Media społecznościowe w biznesie - przed tym nie ma już odwrotu, czy to się komuś podoba czy nie
27% pracowników w Europie sądzi, że ich pracodawcy nie doceniają wartości narzędzi społecznościowych i często ograniczają dostęp do nich oraz ich stosowanie - tak twierdzi Microsoft na podstawie badania przeprowadzonego w 16 europejskich państwach na blisko 5 tys. pracowników. I wspólnie z Yammerem zamierza to zmienić.
W zeszłą środę miałem przyjemność uczestniczyć w konferencji Working Social Tour w Amsterdamie zorganizowanej przez Yammera - biznesowy serwis społecznościowy od roku należący do Microsoftu, który zapłacił za niego niemałe pieniądze (1,2 mld dol.). W ciągu pięciu lat od powstania w 2008 r., w połowie 2013 r., Yammer miał 8 mln użytkowników, w tym głównie pracowników firm. To dużo i mało zarazem. Dużo, bo 8 mln użytkowników to już globalnie zauważalny fenomen, szczególnie w korporacyjnym świecie; mało, bo to kropla w morzu tego, ile osób korzysta z sieci społecznościowych do kontaktów prywatnych.
Facebook nie jest do końca dobrym narzędziem społecznościowym do pracy - z tym stwierdzeniem możemy się chyba wszyscy zgodzić. Piszę "nie do końca", ponieważ są oczywiście branże, szczególnie te bliskie mojej profesji medialno-marketingowej, dla których Facebook jest chlebem powszednim. Jednak dla znacznej większości pracowników Facebook może stanowić realną przeszkodę w pracy, głównie ze względu na swój rozrywkowy charakter.
Mogę więc zrozumieć tych pracodawców, którzy nie życzą sobie, by ich pracownicy spędzali czas w pracy na rozrywce i kontaktach ze znajomymi w Sieci. Nie mogę jednak zrozumieć braku otwarcia świata biznesu na odpowiednio dostosowane do środowiska korporacyjnego media społecznościowe w internecie. To nie tylko skutkuje słabszą produktywnością zespołu, lecz także powoduje brak odpowiedniego przepływu informacji wśród pracowników.
Podczas Working Social Tour miałem okazję chwilę pogawędzić z jednym z założycieli Yammera, Adamem Pisoni, który otworzył mi oczy na kilka bardzo interesujących aspektów związanych ze zmianą charakteru dzisiejszej pracy.
Internet społecznościowy to rewolucja na miarę wynalezienia telefonu
Charakter wykonywanej pracy zmienia się wraz z najważniejszymi wynalazkami technologicznymi ludzkości. W XV w. zawodową pracę zmieniło wynalezienie druku, a pod koniec XVIII w. wynalezienie telegrafu. Te dwa wynalazki, które w głównej mierze dotyczą zwykłej komunikacji międzyludzkiej odmieniły także to, co wtedy nazywano pracą zawodową.
Podobnie było z wynalezieniem telefonu (1876 r.), potem telefonu komórkowego (1983), czy poczty e-mail - te wynalazki zmieniły zarówno sposób komunikacji ludzkiej, jak i charakter pracy. Te ostatnie związane były już bezpośrednio z gospodarką rynkową. Praca z tymi urządzeniami stała się zupełnie inna dosłownie z dnia na dzień.
Mój kolega z poprzedniej pracy, który zaczynał swoje życie zawodowe, gdy jeszcze nie było e-maila opowiadał mi, że komunikacja z kontrahentami za pośrednictwem zwykłych listów i telegramów determinowała tempo i charakter dnia roboczego. Dziś e-mail oraz telefon są podstawowymi narzędziami komunikacji w firmach. Trudno sobie wyobrazić, że kiedyś mogło być inaczej.
Nie wszyscy pracodawcy rozumieją jednak, że powstanie internetu społecznościowego (załóżmy umownie, że w 2005 r.) przynosi podobny wymiar zmian, jak wcześniej telefon, czy e-mail - zmienia charakter komunikacji, przy okazji skracając dystans na linii kierownik - podwładny.
W 2014 r. wciąż wydajemy się być w połowie drogi do globalnego upowszechnienia się internetu społecznościowego: wprawdzie Twitter, czy Facebook są już globalnymi fenomenami, ale jednak pod względem zasięgu obejmują na razie "zaledwie" około połowę internetowej populacji. Nie ma jednak przed tym odwrotu. Czy to się komuś podoba, czy nie, internet społecznościowy ponownie zmienia charakter komunikacji międzyludzkiej. Docelowo zmieni także globalny system komunikacji korporacyjnej: zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej.
40% dzisiejszej pracy nie podlega rutynie
Dynamicznie zmienia się też charakter wykonywanej pracy, głównie osób pracujących w biurach, choć nie tylko. Jeszcze w 2010 r. zaledwie 25% naszej pracy nie podlegało tzw. rutynie. Zdecydowana większość czynności, które wykonywali pracownicy w czasie dnia pracy było wcześniej zaprogramowanych: o tej godzinie zrób to, odbierz tego maila, napisz ten konspekt, zdobądź tę informację.
Dzisiaj szacuje się, że aż 40% wykonywanej pracy nie podlega rutynie - to projekty, które wymagają kreatywności pracownika, które wykonuje po raz pierwszy, bądź też ich charakter jest unikalny. 40% to blisko połowa tego, co robimy w pracy, więc to istotny nowy fenomen, który wręcz wymaga nowego sposobu komunikacji.
Szef Yammera przekonywał mnie, że jego narzędzie odpowiada właśnie na te ostatnie potrzeby. Media społecznościowe w biznesie mają bowiem:
- łamać niepotrzebne bariery
- zapewniać znacznie więcej połączeń biznesowych
- ułatwiać wewnętrzną komunikację
Jeśli 40% to dziś nierutynowa praca, to przełożeni "narażeni są" na znacznie mniejszą kontrolę nad pracownikami i wykonywaną przez nich pracę. Z drugiej strony tradycyjny model kontaktów z przełożonym znacznie spowalnia pracę takiego pracownika. W efekcie powstają bariery komunikacyjne, które jeśli będą się spiętrzać mogą doprowadzić do poważnego kryzysu.
Charakter dzisiejszej pracy wymaga także komunikacji ze znacznie większą liczbą osób niż kiedykolwiek wcześniej. Dotyczy to zarówno osób wewnątrz korporacji, jaki poza nią. Co więcej, komunikacja ta ma charakter znacznie bardziej intensywny, niż kiedykolwiek wcześniej. E-mail sprawdza się w roli projektowego komunikatora coraz gorzej.
Dynamicznie zmieniają się także struktury korporacyjne. Stare podziały na działy (marketingu, sprzedaży, HR, itd.) mają coraz mniejsze zastosowanie, gdy prowadzone projekty wymagają skoordynowanej pracy osób z wielu różnych komórek.
Media społecznościowe w biznesie są koniecznością
To wszystko sprawia, że media społecznościowe w biznesie są dziś coraz bardziej palącą koniecznością. Nie wszyscy pracodawcy jeszcze to rozumieją i przed Adamem Pisani jeszcze długa droga, by z Yammera zrobić globalny fenomen.
Odwrotu przed social media w biznesie jednak już nie ma.