Rosnąca sprzedaż tanich komputerów to ogromna szansa dla AMD
Chyba nikt już chyba nie ma wątpliwości, że tanie urządzenia są najważniejszymi sprzętami na rynku. Żywym tego przykładem jest Google, który dzięki tanim smartfonom z systemem Android niemal zmonopolizował rynek inteligentnych telefonów. Okazuje się, że trend ten rozszerza się na inne segmenty, co widać po sytuacji na rynku komputerów PC.
Świadczy o tym niedawna analiza serwisu Digitimes, według których spada zainteresowanie klientów podzespołami i komputerami ze średniej i wysokiej półki wydajnościowej. O ile w pierwszej połowie tego roku 50-60% komputerów było wyposażonych w tanie układy Pentium i Celeron, to teraz udział takich niezbyt wydajnych sprzętów wynosi aż 60-70% w całym rynku. I wszystko wskazuje na to, że ten trend będzie się utrzymywał.
Wszystko za sprawą Chromebooków i zapowiedzianych niedawno komputerów z systemem Windows 8.1 z Bing.
Obydwa typy maszyn mają kosztować poniżej 200 dolarów i najprawdopodobniej będą sprzedawać się wprost rewelacyjnie. Wszystko dlatego, że wydajność procesorów rośnie na tyle, że nawet tani sprzęt cechuje się mocą wystarczającą do komfortowego przeglądania sieci, wykonywania codziennych zadań, a nawet grania w mniej wymagające gry. Jeśli nie widać różnicy, po co przepłacać? Jeśli nie renderujesz, nie tworzysz, nie grasz na poważnie, nie powinieneś kupować maszyny kosztującej tysiąc dolarów. W zupełności wystarczy Ci kilka razy tańszy sprzęt.
Rzecz w tym, że AMD już dawno przewidziało tę sytuację i miało do niej najbardziej logiczne podejście. Liczni entuzjaści mówią, że AMD się skończyło, bo nie wydaje wydajnych procesorów walczących z topowymi Core i7, ale ich podejście jest najzwyczajniej w świecie błędne. Drogie procesory to świetna pokazówka i maszyna marketingowa, na którą może pozwolić sobie tylko duża firma. Oczywiście, AMD nie jest osiedlowym warzywniakiem, ale w porównaniu z Intelem jest najzwyczajniej w świecie małe. I tym bardziej firmie należy się szacunek za to, że realnie ocenia swoje możliwości, a mimo to próbuje walczyć z konkurencją nie tylko ofertą, ale też innowacyjnością. Czymś, czego brakuje wielu przedsiębiorstwom obecnym na rynku.
Jestem przekonany, że podejście AMD prędzej czy później się opłaci.
W końcu nie oszukujmy się, klienci patrzą nie tylko na cenę sprzętu, ale też na jego możliwości. A pod tym względem, zwłaszcza w niskim segmencie cenowym, AMD prezentuje się najlepiej. Wydaje wielordzeniowe procesory, wzbogacone o wydajne zintegrowane układy graficzne oraz nowoczesne rozwiązania takie jak idea heterogenicznej architektury obliczeniowej. Dzięki tym rozwiązaniom układy AMD lepiej niż konkurencyjne podzespoły z niskiej półki wydajnościowej nadają się do zadań garściami czerpiących z mocy karty graficznej, czyli gier oraz programów korzystających z OpenCL.
A osoby, które będą dalej twierdzić, że każdemu potrzebny jest komputer za 3000 zł, wyposażony w najszybszy procesor Intela i najlepszego Radeona, powinny nieco przystopować. Oczywiście nie twierdzę, że takich użytkowników nie ma, ale trzeba uczciwie przyznać, że należą one do bardzo wąskiej grupy odbiorców, istnej niszy. Cała reszta woli mieć tani, komputer, który spełni ich podstawowe zadania, a do grania używać chociażby jednej z konsol do gier.