REKLAMA

Fragmentacja Androida, odcinek 15241-szy. Gingerbread jest chyba nieśmiertelny

Jak co miesiąc Google opublikowało statystyki procentowego udziału poszczególnych wersji systemu Android wśród wszystkich urządzeń łączących się ze sklepem Google Play. Wnioski z września? Gingerbread nadal trzyma się nieźle, ale Jelly Bean jest już wgrany na blisko połowie urządzeń. Tylko co z tego, jeśli zaraz przyjdzie KitKat i zabawa w walkę z fragmentacją zacznie się od nowa.

Fragmentacja Androida, odcinek 15241-szy. Gingerbread jest chyba nieśmiertelny
REKLAMA
REKLAMA

Staram się miesiąc w miesiąc informować czytelników Spider’s Web o zmianach w udziale procentowym poszczególnych wersji Androida liczonych na podstawie urządzeń łaczących się ze sklepem Google Play. Doskonale zdaję sobie sprawę, że wiele osób temat ten już nudzi, a inni uznają że cały problem fragmentacji problem jest wydumany i nie warto nad nim się rozwodzić. Część czytelników jest jednak mimo wszystko nadal zainteresowana tymi danymi, czemu daje często wyraz w komentarzach. Z tego powodu po miesiącu przerwy wracam do omawiania tabelek ze strony developer.android.com.

Defragmentacja Androida – nawet najnowsze smartfony muszą czekać na Jelly Bean

Ta nieszczęsna fragmentacja

O problemie fragmentacji Androida wspominałem już na łamach Spider’s Web nie raz, więc dla osób które z terminem spotykają się po raz pierwszy tylko krótko nakreślę w czym tkwi rzecz. Głównie chodzi o to, że urządzenia z systemem Android, czyli najczęściej smartfony i tablety, produkowane są przez wielu różnych producentów. Każdy producent może, chociaż nie musi, wprowadzić do systemu drobne lub nawet daleko idące modyfikacje. Najczęściej są to mniej lub bardziej udane nakładki wizualne, zmienione aplikacje systemowe i optymalizacja pod konkretny hardware.

Każdorazowo gdy Google prezentuje nowe wydanie Androida, producent w celu aktualizacji systemu na urządzeniu użytkownika musi wykonać niemal tytaniczną pracę. W proces zaangażowane jest zresztą wiele różnych podmiotów: wspomniany producent musi zoptymalizować kod nowej wersji systemu dla każdego z urządzeń i nanieść swoje poprawki, co pochłania czas i środki. Każda aktualizacja musi dodatkowo być zatwierdzona przez programistów Google. Nie można też pominąć tutaj operatora, jeśli i ten zdecydował się na wprowadzenie zmian w oprogramowaniu urządzenia przez wprowadzenie tzw. brandingu.

fragmentacja

Problem traci na znaczeniu

Proces aktualizacji jest jak widać żmudny i kosztowny, więc producenci zwlekają z wydawaniem nowych wersji Androida. Najczęściej otrzymują je wyłącznie najdroższe i najpopularniejsze modele w ofercie. Dziś jednak nie czas i miejsce na dywagacje na temat tego, czy to faktycznie jest problemem, czy może nie ma już znaczenia. Faktem jest, że Google coraz więcej aplikacji systemowych przenosi do sklepu z aplikacjami i umożliwia ich aktualizację bez wymiany całego systemu. Część z nowych funkcji otrzymują też starsze Androidy za pomocą automatycznej aktualizacji Google Play Servicies.

Na chwilę obecną skłaniam się więc do opinii, że problem fragmentacji traci na znaczeniu. Owszem, nadal dotyka bezpośrednio wielu użytkowników, którzy przez brak aktualizacji nie mogą korzystać z najnowszych funkcji i aplikacji. Zgodzę się jednak, że nie jest on już aż tak poważny, jak jeszcze rok temu. Dla twórców aplikacji, dla których de facto przygotowany jest omawiany dziś raport, znacznie poważniejszym problemem może być mnogość rozmiarów, proporcji i rozdzielczości wyświetlaczy, niż wersji oprogramowania - co nie znaczy, że nowo opublikowanych przez Google liczb można skomentować.

Fragmentacja Android 2013 10

To który z Androidów jest dziś najpopularniejszy?

Najstarszym Androidem obecnym w tabeli jest wersja 2.2 Froyo wraz z 2,2% udziału w rynku. Można rozsądnie założyć, że w przeciągu najbliższych tygodni lub miesięcy zniknie ona z zestawienia, a jej udział zmniejszy się do poziomu błędu statystycznego - podobnie jak miało to miejsce w wcześniejszymi 1.5 Cupcake, 1.6 Donut oraz 2.1 Eclair. Ewidentnie podobny los czeka nietypową dystrybucję Androida przygotowaną z myślą wyłącznie o tabletach oznaczoną 3.2 Honeycomb. Przy tym tabletowym Androidzie dziś widnieje wskaźnik popularności na poziomie zaledwie 0,1% i spodziewam się jego zniknięcia już w listopadzie.

Nie sądzę jednak, aby podobnie stało się w najbliższym czasie w przypadku archaicznego już 2.3 Gingerbread. Chociaż ten system jest już naprawdę przestarzały, to nadal korzysta z niego 28,5% użytkowników. Jakby nie patrzeć, to spory problem. Osoby posiadające urządzenia z tą wersją systemu mogą zapomnieć o kolejnych aktualizacjach aplikacji systemowych, przeglądarce Google Chrome i asystencie Google Now. Do tego coraz więcej nowych aplikacji dostępnych w sklepie Google Play wymaga do działania Androida 4.0 lub nowszego. Nie wspominam już nawet o tym, że interfejs sprzed czasów Holo naprawdę trąci myszką.

Android “Holo” w większości

Największa jak do tej pory zmiana wizualna w przypadku systemu mobilnego Google nastąpiła wraz z premierą wersji 4.0 Ice Cream Sandwich, który wprowadził interfejs o nazwie Holo. Ta wersja systemu co prawda nie obsługuje wielu z nowowprowadzonych funkcji i nowości, ale przynajmniej od najnowszej edycji Androida o nazwie Jelly Bean nie odstaje pod względem wizualnym. Patrząc na statystyki, to niekoniecznie nowego, ale dość nowocześnie wyglądającego systemu używa blisko 70% użytkowników - tyle daje zsumowanie wartości widniejących przy wszystkich Androidach 4.x.

To dobry wynik, gdzie 4.0 Ice Cream Sandwich odpowiada za co piąty smartfon lub tablet obecny w użyciu. Blisko połowa urządzeń może natomiast pochwalić się już jedną z jeszcze nowszych edycji. Jednak jak pisałem już w sierpniu, Google zmienia fragmentację Androida we fragmentację Jelly Beana. W końcu wszystkie trzy ostatnie wydania zostały zaprezentowane światu pod wspólną nazwą. Jak dobrze się przyjrzeć, to przy najnowszym Androidzie z numerem 4.3 udział procentowy wynosi zaledwie... 1.5%. Jednocześnie za 10,6% urządzeń łączących się z Google Play odpowiada wersja 4.2, a większość tortu zgarnia najstarszy Jelly Bean 4.1 z wynikiem 36,5%.

4-4 kitkat

Czas na KitKat

Jak wspomniałem, problem nie jest już tak poważny jak jeszcze rok temu, gdy to stary Gingerbread był zainstalowany na większości urządzeń. Sytuacja powoli się normuje, a sporo nowości udostępnianych jest już nie tylko razem z dużą aplikacją systemu, ale też przez Google Play i Google Play Services. Zgodzę się, że dziś dla dewelopera większym problemem może być olbrzymia liczba różnych rozdzielczości stosowanych przez producentów.

REKLAMA

Producenci też starają się odbudować nieco nadszarpnięte zaufanie użytkowników. Android 4.3 z początku wylądował na urządzeniach z linii Nexus, ale w niektórych regionach pojawiło się już uaktualnienie dla flagowca HTC One. Od razu z najnowszym Jelly Bean zadebiutuje Samsung Galaxy Note 3, a inne urządzenia z wyższej półki mają dostać nowy system jeszcze w tym roku. Na informacje od pozostałych producentów nadal czekamy. Ciekaw tylko jestem jak będzie wyglądał wykres i co zrobią producenci, gdy w końcu zaprezentowany zostanie Android 4.4 KitKat.

I jakie nowe funkcje posiadacze nie-Nexusów będą mogli co najwyżej pooglądać na screenshotach i filmikach na YouTubie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA