Romans Binga z Applem trwa w najlepsze, wychodzi daleko poza Siri
Wczoraj dzielni blogerzy Spider’s Web do późnych godzin nocnych relacjonowali nowości, jakie Apple pokazał na konferencji WWDC. Moją uwagę przykuło jednak co innego: mocny prztyczek dla Google na rzecz szorstkiej przyjaźni z Microsoftem.
Tim Cook raczył wczoraj złośliwie zauważyć, że użytkownicy OS X dużo chętniej aktualizują swoje systemy niż użytkownicy Windows 8. Zapomniał jednak o jednej, bardzo istotnej kwestii: samych użytkowników Windows 8.1 jest znacznie więcej, niż użytkowników wszystkich wersji OS X razem wziętych. A wiele firm powoli aktualizuje korporacyjne sprzęty z uwagi na zgodność z wewnętrznymi wykorzystywanymi przez nią autorskimi rozwiązaniami. Dalej skupiał się głównie na Androidzie, co już zostało wypunktowane przez Ewę.
Jako pilny obserwator poczynań Microsoftu, również i z tej perspektywy oglądałem wczorajszą konferencję. Zdumiało mnie to, że poza wspomnianą wyżej uszczypliwością, pewien produkt Microsoftu był bardzo często wymieniany. Chodzi tu, konkretnie, o Binga. Postanowiłem więc przejrzeć materiały udostępnione po WWDC i zrozumiałem. Apple całkowicie odwraca się od Google’a, co dla Microsoftu jest nie lada gratką.
Bing z Applem jest już od dawna, ale nigdy na taką skalę
Apple korzysta z chmurowych rozwiązań Microsoftu już od pewnego czasu. Platforma iCloud rzekomo (bo nikt nie chce tego oficjalnie potwierdzić lub ja nie mogę znaleźć wiarygodnych informacji na ten temat) działa na platformie Microsoft Azure. Z kolei cyfrowa asystentka Siri, podobnie jak Cortana, korzysta z Binga jako ze źródła wiedzy. Siri jednak nie jest aż tak integralną częścią ekosystemu Apple’a. To widowiskowa, fajna funkcja, ale można się bez niej obejść. Teraz jednak Apple integruje Binga znacznie głębiej w swoich systemach, zarówno OS X, jak i iOS. Prawie tak bardzo, jak sam Microsoft.
W Windows 8.1 pojawił się mechanizm Smart Search, czyli systemowa wyszukiwarka, która oprócz danych lokalnych przeszukuje również nasze chmury, konta społecznościowe czy wreszcie witryny internetowe, by znaleźć istotne dla nas informacje. Coś podobnego, aczkolwiek na nieco mniejszą skalę, teraz wprowadza Apple w swoim Spotlight.
Spotlight nie będzie korzystał ani z autorskich rozwiązań Apple’a, ani z tych od Google’a. OS X i iOS będą więc miały w sobie zintegrowane algorytmy Binga, również do wyszukiwania danych lokalnych. A więc, raz jeszcze, bardzo podobnie jak w przypadku systemów Microsoftu. Bing również w systemach Apple’a będzie czerpał informacje z „weba”, wyszukując materiały na Wikipedii, wiadomości newsowych, kompilując repertuary kin, i tak dalej.
Google traci, Microsoft zyskuje
Jeżeli dobrze rozumiem materiały prasowe Apple’a, to właściwie jedyna metoda, by wrócić do Google’a, prowadzi przez Safari. To jednak oznacza, że przeglądarka ta będzie wyświetlała wyniki wyszukiwania z konkurencyjnej wyszukiwarki (może to być również co innego niż Google), ale Spotlight niezmiennie będzie korzystał właśnie z Binga.
Biorąc pod uwagę fakt jak popularne są iSprzęty i MacSprzęty i że ich użytkownicy, według wielu różnych badań, szczególnie chętnie dokonują zakupów przez Internet, to dla Microsoftu prawdziwa bonanza. Nie tylko analiza zapytań użytkowników pozwoli mu ulepszyć swoją usługę, ale również podbić w bardzo zauważalny sposób jej statystyki.
Google dalej będzie królował na Androidzie, który ma gigantyczną przewagę na rynku mobilnym. Najpewniej też duża ilość użytkowników desktopowych przeglądarek internetowych, siłą przyzwyczajenia, będzie pod Windows i OS X zmieniać domyślnego dostawcę wyszukiwarkowego właśnie na Google. Jego biznes nie jest zagrożony. Ale tak duże wzmocnienie konkurenta powinno być mile widziane przez wszystkich (w tym użytkowników Google’a: konkurencja stymuluje rozwój).
Dwóch mocnych graczy to jednak wciąż za mało. Może by tak ktoś się zainteresował trzecią wyszukiwarką. DuckDuckGo, ktokolwiek?