REKLAMA

Niemiecki dziennik nie wie jak działa sponsoring. Chce wystawiać faktury sponsorom sportowców

Pieniądz rządzi światem. Światem sportu rządzą zaś sponsorzy. Dlaczego więc niemiecki dziennik Die Tageszeitung planuje zamach na portfele sportowców?

12.08.2013 16.13
Niemiecki dziennik nie wie jak działa sponsoring. Chce wystawiać faktury sponsorom sportowców
REKLAMA
REKLAMA

Dużą część zarobków sportowców stanowią dochody od sponsorów. Firmy zostają partnerami dobrze rokujących lub już odnoszących sukcesy biegaczy, kolarzy, narciarzy, kierowców i innych osób, które swoje życie wiążą ze sportem.

Oczywistym jest również, że w zamian za udzielone wsparcie oczekują ekspozycji swoich logotypów na ubraniach lub też sprzęcie danego zawodnika. Dzięki temu obie strony zyskują. Sportowiec ma zabezpieczenie finansowe i wie, że może poświęcić się treningom, nie martwiąc się przy tym o to, że jego rodzina będzie przymierała głodem.

Sponsorzy zaś eksponują swoje logotypy, mogąc w ten sposób pokazać jakie wartości są ważne dla ich marki. Jeżeli sponsor inwestuje w dobrze rokujących młodych zawodników, którzy jeszcze nie ma na swoim koncie znaczących sukcesów, ale są na dobrej drodze, aby to zmienić, firma pokazuje całej branży i obserwatorom rozgrywek sportowych, że wspiera młode talenty oraz że bliskie jej są osoby z danego regionu itp. Gdy sponsor inwestuje w znanego sportowca zapewnia sobie przy tym obecność swojego logo na koszulce, w której zawodnik wspina się na podium i w tym momencie wszystkie kamery są zwrócone właśnie w jego stronę.

Mogłoby wydawać się to naturalną symbiozą. Czymś, co jest oczywiste i nie wymaga większego tłumaczenia czy też drążenia tematu.

medal

Okazuje się jednak, że sponsorzy i sportowcy mogą wzbudzać emocje nie tylko na torach wyścigowych, na boiskach, stadionach i murawach. Niemiecki dziennik Die Tageszeitung walczy ze sponsoringiem w sporcie jak tylko potrafi i wprowadza co raz bardziej radykalne pomysły.

Gazeta już teraz zasłania wszystkie logotypy sponsorów na zdjęciach będących ilustracjami do opisywanych wydarzeń sportowych. Kolejnym krokiem ma być zapowiedziane wystawianie rachunków sponsorom. Dziennik Die Tageszeitung chce wystawiać faktury za usługę reklamową firmom, które sponsorują sportowców i z tego powodu znajdą się na łamach gazety.

Pomysł równie szalony co... poroniony. Pomijam już fakt, że ściągalność zapłaty za niezamówione przez sponsorów usługi reklamowe na łamach dziennika będzie zerowa. Idę o zakład, że żaden trzeźwo myślący sędzia nie stanie po stronie gazety.

Pozostaje jeszcze drugi aspekt. Moralny. Wymierzenie ciosu w reklamodawców, z których nadmierną obecnością na strojach sportowców chce walczyć gazeta jest tak naprawdę walką ze sportowcami. Jeżeli zarząd dziennika uważa, że nie chce oglądać i pisać o takim sporcie to niech przestanie to robić. Nie można komentować wydarzeń sportowych odcinając się od tematu sponsorów czy pieniędzy. Niestety, ale to tak, jakby chcieć zjeść ciastko i mieć ciastko.

Profesjonalny sport to nie tylko litry potu wylane na bieżni, siłowni i sali gimnastycznej. To również miliony dolarów wpompowane w sprzęt, badania, testy i transportowanie zawodnika wraz z całą jego świtą wokół globu.

Nowoczesny sport nie może istnieć bez reklam. Nie ma rekordów świata bez nadludzkiego wysiłku na treningach i zapewnienia stabilności finansowej przez sponsorów. Często to, co sportowiec dostaje od państwa za zdobyte medale, starcza jedynie na waciki. To sponsor jest partnerem, który prowadzi utalentowaną i wytrwałą w walce osobę za rękę po wielkim świecie.

W przeciwnym wypadku sportowiec musiałby w przerwach między treningami zasuwać w magazynie, wykładać chemię... w Biedronce lub być lordem zmywaka gdzieś na wyspach.

Już teraz możemy oglądać smutne obrazki, gdy gwiazdy polskiego sportu pracują fizycznie, bo ich sportowe pięć minut się skończyło.

Na poniższym zdjęciu widzimy Radosława Kałużnego. Zagrał w 41 meczach w reprezentacji Polski. Strzelił 11 goli. Obecnie pracuje w magazynie DHL w Nuneaton na dziale załadunku.

Na poniższym zdjęciu widzimy Agatę Wróbel, brązową i srebrną medalistkę olimpijską, która pracowała w Anglii, gdzie m.in. pakowała sałatki na taśmie oraz segregowała odpady.

agata wróbel

Nie chcę sobie nawet wyobrażać o ilu podobnych, smutnych historiach słyszelibyśmy gdyby nie to, że utalentowanym sportowcom udało się nawiązać długoterminową współpracę z wieloma sponsorami.

Niestety, ale sport to niełatwy kawałek chleba. Sportowa emerytura potrafi przyjść bardzo szybko, czasami wystarczy jedna kontuzja, żeby wszystkie plany legły w gruzach. Sportowiec żyje tu i teraz. Stawia wszystko na jedną kartę, więc próba zniszczenia lub osłabienia pozycji jego sponsorów jest bezczelną próbą zabrania mu pieniędzy.

REKLAMA

Praktyki dziennika Die Tageszeitung są naganne i nie widzę dla nich wytłumaczenia.

Zdjęcie Radosława Kałużnego pochodzi ze strony Weszlo.com, zdjęcie Agaty Wróbel pochodzi ze strony Wysokieobcasy.pl. Zdjęcia Hands on starting line oraz Male hand holding gold medal against the dramatic sky pochodzą z serwisu Shutterstock.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA