Pozew zbiorowy przeciwko Nikonowi. Użytkownicy mają dość wad fabrycznych i milczenia firmy
Nikon w końcu się doigrał. Szeroko omawiane problemy z lustrzanką D600 były przez długie miesiące zamiatane pod dywan. Użytkownicy walczyli z kurzem i próbowali dochodzić swoich praw, zaś Nikon udawał, że problemu nie ma. Po długich miesiącach zabawy w kotka i myszkę, czara goryczy w końcu się przelała.
Amerykańska kancelaria prawna Lieff Cabraser Heimann & Bernstein zbiera zażalenia rozczarowanych użytkowników firmy Nikon. Chodzi o skądinąd świetną lustrzankę D600, w której jedna wada fabryczna doprowadza użytkowników do białej gorączki. Chodzi o ekstremalnie szybkie brudzenie się matrycy, co owocuje czarnymi plamkami na zdjęciach. U niektórych użytkowników problemem są także plamy oleju na matrycy.
Kancelaria ze Stanów Zjednoczonych jest sporą instytucją, która ma swoje filie w San Francisco, Nowym Jorku i Nashville. Jej prawnicy postanowili wytoczyć przeciw Nikonowi ciężkie działa, gdyż pojedynczy użytkownicy nie są w stanie wywalczyć swoich praw. Do tej pory Nikon traktował poszczególne osoby, mówiąc delikatnie, po macoszemu. Pozew zbiorowy ma szansę to zmienić.
Pełna klatka z niespodzianką
Nikon D600 sam w sobie jest doskonałym aparatem. Jest to tania, przystępna i nowoczesna pełna klatka, która daje rewelacyjnej jakości zdjęcia. Nic dziwnego, że skusiło się na nią wiele osób. Niestety szybko okazało się, że użytkownicy po raz kolejny zostali betatesterami.
W Internecie wielokrotnie obrazowano problem kurzu. Jednym z najbardziej znanych przykładów jest film nagrany przez Kyla Clementsa. W nagraniu fotograf pokazuje jak zmienia się stan matrycy co każde 500 zdjęć. Po pierwszym tysiącu jest już bardzo źle. Warto zauważyć, że fotograf wykonuje test w warunkach studyjnych i w trakcie nie zmienia obiektywów. Zabrudzenia nie dostają się do aparatu z zewnątrz, winna jest wada konstrukcyjna komory lustra. Użytkownicy aparatu D600 zauważyli, że podczas eksploatacji aparatu strzępi się fragment komory lustra, tuż pod ruchomym lustrem. Prawdopodobnie to właśnie te drobne odłamki są przyczyną zabrudzenia matrycy.
Jedna z największych wypożyczalni sprzętu foto w Stanach Zjednoczonych, LensRentals.com, swego czasu także zabrała głos w sprawie Nikona D600. W ciekawym wpisie na blogu firma przedstawia druzgoczące statystyki. W firmie średnio co czwarta lustrzanka wymaga czyszczenia matrycy po wypożyczeniu klientom. W przypadku Nikona D600, czyszczenie było konieczne po każdym wypożyczeniu. Sytuacja ta miała miejsce we wszystkich 20 Nikonach D600, jakie są na wyposażeniu firmy. To pokazuje, że problem nie jest marginalny i dotyczy zdecydowanej większości (jeśli nie wszystkich) modeli D600.
Co na to Nikon?
Firma doskonale wie o problemie. Chociaż przez kilka pierwszych miesięcy oficjalne stanowisko Nikona brzmiało „nie ma żadnego problemu”, ostatecznie firma stwierdziła, że owszem, problem jest, ale dotyczy „rzadkiej liczby przypadków”. Firma sugeruje regularne przedmuchiwanie matrycy gruszką lub oddanie aparatu do serwisu w celu czyszczenia matrycy. Takie stanowisko jest rozbrajająco żenujące. Firma powinna wyeliminować wadę i w ramach gwarancji wymienić mechanizm lustra, lub w ogóle całe aparaty.
Trzeba jasno powiedzieć, że takie wpadki zdarzają się najlepszym. Nie ma chyba firmy, która nie zaliczyłaby mniejszej lub większej „wtopy”. O klasie firmy świadczy jednak to, w jaki sposób radzi sobie z takim błędem. W przypadku Nikona, to właśnie reakcja firmy rozwścieczyła klientów najbardziej. Firma zaprezentowła bowiem „następcę” felernej lustrzanki, czyli Nikona D610. Dziwnym trafem, stało się to bardzo szybko po premierze D600, a nowa lustrzanka nie różni się od poprzedniczki prawie niczym. Oczywiście, problemy z zabrudzeniem matrycy zostały wyeliminowane. Chyba nie takiego obrotu sprawy spodziewali się użytkownicy. Zwłaszcza w tej klasie sprzętu.