Oskarżenie o szpiegostwo, więzienie lub śmierć. Na to narażają się użytkownicy KakaoTalk
Choć może wydawać się, że Koreańczycy z północy nie mają dostępu do nowych technologii, nie dotyczy to wszystkich mieszkańców tego kraju. Osoby mieszkające przy granicy z Chinami mają smartfony i tablety z komunikatorem KakaoTalk, dzięki któremu mogą porozumieć się z cywilizowanym światem.
Informacje takie podał północnokoreański dezerter o pseudonimie “Hyun”, który utrzymuje kontakt z Koreańczykami mieszkającymi przy granicy z Chinami. W piątek udzielał on wywiadu w Radio Wolna Azja, czyli amerykańskiej rozgłośni nadającej w dziewięciu językach sześciu azjatyckich krajów, w tym Korei Północnej. Stwierdził wówczas, że północnokoreańska agencja bezpieczeństwa intensywnie szuka osób korzystających z komunikatora KakaoTalk. Każda osoba, która zostanie na tym przyłapana, jest traktowana jak południowokoreański szpieg.
Czemu KakaoTalk zawdzięcza popularność? Przede wszystkim temu, że jest bardzo trudny do wykrycia i doskonale działa nawet, gdy sygnał sieci komórkowej jest bardzo słaby. Jest to bardzo istotne, ponieważ Korea Północna stara się zagłuszać sygnał i tym samym znacznie go osłabia. Użytkownicy urządzeń, z którymi “Hyun” zachowuje kontakt, twierdzą, że KakaoTalk działa niezwykle dobrze nawet w tak trudnych warunkach.
Dzięki temu przemycane smartfony z preinstalowanym komunikatorem cieszą się ogromną popularnością mimo swojej wysokiej ceny wynoszącej 300 dol.
Dla nas może wydawać się ona absolutnie normalna, jednak warto pamiętać o tym, że średnia płaca w tym kraju wynosi około 10 dolarów miesięcznie. Oznacza to, że aby cieszyć się nowinkami technologicznymi, osoby te muszą parać się nielegalnym handlem lub przemytem i tym samym narażać swoją wolność, rodziny, a nawet życie.
Mimo to posiadanie telefonu lub smartfona nie jest już nielegalne. W 2010 r. w stolicy Korei Północnej powstała pierwsza sieć telefonii komórkowej - Koryolink. W 75 proc. należy ona do egipskiego Orascom, zaś pozostałe 25 proc. znajduje się w rękach władzy. Z kolei rok temu ogłoszono produkcję pierwszego północnokoreańskiego smartfona o nazwie Airang. I choć Kim Dzong Un wizytował fabryki, w których miało być tworzone to urządzenie, to niemal na pewno jest ono produkowane w chińskich fabrykach i sprzedawane jako koreańskie urządzenia.
I choć w Korei Północnej można mieć swój smartfon, to tamtejszy departament bezpieczeństwa dokładnie sprawdza posiadane przez obywateli telefony.
W pierwszej kolejności sprawdzają, czy na ekranie głównym znajduje się aplikacja KakaoTalk. Choć nigdzie to nie zostało powiedziane, podejrzewam, że osoby przemycające telefony nie tylko preinstalują na nich aplikacje KakaoTalk, ale też zamieniają jej ikonę na mniej rzucającą się w oczy lub doinstalowują launcher, umożliwiający całkowite ukrycie aplikacji z ekranu głównego urządzenia mobilnego.
---
Zdjęcia pochodzi z serwisu Shutterstock