Play wyhamował. Usługi w abonamencie zamiast tanieć, drożeją
Przedwczoraj sieć Play ogłosiła nową ofertę, a jako osoba związana z tym operatorem terminową umową jestem teraz mocno rozczarowany. Klienci prepaid mają nowe, ciekawe taryfy, a ja pierwszy raz w historii jestem w sytuacji, gdy proponowane warunki nowego abonamentu są wyraźnie gorsze, niż rok wcześniej. Co więcej, konsultantom już wcale nie zależy na utrzymaniu dotychczasowych klientów telekomów. Czyżby oferty no-limits zabiły konkurencyjność na polskim rynku?
Dobrze wiedziałem, że nie ma co spodziewać się rewolucji po wczorajszej konferencji Playa. Już dzień wcześniej było widać stonowane wypowiedzi na ten temat na blogu Marcina Gruszki, czyli rzecznika sieci. Fioletowi nie obiecywali więc rewolucji i kolejnej wojny cenowej… i nic zresztą dziwnego, bo ceny są już na naprawdę bardzo niskim poziomie. W końcu chleb i papierosy od lat tylko drożeją, a minuty i megabajty do tej pory, paradoksalnie, taniały.
Wojna cenowa
Na przestrzeni ostatnich kilku lat ceny abonamentów telefonicznych i usług w ofertach na kartę wyraźnie spadły. Doszliśmy do momentu, że aby zapłacić za rachunek więcej niż sto złotych (nie licząc oczywiście raty za telefon i korzystania z telefonu za granicą) trzeba się naprawdę napocić. W końcu skoro “no limits” można mieć za kilkadziesiąt złotych, to kto miałby wydawać więcej? Operatorzy się najwyraźniej jednak w końcu opamiętali i szukają sposobów na wyciągnięcie z klientów więcej pieniędzy, niż do tej pory.
Wiadomo nie od dziś, że telekomy nie grają do końca fair. Regulaminy mają po 100 stron, oferta w materiałach reklamowych ma zwykle mnóstwo kruczków, a strony internetowe bynajmniej nie służą ułatwieniu klientom dostępu do potrzebnych informacji. Do tej pory jednak przeglądając zmieniające się co jakiś czas taryfy widać było wyraźny trend - nowe abonamenty praktycznie zawsze (z kilkoma niechlubnymi wyjątkami) oferowały faktycznie “więcej za mniej”.
To już jednak przeszłość, przynajmniej w przypadku sieci Play.
Taniej się usług najwyraźniej oferować już nie da. Co więcej, nowe abonamenty pod płaszczykiem “jeszcze lepszych ofert” przemycają tak naprawdę znacznie gorsze warunki. Mój dzisiejszy abonament to standardowa oferta Play sprzed roku, bodajże Formuła 4.0. Mniejsza zresztą o nazwę - mam w ramach umowy wystarczająco bezpłatnych minut, SMS-ów i megabajtów na moje potrzeby, a to wszystko za 49 złotych miesięcznie.
Telefonów u operatora nie biorę i brać nie mam zamiaru, a po wczorajszej krótkiej rozmowie telefonicznej z konsultantem upewniłem się w przekonaniu, że sieci Play na klientach już nie zależy. No bo jak inaczej nazwać to, że do tej pory płaciłem 49 złotych, a jedyny “nowy i atrakcyjny” zestaw w postaci abonamentu i pakiet SMS-ów, który sumarycznie nie będzie gorszy od tego co miałem do tej pory, ma kosztować mnie teraz o 10 złotych miesięcznie więcej?
W dodatku tym razem umowa bez telefonu ma trwać 15 miesięcy, a nie równy rok.
Sorry Play, ale tak się nie traktuje stałych klientów. Okay, rozumiem, że nowy abonament pozwoli mi skorzystać z zawrotnej prędkości 4G LTE (gdzie to 14 mbps to i tak jest mniej, niż szybkość 3G u konkurencji!), ma nielimitowane rozmowy do wszystkich (co z tego, skoro minut dziś mi i tak wystarcza) i nieco więcej transferu (bez tych dodatkowych 500 megabajtów przeżyję). Po co jednak mam płacić więcej za coś, czego w sumie nie potrzebuję?
Tego konsultant niestety nie umiał mi wytłumaczyć. Co więcej, jeśli miałbym go ocenić jako pracodawca, nagrody pracownika miesiąca by nie dostał. Sieć Play w jego osobie pokazała mi wyraźnie, że klienta od lat regularnie płacącego rachunki i posiadającego u nich kilka numerów ma w… głębokim poważaniu. Trochę szkoda, bo nawet próbowałem sieci podpowiedzieć, co mogłoby mnie przekonać do podpisania nowej umowy.
Dodatkowe usługi nowym polem walki
Ceny u polskich operatorów się praktycznie zrównały i nie należę do osób, które będą przenosić numer dla trzech złotych miesięcznie oszczędności. Telekomy mają jednak inny oręż w walce z konkurencją, niż sama cena usług. Chodzi o te wszystkie dodatki, jak np. zasięg w warszawskim metrze, tańszy abonament na Audiotekę lub bezpłatny transfer danych w serwisie streamingowym. Dla mnie np. niezłym selling pointem byłyby tańsze pakiety internetu podczas wyjazdów zagranicznych.
Napomknąłem zresztą w rozmowie z konsultantem, że chociażby T-Mobile oferuje pół gigabajta w Europie za 50 złotych, gdzie dziś w Play mam... całe 50 mega za 36 złotych. Szykuje mi się kilka wyjazdów, więc tańszy pakiet roamingowy byłby w stanie mnie namówić na droższy abonament. Niestety, konsultant sieci Play, dzwoniący do mnie z propozycją przedłużenia warunków umowy, nie wie - i nie może lub nie umie sprawdzić - jakie są ceny internetu roamingu w nowej umowie.
Co polecono mi zrobić? Zadzwonić samemu na numer *500 i oczywiście zapłacić za połączenie złotówkę albo dwie, naturalnie zgodnie z cennikiem.
Przyznam, że w tym momencie, kolokwialnie mówiąc, witki mi opadły. Ja oczywiście rozumiem, że to nie konsultant ustala, co może mi zaproponować. Rozumiem, że sieć szuka sposobów na to, żeby nakłonić mnie do podpisania cyrografu i płacenia potem przez ponad rok za znacznie więcej rzeczy, niż potrzebuje. Tylko czemu robi to tak nieudolnie i nie daje sobie w tym pomóc?
Zastanawiam się teraz, czy nowe, słabsze niż dotychczas oferty to oznaka tego, że Play się przeliczył i oferowane przez nich supertanie usługi stały się dla operatora nieopłacalne, czy też może ma już tyle klientów, że może pozwolić sobie na stratę tych umiejących korzystać z kalkulatora? Może faktycznie Play liczy już tylko na większy zysk na tych konsumentach, którzy biorą droższe abonamenty, niż faktycznie potrzebują?
Mniej za więcej
Nie kryję, że jestem związany z Play już tylko z przyzwyczajenia. Inne polskie telekomy mają praktycznie taką samą ofertę. No okay, w Play mam ten zasięg w metrze i krajowy roaming, ale z kolei w T-Mobile miałbym znacznie lepsze pakiety internetu podczas wyjazdów (mam jednak nadzieję, że likwidacja wysokich opłat roamingowych dla wszystkich opów w końcu dojdzie do skutku). To jednak tak naprawdę wszystko dodatki.
Sama cena usług głosowych, SMS-ów i pakietów internetu jest zbliżona w każdej sieci. Chętnie dla wygody pozostałbym u obecnego operatora na kolejny rok, ale takie traktowanie klientów do tego nie zachęca. Tylko co mogę teraz zrobić? W sumie to… niewiele. Mogę oczywiście podpisać nową umowę (co jest bez sensu) lub wrócić do telefonu na kartę (ale na pamiętanie o sprawdzaniu stanu konta, jestem zbyt leniwy).
Mogę wreszcie przejść do innego operatora, gdzie pewnie wcale nie będzie inaczej, a mi najzwyczajniej w świecie szkoda czasu na związaną z tym papierkologię. Skończy się więc na tym, że pozostanę na bezterminowej umowie czekając na jakieś nowe, przynajmniej podobne do obecnej taryfy. Pytanie tylko, kiedy Play wymusi na mnie i osobach w podobnej do mnie sytuacji przymusową migrację na nowy i mniej korzystny abonament.
A tak, z tego co się wczoraj telefonicznie dowiedziałem, też się może zdarzyć.
Grafika vector illustration of famous monuments around globe with plane, sun and clouds i zdjęcia Pretty young girl holding 3d planet earth oraz zdjęcia Angry man screaming in phone on the rotating background i portrait of an angry young man shouting using a mobile at a crowded street pochodzą z serwisu Shutterstock.