Panasonic zaprezentował nowy ultrapanoramiczny system kamer. Proporcje? 64:9!
Już niedługo Twój telewizor Full HD o proporcjach 16:9 będzie wyglądał na kwadratowy. Panasonic zaprezentował właśnie system o proporcjach 64:9, przeznaczony do filmowania wydarzeń sportowych.
Na początku warto uzmysłowić sobie o jakich proporcjach właściwie mowa. Nowy system jest czterokrotnie „szerszy” od standardu 16:9 stosowanego w obrazie Full HD. Zestawienie obecnego standardu z nowym rozwiązaniem Panasonica wygląda po prostu kosmicznie:
16:9 to nowy kwadrat
Do zapewnienia tak szerokiego obrazu Panasonic wykorzysta nowy system kamer. Jeden moduł będą stanowiły cztery połączone hardware’owo i software’owo kamery, z których każda rejestruje obraz w proporcji 16:9. Odpowiednie algorytmy będą czuwać nad tym, żeby łączyć obraz z czterech kamer w jeden, spójny obrazek o proporcjach 64:9. Moduł kamery, dzięki temu rozwiązaniu, ma kąt widzenia aż 160 stopni. Jedna kamera zdolna nagrywać tak skrajnie panoramiczny obraz waży aż 40 kilogramów.
Przy tak skrajnych proporcjach nasuwa się pytanie: po co komu aż tak szeroki obraz? Okazuje się, że system (na szczęście!) nie jest przeznaczony do domowych odbiorników. Zamiast tego znajdzie zastosowanie w nagrywaniu wydarzeń sportowych, takich jak mecze, lub olimpiady. Ma to ułatwić analizę gry zawodników, a także rozstrzygać sporne kwestie wśród sędziów. Póki co nie istanieją monitory mogące wyświetlić obraz w takich proporcjach, więc tymczasowo sędziowie i komentatorzy będą oglądać transmisję na czterech klasycznych ekranach 16:9 ustawionych obok siebie.
System trafi do zastosowań komercyjnych w listopadzie tego roku. Cena na razie „nie została ujawniona”, co oznacza tylko jedno - będzie drogo. Jednak biorąc pod uwagę target, być może cena nie gra aż tak dużej roli.
Halo? Czy jest tu jakiś standard?
Pamiętam moment, kiedy rodzice kupili mi komputer PC z pierwszym monitorem CRT. Miał szaleńcze 15 cali, proporcje 4:3 (podobnie jak i telewizor podłączany wcześniej do Amigi…) i rozdzielczość 1024 x 768 pikseli. Od tej pory dużo się zmieniło. Obecnie moim standardowym ekranem jest ten w laptopie, o proporcjach 16:9, zaś zdjęcia obrabiam na monitorze 16:10. Cały czas jeszcze odbywa się walka między tymi proporcjami, ale są one w miarę „naturalne”. Z kolei widząc w którą stronę zmierza rynek, można się tylko złapać za głowę.
Obraz w kinie już dawno spłaszczył się do proporcji 2,39:1. Z kolei wśród monitorów coraz większą popularność zdobywają konstrukcje o niemal kinowych proporcjach 21:9. Patrząc na taki monitor z punktu widzenia fotografa, widzę ogromny potencjał. Zmieści się na nim zdjęcie, całe stosy suwaków Lightrooma obok, a pewnie będzie jeszcze miejsce na podgląd siatki zdjęć, które czekają na obróbkę. Takie proporcje to już jednak skrajność i nie wyobrażam sobie przeglądania Internetu na takim monitorze.
Myślę, że technologia powinna zatrzymać się na obecnych, dosyć naturalnych dla oczu proporcjach. 16:9 (lub bardziej kompromisowe 16:10) dobrze nadaje się do filmów, da się na nich obrabiać zdjęcia lub składać filmy, a Internet nie wygląda jeszcze karykaturalnie. 21:9 pozostawmy profesjonalnym studiom, a 64:9… cóż, niech mają swoje miejsce gdzieś w reżyserkach.
Byle jak najdalej od mojego salonu.