REKLAMA

Prezentacja Windowsa 10, jak i cała konferencja Microsoftu bez niespodzianek… ale z wieloma interesującymi szczegółami

Microsoft nie zaskoczył nas podczas prezentacji następcy Windows 8.1 właściwie niczym – o większości wiedzieliśmy już z przeróżnych wycieków do Sieci. Największym zaskoczeniem okazała się… nazwa nowego systemu operacyjnego. Pojawiło się jednak kilka interesujących szczegółów, o których wcześniej nie mieliśmy pojęcia.

Prezentacja Windowsa 10, jak i cała konferencja Microsoftu bez niespodzianek… ale z wieloma interesującymi szczegółami
REKLAMA
REKLAMA

Windows 10 w końcu oficjalnie! Nadal zupełnie nie rozumiem czemu Microsoft przeskoczył całkowicie „dziewiątkę”… czyżby małe mrugnięcie okiem w stronę OS X? Niestety, poza nazwą wielkich niespodzianek nie było. Po pierwsze, z uwagi na to, że Windows 10 zdążył już wyciec do Sieci we wczesnej wersji rozwojowej. Po drugie, jak tłumaczył Joe Belfiore podczas swojego przemówienia, Microsoft chciał, by każdy użytkownik, po pierwszym kontakcie z „dziesiątką”, czuł się jak u siebie w domu.

Czym ma być zatem Windows 10? Jak przekonywał Belfiore, jest to Windows 7 (sic!) z najlepszymi elementami Windows 8 oraz „szczyptą” nowości. Przy czym owa szczypta to zdecydowanie eufemizm, gdyż nowych funkcji w systemie jest naprawdę bardzo wiele.

O tym już wiedzieliśmy

Zgodnie z przewidywaniami, następca Windows 10 będzie oferował możliwość włączenia Menu Start zamiast obecnego w Windows 8.1 ekranu startowego. Nie jest to jednak klasyczne Menu Start: zostało wzbogacone o możliwość przypinania do niego aktywnych kafelków. Do tego menu trafiła też wyszukiwarka systemowa z Windows 8.1 „zasilana” Bingiem (co oznacza, że przeszukuje ona zarówno lokalne dane, jak i te w naszych chmurach oraz informacje dostępne w sieci Web).

Ponownie, zgodnie z przewidywaniami mamy też pełną obsługę aplikacji ze Sklepu Windows na Pulpicie, w oknach. Oznacza to bardzo wygodną pracę wielozadaniową dla użytkowników klasycznych komputerów z myszką i klawiaturą, bez ekranu dotykowego. Kto wie, może ci użytkownicy nawet w końcu zaczną zaglądać do wyżej wspomnianego Sklepu… Ciekawostka: okna aplikacji ze Sklepu Windows zachowują się dokładnie tak samo, jak okna aplikacji klasycznych, co oznacza obsługę wszystkich gestów (przesunięcie na górę ekranu maksymalizuje je, a do bocznej krawędzi ustawia rozmiar okna zajmujący połowę przestrzeni roboczej).

Tak jak się spodziewaliśmy, w końcu pojawiła się obsługa wirtualnych pulpitów. Przypomina ona, jeżeli chodzi o interfejs, mechanizm Expose znany z systemu OS X. Jednak co ciekawe, ten sam mechanizm obsługuje również przełączanie się między aplikacjami na pasku zadań. Nie do końca rozumiem jak to ma działać w praktyce i w jaki sposób ma to ułatwić użytkownikowi pracę. Trzeba będzie się tej funkcji przyjrzeć z bliska, jak już dostaniemy linki do pobrania wersji testowej…

Widać było, że Microsoft, po zalotach do „typowych Kowalskich” przy okazji Windows 8.x, tym razem chce zwrócić na siebie uwagę zaawansowanych użytkowników. Zaskakująco dużo czasu poświęcono usprawnieniom… w Wierszu Poleceń, takich jak poprawna i spójna z resztą systemu obsługa prawokliku myszki czy łatwiejsze nawigowanie pomiędzy folderami.

Konferencja dla klientów korporacyjnych, ale ci też korzystają z tabletów

Na szczęście, wbrew plotkom krążącym po Sieci, prawy pasek boczny nie zniknie z Windows 10. I bardzo dobrze! Pisząc kilkanaście dni temu o tej plotce martwiłem się, że Microsoft ubija jeden ze swoich najlepszych pomysłów na interfejs użytkownika. Zmieniło się za to prawe menu boczne. Teraz gest od lewej krawędzi ekranu wywołuje, jeżeli dobrze rozumiem demonstrację pana Belfiore, wyżej wspomniany mechanizm „Expose” (wybacz Microsofcie, ale skojarzenie nasuwa się samo).

Sam system ma dużo lepiej „rozumieć” z jakiego urządzenia we/wy aktualnie chce korzystać użytkownik. Microsoft nazywa to „continuity” i faktycznie wygląda na to, że nie-do-końca-eleganckie rozwiązania z Windows 8.1 Update znikają. Używając dotyku, wywołujemy tradycyjny ekran startowy (mocno zmodyfikowany, jak wynika z jednego ze slajdów) i aplikacje w trybie pełnoekranowym. Wykorzystując myszkę i klawiaturę „szufladkowe” Menu Start i aplikacje w oknach.

Kiedy, kiedy, kiedy te testy?!

Jutro zostanie opublikowany na serwerach Microsoftu „Windows 10 Enterprise Technical Preview”. A więc bardzo wczesna wersja rozwojowa systemu, bez wielu funkcji (głównie konsumenckich, o których Microsoft na dzisiejszej konferencji milczał, ma o nich opowiedzieć na początku przyszłego roku).

„Pełny” system ma zostać udostępniony szerokiej publiczności w połowie 2015 r. Zarówno w wersji dla notebooków i desktopów, jak i dla tabletów i telefonów.

Co o tym wszystkim myśleć?

Na jakąkolwiek ocenę Windows 10 jest dużo za wcześnie. Microsoft pokazał małą część niegotowego systemu operacyjnego, na dodatek ciężko ocenić jego pomysły bez jakiejkolwiek zabawy z samym systemem. Powiem więcej, nawet po pobraniu i przetestowaniu mającej zostać opublikowaną jutro wersji testowej wstrzymam się z oceną, ograniczając się tylko do omówienia nowych funkcji. To tak jakby smakować pieczeń przed włożeniem do piekarnika: na to nieco za wcześnie…

REKLAMA

Pierwsze wrażenie jest jednak jak najbardziej pozytywne. Osoby, które skreśliły Windows 8.x z uwagi na zbyt duże przywiązanie do ekranów dotykowych, powinny dać Windows 10 szansę. I, co szczególnie ważne dla Microsoftu, nie tylko samemu systemowi ale również i aplikacjom WinRT.

Tekst powstał na bazie informacji z live bloga poprowadzonego przez Toma Warrena z The Verge. Ilustracja otwierająca pochodzi z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA