Nie pomogły prośby, będą groźby - Google nie poddaje się w walce z fragmentacją
Fragmentacja Androida to dla jednych użytkowników spory problem, a dla innych błahostka, którą nie warto się przejmować. Jednak Google musi uznawać to za bardzo poważny kłopot, bo właśnie wypowiedział temu zjawisko ostrą wojnę. Na pole bitwy wyjechały najcięższe działa w postaci bardzo prostego argumentu – albo producenci smartfonów zaczną wprowadzać nowe modele z najnowszą wersją Androida, ale nie będzie na tych sprzętach działać Google Play.
Do informacji dotarł serwis MobileBloom, według którego Google zmienia politykę względem najnowszych wersji Androida. I to zmieniają ją już teraz, w tym momencie, od lutego 2014 roku.
Pomysł Google jest bardzo prosty. Amerykański gigant chce, aby producenci urządzeń mobilnych, którzy chcą, aby ich urządzenia miały dostęp do Google Service Framework oraz Google Play, musieli wprowadzać je na rynek z najnowszą wersją Androida. Jeśli tego nie zrobią, to sprzęty będą praktycznie bezwartościowe, bo jak inaczej nazwać inteligentny telefon, na którym nie da się zainstalować żadnej aplikacji?!
Fragmentacja jest problemem.
Ostatnie dane na temat wykorzystywanych wersji Androida pokazują, że aż na 21,2 procentach urządzeń wciąż działa Gingerbread 2.3.3-2.3.7, czyli system zaprezentowany i rozwijany w latach 2010-2011 (!). Większy udział ma tylko Jelly Bean 4.1.2 z czerwca 2012 roku, czyli – de facto – sprzed 1,5 roku. Na rynku mobilnym taki okres to niemal epoka. Przecież to wtedy zadebiutował Samsung Galaxy S III, a już za kilka dni najprawdopodobniej zobaczymy Galaxy S 5. A co z najnowszym Androidem 4.4.2 KitKat? Ten znajduje się na zaledwie 1,4 proc. urządzeń, a przecież jest już z nami od kilku miesięcy i pewnie niedługo Google zaprezentuje nam kolejną wersję zielonego robota.
Fragmentacja jest problemem. Oczywiście te urządzenia działające jeszcze na Androidzie 2.3.3 lub 2.3.7 to po prostu wiekowe smartfony i tablety, które jeszcze nie zostały wymienione przez swoich użytkowników, więc to nie jest aż tak duży problem dla Google’a. Zdecydowanie gorsze jest to, że nawet dzisiaj idąc do sklepu po najnowszego smartfona lub tablet, najprawdopodobniej będzie on jeszcze działał na Androidzie 4.2.2 Jelly Bean. Lekkim pocieszeniem jest fakt, że najwięksi producenci – Samsung, HTC czy też LG – dość szybko wypuszczają aktualizację do KitKata. Ale co ze sprzętami ze średniej i niskiej półki? O nich często już się zapomina, a przecież nowy Android miał działa zdecydowanie lepiej właśnie na słabszych sprzętach. Na szczęście i to ulega poprawie, bo Samsung właśnie ogłosił, że nie tylko flagowce doczekają się aktualizacji do KitKata.
Początkowo Google próbowało radzić sobie z tym problemem poprzez oddzielenie aplikacji od samego systemu.
Dzięki temu nawet posiadacze starszych Androidów mogą cieszyć się najnowszymi odsłonami programów systemowych, np. Google Play czy też Gmail (lecz i tak nie wszystkimi, gdyż niektóre wymagają Androida +4.0). To jednak tylko substytut, nagroda pocieszenia, a nie realne rozwiązanie problemu.
Ale też nie udawajmy, że fragmentacja Androida to wielki problem dla użytkowników. Większość z nich w ogóle nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki system działa na ich smartfonach, nie mówiąc już o tym, że w ogóle można go zaktualizować albo wciąż są wydawane nowe wersje. Podejrzewam, że sporo osób nawet nie zainstalowało nowej wersji Androida, chociaż jest dostępna na ich telefonach. Ważne, żeby urządzenie działało i pozwalało na instalowanie aplikacji.
Rzecz polega na tym, że jest to problem dla Google’a i programistów.
Po pierwsze, coraz mniej aplikacji działa ze starszymi wersjami systemu, a jeśli już działają, to wielokrotnie mają okrojoną funkcjonalność, np. Instagram nie pozwala na nagrywanie wideo. To może denerwować nieświadomych użytkowników, którzy nie zdają sobie sprawy z przyczyny problemu i najzwyczajniej w świecie mogą zrazić się do smartfonów z Androidem i przesiąść się na iOS-a lub Windows Phone’a. Sądzę, że deweloperzy również woleliby tworzyć aplikacje na 1-3 wersje systemu, a nie na 10.
Dlatego od teraz, każdy nowy smartfon lub tablet, który zadebiutuje na rynku, musi działać na najnowszej wersji Androida. Cytując klasyka: skończyło się rumakowanie!
Ciekawi mnie jednak, jak na całą sprawą zapatrują się sami producenci. Przecież taki Samsung ma własny sklep z aplikacjami i rozwija własne usługi, często konkurencyjne wobec Google. Czy w takiej sytuacji Koreańczycy byliby skłonni zaryzykować brak Google Play w imię starszej wersji systemu? Mówiąc szczerze - nie sądzę. W końcu główna zaleta Androida to właśnie tysiące aplikacji dostępnych w Google Play. Choć Samsung Apps rozwija się całkiem nieźle, to jeszcze daleko mu do oficjalnego sklepu i takie ryzyko byłoby zdecydowanie zbyt duże. Obawiam się, że tego nie przeżyliby nawet najwięksi fani Samsunga. Poza tym, biorąc pod uwagę ostatnie doniesienia na temat umowy Samsunga i Google'a, której efektem była sprzedaż Motoroli, byłoby to bardzo nie fair wobec wyszukiwarkowego giganta.
Próbowaliśmy potwierdzić informację na temat konieczności wypuszczania urządzeń z najnowszym Androidem u rzecznika Samsung Polska, ale odesłał nas on do Google'a.
Polski PR Google na razie nie potwierdza tych doniesień, ale już je dla nas sprawdza.