dziwne z punktu widzenia laika - dla naukowców zorientowanych w temacie są jak najbardziej OK.
A pozostałe z przypadków to... po prostu przejaw poczucia humoru naukowców.