REKLAMA

Jaka przyszłość czeka mobilne interfejsy. Czy konieczna jest rewolucja?

5”, 4,7” lub w najlepszym przypadku 4,5” – taki wybór mamy, jeśli chcemy dziś kupić telefon z najwyższej półki i nie zdecydujemy się na smartfon od Apple, które prawdopodobnie wkrótce również zaproponuje nieco większy wyświetlacz. I choć wiele zmieniło się od czasów, kiedy za kompaktowy uważaliśmy urządzenie z ekranem 2-2,5”, nadal pewne granice są nie do przekroczenia. Czy jednak na pewno?

10.12.2013 12.19
Jaka przyszłość czeka mobilne interfejsy. Czy konieczna jest rewolucja?
REKLAMA

Obsługa jedną ręką współczesnych telefonów jest często mocno utrudniona lub w ekstremalnych przypadkach praktycznie niemożliwa. Winę za to ponoszą przeważnie jednak nie tylko fizyczne wymiary smartfonów, ale samo oprogramowanie i filozofia obsługi systemu. Ikony umieszczone w górnej części ekranu albo w jego rogach, fizyczne przyciski w niezbyt wygodnych miejscach czy nawet najbardziej banalny przykład – pasek adresu przeglądarki tuż pod górą krawędzią wyświetlacza. Wszystko to było słusznym rozwiązaniem w czasach, kiedy świat dopiero zaczynał przyzwyczajać się do dużych – i tak mniejszych niż obecnie - telefonów. W momencie, kiedy 4,5” i więcej to już niemal standard, a interfejsy ewoluują w odpowiednim kierunku wolniej, niż producenci powiększają ekrany w kolejnych odsłonach swoich smartfonów, zaczyna to stawać się dość poważnym problemem.

REKLAMA
interfejs dotykowy przyszłości

Mimo wszystko sprawa ta zdaje się być raczej bagatelizowana. Twórcy systemów i sprzętu skupiają się przeważnie na optymalizacji oprogramowania dla dwóch kategorii wyświetlaczy – tabletów oraz wszystkiego, co jest od tabletu mniejsze, niezależnie od tego, czy ma 4” czy 5,5”. Efekt jest taki, jaki widzimy – przy praktycznie każdej recenzji sprzętu z ekranem powyżej około 4,3”, w kolumnie z wadami pojawia się informacja na temat niewygodnej obsługi jedną ręką.

Część producentów stara się z tym walczyć na różne sposoby – z mniejszym lub większym skutkiem, optymalizując niektóre aplikacje lub delikatnie modyfikując sprzęt.

Do tej pierwszej kategorii można zaliczyć LG i Huawei, które przy modelach Ascend Mate, G2 i Optimus G Pro wprowadziły dyskretnie tryb ułatwiający obsługę jedną ręką. Nie był on wprawdzie zbyt rozbudowany, ale przy tych operacjach, które najczęściej wykonujemy jedną dłonią (klawiatura, wybieranie numerów, etc.) spisywał się zdaniem użytkowników bardzo dobrze. Problem jedynie w tym, że było to rozwiązanie cząstkowe i choć klawiaturę mogliśmy przesunąć bliżej jednej z krawędzi ekranu, to wszystkie przyciski poza nią nadal pozostawały tam, gdzie były wcześniej. Efekt? Wpisanie tekstu jedną ręką może i faktycznie było wygodniejsze, ale żeby cokolwiek z nim później zrobić (np. wysłać) musieliśmy znowu wędrować w górę ogromnego ekranu.

O krok dalej poszedł natomiast Samsung, w modelu, w którym nie miał już praktycznie wyboru – Note 3. Trzeci przedstawiciel tej serii oferuje opcję zmniejszenia nie tyle wybranych elementów UI czy systemu, ale całego wyświetlanego na ekranie obrazu do dowolnie wybranego rozmiaru, dodając przy tym wirtualne odpowiedniki przycisków znajdujących się normalnie pod ekranem. Biorąc pod uwagę to, jak łatwo jest ten tryb uruchomić i jak wygodnie można wtedy korzystać z tak wielkiego smartfonu jedną ręką, można założyć, że jest to chyba z obecnych opcji rozwiązanie zdecydowanie najlepsze. Telefon fizycznie nadal zbliża się wprawdzie niebezpiecznie do 6”, ale i tak bez najmniejszego problemu możemy dosięgnąć palcem każdego z przycisków.

DSC_0522

To wszystko jest jednak jedynie dodatkiem, nie standardem, uzupełnieniem systemu, a nie zaprojektowaniem go z myślą o wielkich ekranach, z którymi stykamy się na co dzień. Dodatkowo część osób nie ma nawet pojęcia o istnieniu tych ułatwień. Niektórzy zakładali, że przyszłością obsługi telefonów będzie obsługa głosowa, z wykorzystaniem inteligentnych aplikacji, takich jak np. Siri czy podobne rozwiązania innych producentów. Tak się jednak nie stało, a z usług tego typu korzysta niewielki odsetek posiadaczy telefonów. Trzeba więc nadal dotykać ekranu.

W kategoriach sprzętowych producenci zdają się działać jeszcze bardziej zachowawczo i, jeśli pominiemy mniejsze lub większe zakrzywienia obudowy, najbardziej efektownym przykładem dostosowania do obsługi jedną ręką jest… LG G2 z przyciskami funkcyjnymi z tyłu. Ewentualnie do tej listy można dorzucić wszystkich, którzy wprowadzili lub wprowadzą czytnik odcisku palca, pozwalający np. uruchomić szybko wybraną aplikację, bez przekopywania się przez menu. Nadal trochę niewiele.

LG-G2 (13)

Trudno natomiast oceni na razie, jak na wygodę obsługi będzie przekładało się wygięcie całego ekranu, jak np. w Samsungu Galaxy Round czy LG Flex, choć można założyć, że będzie nieco wygodniej. Wygięty w kierunku środka telefonu wyświetlacz będzie zawsze odrobinę bliżej naszego kciuka. Prawdopodobnie na prawdziwy przełom w tej kwestii będzie trzeba poczekać jednak aż do pojawienia się prawdziwie elastycznych ekranów (wraz z elastycznymi bateriami i obudowami) – kto wie, co wtedy przygotują dla nas producenci.

Czy nie dałoby się jednak znaleźć rozwiązania tego problemu już teraz?

Nie wszystko będzie jest wprawdzie możliwe, ale i tak powinniśmy wymagać więcej niż to, co dostajemy do tej pory. Nowy rodzaj klawiatury testował (zgodnie z plotkami) Microsoft ponad rok temu i na razie nic z tego nie wyszło. Google wysiliło się praktycznie tylko w pojedynczych aplikacjach, a cały problem Androida pod tym względem stara się naprawić producent, którego telefony rozpoczęły obecną modę – Samsung. Jego pomysł, opisany w złożonym niedawno wniosku patentowym, wydaje się być po raz kolejny najlepszym lekarstwem na chorobę gigantyzmu współczesnych telefonów, oczywiście pod warunkiem, że zostanie odpowiednio zrealizowany.

Ewentualnie możemy wspomagać się dodatkowymi aplikacjami, w postaci Pie Control, ale nadal będzie to jednak rozwiązanie tylko jednego dostawcy, jednego producenta aplikacji i przede wszystkim - zaledwie nakładka na cały system.

smartfon z androidem

Tymczasem, jeśli chcemy naprawdę na dobre zaprzyjaźnić się z dużymi telefonami i producenci chcą, aby pokochali je wszyscy, konieczne są zmiany na poziomie podstawowej filozofii obsługi systemu. Żaden z obecnie wiodących na rynku OS nie jest na to gotowy – ani Android (choć przyjął się i w takiej formie, w jakiej jest), ani iOS, nawet w najnowszej wersji. Jeśli Apple chce zachować aktualność hasła na temat wygody obsługi jedną ręką, czego go albo sporo pracy, albo po powiększeniu wyświetlacza stanie się to jedynie hasłem marketingowym.

Tutaj z kolei pojawia się jeszcze poważniejszy problem – przyzwyczajeń dotychczasowych użytkowników. Większość z nich dopiero kilka lat temu, a niektórzy jeszcze później, zaczęli przystosowywać się do obsługi telefonu za pomocą ekranu dotykowego, choć i tak pod wieloma względami wszystkie zasady były identyczne jak wcześniej. Kliknij tutaj, przesuń tutaj, przytrzymaj to dłużej, kliknij strzałkę. Wszystko było logiczne, każda akcja była przez cały czas jej wykonywania odwzorowana na wyświetlaczu, każdy przycisk miał jedną i na stałe przypisaną do niego funkcję. Można nawet powiedzieć, że wszystko było bardziej mechaniczne niż cyfrowe – przesuwaliśmy suwak, przewracaliśmy strony wirtualnych książek, zapisywaliśmy notatki w cyfrowym kalendarzu w skórzanej okładce. Dopiero od stosunkowo niedawna, bardzo powoli, odchodzi się od takiego stylu projektowania systemów i przeważnie spotyka się to z mieszanym odbiorem ze strony użytkowników.

telefon przyciski

Może już jednak najwyższy czas na to, aby któryś z większych graczy zdecydował się w końcu pójść nieco dalej w tym kierunku? Dotychczas próbę zdecydowało się podjąć właściwie jedynie BlackBerry oraz Jolla, czyli firmy, których systemy nie trafiły lub nie trafią do zbyt wielu klientów. Szkoda, bo Z30 z 5” ekranem był dzięki kilku sprytnym zabiegom jednym ze zdecydowanie najwygodniejszych telefonów w tym rozmiarze na rynku, a jeszcze bardziej zależny od gestów Sailfish wydaje się wnosić masę świeżości do świata opartego na klikaniu w poszczególne ikonki.

REKLAMA

Świeżości, nowoczesności oraz płynności obsługi, okupionych jednak koniecznością nauki praktycznie wszystkiego, czego do tej pory się nauczyliśmy, od nowa. Czy komuś będzie się chciało znów poświęcać czas, aby każde zadanie realizować kilka sekund szybciej, łatwiej i wygodniej? Niekoniecznie. Czy ktoś zdecyduje się w końcu zaryzykować i odniesie sukces, czy może brak naprawdę wydajnych telefonów z przedziału 4-4,5” będzie stawał się z miesiąca na miesiąc coraz poważniejszy? Jeśli mielibyśmy obstawiać, to patrząc na powolną ewolucję komputerowych UI i przywiązanie klientów do nawet nieszczególnie funkcjonalnych rozwiązań, raczej nie powinniśmy się spodziewać tego pierwszego...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA