NSA codziennie przechwytuje miliony zdjęć. Pewnie ma też twoje
Afera Snowdena zatacza coraz szersze kręgi, gdy na jaw wychodzą kolejne dokumenty związane z NSA. NY Times donosi, że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego w ostatnich latach przechwyciła miliony zdjęć, które służą teraz w systemie rozpoznawania twarzy. Najprawdopodobniej przechwycili także twoje fotografie.
NSA nas podsłuchiwało, najprawdopodobniej cały czas podsłuchuje i pewnie jeszcze będzie podsłuchiwać. Jednak czytanie maili i prywatnych wiadomości na popularnych komunikatorach to nie wszystko. NSA przechwytuje także przesyłane przez nas zdjęcia, np. w wiadomościach, sprawdza fotografie publikowane w mediach społecznościowych, a nawet przechwytuje obraz z kamer internetowych, gdy na komunikatorach prowadzimy wideorozmowy.
Według ujawnionych przez Snowdena dokumentów, każdego dnia agencja przechwytuje miliony fotografii, z których średnio 55 tys. nadaje się rozpoznawania twarzy.
Oznacza to, że w zasobach NSA jest najprawdopodobniej zdjęcie moje, twoje i pewnie większości polskich internautów, jeśli kiedyś wrzucili do Sieci jakąś swoją fotkę. W tych samych dokumentach można przeczytać, że dla amerykańskich służb dobrej jakości zdjęcia i odciski palców stały się równie ważne w śledzeniu poczynań terrorystów, co podsłuchane rozmowy telefoniczne i tekstowe. Po wprowadzeniu danego osobnika do systemu, łatwo można go śledzić np. dzięki zdjęciom satelitarnym.
Na jednej z przykładowych prezentacji z 2011 rok widać kilka zdjęć tego samego mężczyzny, raz z brodą, a raz idealnie ogolonego. Obok fotografii znajduję się ponad 20 różnego rodzaju informacji, między innymi na temat jego paszportu i karty kredytowej, ewentualnych koneksjach ze znanymi terrorystami oraz komentarz agenta. Właśnie w takim celu zdjęcia mają być wykorzystywane. Co więcej, stworzony system pozwala automatycznie dowiedzieć się wielu rzeczy na temat danego użytkownika. Wystarczy przechwycone zdjęcie, aby NSA od razu wiedziało, czy osoba na fotografii ma ważny paszport i czy informatorzy uzyskali na jej temat jakieś informacje.
Oczywiście prawo amerykańskie zabrania zbierania tego typu informacji.
Tak samo, jak w przypadku podsłuchiwania połączeń telefonicznych i czytania wiadomości tekstowych, tak samo tutaj konieczna jest zgoda sądu. Jak łatwo się domyśleć, Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA nie miała takiej zgody, ale znaleziono wymówkę – nie chodzi przecież o inwigilowanie użytkowników, a samo rozpoznawanie twarzy nie narusza naszej wolności.
Może samo rozpoznawanie rzeczywiście nie narusza, ale już przechwytywanie obrazu, np. ze Skype’a jest bardzo wątpliwe i pod względem prawnym, i moralnym. Rozumiem samą ideę walczenia z terroryzmem i naprawdę chciałbym, żeby wszyscy potencjalni zamachowcy i mordercy byli wyłapywani, zanim dojdzie do tragedii. Rozumiem też, że w tym celu trzeba podsłuchiwać, inwigilować i sprawdzać. Nie godzę się jednak na to, aby służby bezpieczeństwa same łamały prawo. Wszystkich powinny obowiązywać te same prawa i tak jak morderstwa nie można usprawiedliwiać większym dobrem, tak samo działań podejmowanych przez NSA.
Co prawda sam nie mam zbyt wiele do ukrycia. Nie buduję bomby. Nie planuję żadnego zamachu. Czuję się jednak nieswojo, widząc, że ktoś jeszcze może oglądać rozmowę z moimi bliskimi, często prywatną i bardzo osobistą.
Zdjęcia pochodzą z Shutterstock