Wychowaj sobie Clementine, czyli sprawdzamy początek drugiego sezonu The Walking Dead – recenzja Spider’s Web
Już jest! Najgłośniejsza gra przygodowa ostatniego czasu powraca, w postaci nowego sezonu. Pierwszy odcinek nowej serii mam już za sobą i muszę przyznać – odpowiedź na pytanie, czy nowy twór Telltale Games dorównuje świetnemu prekursorowi, wcale nie jest łatwa.
W drugim sezonie The Walking Dead przyszło mi pokierować małą Clementine – dziewczynką, którą w pierwszych odcinkach wychowuje gracz, aby teraz zebrać owoc tego, czego nauczył swoją podopieczną.
Kręciłem nosem na decyzję twórców, aby wsadzić mnie w buty małej Clem. Będąc w skórze dziecka, gracza pozbawia się możliwości uczestnictwa w sytuacjach niejako zarezerwowanych dla dorosłych awatarów – zdrad, intryg, miłości i romansów. Oczywiście komputerowe The Walking Dead to nie The Sims, lecz mimo tego właśnie interakcje międzyludzkie grają w produkcji Telltale pierwsze skrzypce.
Umieszczenie gracza w pozycji dziecka stawia mnie przecież w znacznie gorszej pozycji startowej, niżeli dorosłego. To zasada obowiązująca w prawdziwym, realnym świecie. Co więc dopiero w jego wirtualnym, opanowanym przez żywe trupy odpowiedniku.
Mimo tego, mała Clem od samego początku daje przykłady na to, że nawet zadziorny i niepokorny gracz będzie miał szansę wczuć się w tę postać. Clementine jest niewinnym aniołkiem, ale równie dobrze może zamienić się w manipulującą złośnicę.
Chociaż krucha sylwetka dziecka nie jest tak elastyczna, jak czarnoskóry protagonista z pierwszego sezonu, w nowym TWD znalazłem coś dla siebie. Obawiałem się, że jako osoba uwielbiająca stawać po tej „ciemnej stronie mocy”, postać Clementine nie będzie miała mi nic do zaoferowania. Nie jest tak tragicznie, jak pierwotnie przypuszczałem, lecz z drugiej strony nie ma się co oszukiwać – Clem do twarzy jest jedynie z niewinnością oraz czynieniem dobra.
Abstrahując już od tego, jak bardzo cudacznie wyglądałby dziecko czyniące jedynie zło i występek (a była taka gra, po szczegóły zapraszam tutaj), wybór Clementine jako protagonistki jest zarówno efektowny, ale również dosyć ograniczający gracza. Tak szczerze, to zatęskniłem za Lee.
Ogromną zaletą drugiego sezonu jest za to spuścizna, jaką twórcy oraz gracz pozostawili po sobie w pierwszych pięciu odcinkach oraz DLC.
Na samym wstępie gra importuje pliki zapisu, rozpoznając wszystkie podjęte przez nas wcześniej decyzje. Tak oto do drugiego sezonu powracają znane twarze oraz miejsca. Nawiązań do wcześniejszych odcinków jest naprawdę sporo, ponadto zostały one naprawdę gustownie podane.
Do teraz mam ciarki, kiedy przypomnę sobie o rozmowie przy blasku świeczek, kiedy to Clementine wspomina swojego opiekuna, jednocześnie bohatera poprzednich odcinków. Niezależnie od wyboru konkretnej linii dialogowej, gęsty niczym smoła ładunek emocjonalny wręcz wylewa się z ekranu. Geniusz.
Twórcy z Telltale po raz kolejny udowodnili, że reżyseria to dla nich nie pierwszyzna. Pamiętacie niesamowicie mocną scenę z piłą pod koniec tamtego sezonu? Teraz trzęsienie ziemi następuje już na samym początku.
Część ze scen jest wręcz obrzydliwa. Odrzucała mnie od ekranu i powodowała, że niespokojnie wierciłem się w fotelu. Inne mają coś w sobie, przez co długo zbierałem szczękę z podłogi. Emocje, wzruszenie, obrzydzenie, trudne decyzje – na tym wszystkim po raz kolejny świetnie grają spece z Telltale, traktując moralność i wrażliwość gracza nim struny świetnie im znanego instrumentu.
Już od pierwszego odcinka autorzy scenariusza nie boją się trudnych tematów. Utrata życiowego partnera, matki czy dziecka to klasyka The Walking Dead. Co jednak powiecie na przerwaną w Bóg wie jakich okolicznościach ciążę czy zabicie… psa? Nie macie pojęcia, ile kosztuje wepchnięcie wirtualnego ostrza w czteronoga, po dziesiątkach tytułów koncentrujących się na walce z mniej lub bardziej, ale ludzkimi i humanoidalnymi oponentami.
Niestety, poza protagonistką oraz scenariuszem, drugi sezon The Walking Dead nie wprowadza żadnych nowości. Dla jednych może być to wadą, ale dla innych zaletą.
W końcu po co zmieniać coś, co jest naprawdę dobre? Twórcy osiągnęli niesamowite umiejętności w prowadzeniu narracji, zamieniając grę komputerową w prawdziwie przejmującą opowieść, z żywymi trupami z tle. Z tego punktu widzenia, nowe odcinki to po prostu przedłużenie znanej i lubianej formuły, którą pokochały miliony na całym świecie, nie tylko fani survival-horroru.
Dla mnie jednak stagnacja twórców jest coraz bardziej widoczna i dotkliwa. O ile po drugim sezonie nie spodziewałem się żadnych zmian oraz innowacji, tak w niedalekiej przyszłości Telltale naprawdę może zacząć zjadać własny ogon. Pomyślcie tylko – The Wolf Among Us, Gra o Tron, do tego jeszcze Borderlands. Jeżeli każda gra w portfolio twórców będzie taka sama, po pewnym czasie sprawdzony schemat zacznie wychodzić bokiem. Spece z Telltale to naprawdę utalentowani ludzie, toteż nie chcę, aby skończyli przy taśmie produkcyjnej, maszynowo wydając kolejne „hity”, wzorem EA oraz Activision.
W pierwszym odcinku drugiego sezonu The Walking Dead dostrzegłem jedną, kosmetyczną nowość w postaci nowego sposobu korzystania z części przedmiotów. To tyle. Dialogi ograniczone paskiem czasu, elementy QTE, moralne decyzje, komiksowa grafika – mamy do czynienia z tym samym The Walking Dead. Gdyby nie nowa, nieco starsza bohaterka oraz kilka filtrów graficznych, odróżnienie tego tytułu od pierwszych pięciu odcinków byłoby po prostu niemożliwe.
Najważniejsze pytanie to te, czy początek kolejnego sezonu wprowadza nową jakość, deklasując swojego poprzednika. Moim zdaniem nie, może nawet przeciwnie.
Kiedy komputerowe The Walking Dead zadebiutowało na Steam, społeczność graczy była w niesamowicie pozytywnym szoku. Teraz wszyscy wiedzieli już, czego się spodziewać, natomiast poprzeczka została zawieszona bardzo wysoko. W moim odczuciu twórcy podołali presji i postawionemu zadaniu, oferując tę samą, świetną rozgrywkę. Niestety, nic ponadto.
Nie zrozumnie mnie źle. Drugi sezon The Walking Dead zapowiada się naprawdę dobrze. Mimo tego, po kapitalnym The Wolf Among Us od tych samych twórców bardzo ciężko czymś tutaj zaskoczyć. Każdy z odcinków drugiego sezonu na pewno przejdę z ogromną przyjemnością, lecz na ten moment inne projekty Telltale wydają mi się znacznie bardziej ciekawe. Pierwszy odcinek drugiego sezonu The Walking Dead to naprawdę dobra gra. Tylko i aż, w zależności od Waszego podejścia.