REKLAMA

Co nowa ustawa o prawach konsumenta zmieni w życiu czytelnika Spider's Web?

Udało się. Z dużym poślizgiem, przekroczeniem unijnych terminów, z vacatio legis trwającym do grudnia, ale się udało. Zmiany w prawie konsumenckim w końcu zostały uchwalone, nowa ustawa opublikowana, a my możemy przyjrzeć się najważniejszym rewolucjom prawnym - z punktu widzenia przeciętnego czytelnika Spider's Web.

cyber monday
REKLAMA

Nowe prawo inspirowane jest europejską dyrektywą 2011/83/UE, która nakładała na kraje członkowskie bezwzględny "deadline" w postaci czerwca 2014 roku w zakresie dostosowania krajowych przepisów do jej treści. Naszym parlamentarzystom się to nie udało i ostatecznie inspirowana nią nowa ustawa o prawach konsumentów wejdzie w życie 13 grudnia 2014 roku.

REKLAMA

To ważny dokument, ponieważ zbiera w jednym miejscu liczne przepisy dotyczące m.in. handlu w internecie, dotychczas porozrzucane nieco w naszym systemie prawnym, reguluje kilka drobnych kwestii i wprowadza korekty do samego kodeksu cywilnego (a dopiero co udało się opublikować pierwszą jednolitą od 50 lat wersję...). Dlatego też, nie obraźcie się, starając się dopasować niniejsze omówienie w szczególności do Waszych potrzeb, szczególnie skupię się na relacji prawa konsumenckiego z ludźmi biegłymi i często obracającymi  się w świecie nowych technologii.

Pierwszą ważną dla nas kwestią, którą precyzuje nowa ustawa jest problematyka kosztów przesyłki w sytuacji, gdy to klient odsyła towar do sprzedawcy.

Problem ten budzi wątpliwości, na łamach Spider's Web poświęciłem mu cały artykuł i wciąż nie udało się wyklarować jednolitego stanowiska, choć skłaniałem się tam ku wykładni, że konsument odsyła na swój koszt, za to sprzedawca zwraca koszt pierwotnej wysyłki. Od grudnia dokładnie tak będzie to wyglądało, tym razem już precyzyjnie i zrozumiale wyrażone w nowych przepisach. Z jednym może zastrzeżeniem - przedsiębiorca będzie zwracał pieniądze jedynie w zakresie najtańszej oferowanej przez siebie formy przesyłki. Czyli jeśli wybierzemy kuriera, on i tak zwróci nam jedynie jak np. za Paczkomat w InPoście.

Zdjęcie Woman Sitting On Sofa Holding Shopping Bag At Home. pochodzi z serwisu ShutterStock

Wydłużony zostanie czas zwrotu towaru w przypadku umowy zawieranej na odległość (przez internet lub poza lokalem przedsiębiorstwa). To taka koronna zmiana, którą firmują nową ustawę wszystkie media. Docelowe (zazwyczaj) 10 dni zostanie teraz wydłużone do 14 dni, zaś sam sprzedawca musi poinformować o przysługującym prawie tego typu. Jeśli tego nie zrobi - konsument może domagać się swoich uprawnień nawet na przestrzeni 12 miesięcy od momentu zakupu.

Rozszerzony zostaje natomiast katalog sytuacji, w których odstąpienie od umowy nie jest możliwe.

Wbrew pierwotnym zapowiedziom ustawodawca i tak okroił ostateczną listę produktów oraz usług, w przypadku których takie prawo nam nie przysługuje. Wciąż jednak dotyczy to świadczeń o mocno zindywidualizowanym charakterze, wymagających dodatkowego zaangażowania ze strony sprzedawcy, rzeczy o krótkiej trwałości, pudełkowych gier, filmów, płyt CD, elementów składowych większych całości, prenumeraty prasy, towarów zakupionych na aukcjach czy produktów higienicznych.

Jakiś czas temu jeden z czytelników Spider's Web w komentarzach pod moimi artykułami ubolewał, że sklep nie chciał przyjąć jego zwrotu perfum. Wówczas prawdopodobnie działał bezprawnie, od grudnia znajdzie już raczej ochronę w przepisach. Dla nas najbardziej interesujące jest zapewne dodanie jednak do tego katalogu zapisu dot. treści cyfrowych. Europejski ustawodawca patrzy w przyszłość, słusznie analizując istotę i specyfikę streamingu, rynku VOD, gier na Steam, Origin, itd.:

dostarczanie treści cyfrowych, które nie są zapisane na nośniku materialnym, jeżeli spełnianie świadczenia rozpoczęło się za wyraźną zgodą konsumenta przed upływem terminu do odstąpienia od umowy i po poinformowaniu go przez przedsiębiorcę o utracie prawa odstąpienia od umowy

Jakiś czas temu wspominałem, że warto zastanowić się czy aby na pewno opłacalne jest kupowanie np. elektroniki "na firmę", ponieważ przedsiębiorcom przysługiwała dużo mniej korzystna ochrona z tytułu rękojmi, niż miało to miejsce w przypadku zwykłych konsumentów. Ustawodawca był dosłownie o krok, by zrównać w uprawnieniach (w wielu sytuacjach) konsumentów i przedsiębiorców, a w konsekwencji uprawnienia wynikające z niezgodności towaru z umową i rękojmi.

Rozwiązanie to jednak nie znalazło się w ostatecznej wersji tekstu ustawy, być może także w wyniku zdecydowanego sprzeciwu handlowców.

Zdjęcie Close Up Of A Man Shopping Online Using Laptop With Credit Card pochodzi z serwisu ShutterStock

Natomiast, choć definicji konsumenta ostatecznie się upiekło, ustawa zmienia trochę w samym kodeksie cywilnym. Najszersze reformy dotyczą instytucji reklamacji, wprowadzając nieco (być może niepotrzebnej) kazuistyki. Konsument nadal będzie miał prawo wyboru pomiędzy takimi instytucjami jak wymiana towaru na nowy, zwrot towaru (i pieniędzy), naprawa towaru czy obniżenie jego ceny, ale kodeks wnikliwiej określa sytuacje, w których pewne rozwiązania nie są możliwe, dbając by przesadnie nie nadszarpnięto interesu sprzedawcy.

Sporo zmieni się też w konstrukcji samych stron internetowych. Tu niestety dojdzie dużo biurokracji, która oczywiście ma chronić konsumentów, ale z czasem może zacząć ich irytować.

Ideą zmian jest informowanie, informowanie i jeszcze raz informowanie konsumenta w każdej chwili - na temat tego co właśnie robi i jakie może to mieć skutki. Nowe elementy nawigacji będą wymagały potwierdzenia przez użytkownika, że rozumie warunki zawieranej transakcji i wiążące się z nimi wydatki - to poniekąd zabezpieczenie przed sytuacjami, gdy pod pozorem darmowości sklepy oferują nam płatne atrakcje, pudełeczka, wczasy, ubezpieczenia, itd.. Wszelkie dodatkowe opłaty będą na stronie internetowej sklepu domyślnie odznaczone (obecnie bywa z tym różnie).

W każdym razie nie zdziwcie się jak za jakiś czas wymuszany przez ustawę zwrot po przebrnięciu przez procedurę zamawiająco-informacyjną zobaczycie kolejny już raz oklepany zwrot "zamówienie oznacza obowiązek zapłaty". Coś mi podpowiada, że będzie budził podobną wesołość co konsultowanie się z receptą, lekarzem lub chociaż farmaceutą.

Zdjęcie Business person makes a purchase through online shopping application on a modern digital tablet pochodzi z serwisu ShutterStock

Wejście w życie nowego prawa oczywiście wiąże się z wygaśnięciem dobrze nam znanej ustawy o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej i ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów (...).

Inną ciekawostką z zakresu nowego prawa konsumenckiego jest ustawowy wzór pouczenia o odstąpieniu od umowy oraz wzór pisma o odstąpieniu od umowy. Miło ze strony ustawodawcy, że takowe się pojawiły, bo choć realna potrzeba pojawiła się dobrą dekadę temu, praktyka wciąż nie wykształciła pewnych modeli zachowań w tej materii. Spotkałem wielu internautów, których paraliżował sam fakt, że muszą w "oficjalny" sposób dokonać aktu takiej konsumenckiej apostazji. Było to oczywiście mylne przeświadczenie, ale ustawowa propozycja na pewno rozwiąże problemy mniej pewnych siebie użytkowników sieci.

Choć wzory obu formularzy można znaleźć w tekście ustawy (najczęściej w PDF...) dla wygody internautów wrzuciłem je w praktycznej i łatwej do skopiowania postaci na swoją stronę internetową:

I to w zasadzie byłoby na tyle, jeśli chodzi o omówienie najważniejszych instytucji nowej ustawy o prawach konsumenta. Być może jeszcze, w zależności od potrzeby, powrócę do niej na łamach Spider's Web w okolicy grudnia, przyglądając się jej pod kątem konkretnych, postawionych przez Was zagadnień.

kralka
REKLAMA

Jakub Kralka – prawnik, miłośnik nowych technologii, autor bloga Techlaw.pl – Prawo Nowych Technologii. W związku z trwającym Mundialem 2014 polecam szczególnej uwadze artykuł: Czy Neymar jest znakiem towarowym? Wizerunek piłkarza a prawo. Kontakt: kuba(at)techlaw.pl.

Zdjęcia pochodzą z Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA