Kradzież sprzętu fotograficznego – jak nie paść ofiarą złodzieja i co zrobić, jeśli aparat zostanie skradziony
Ochrona sprzętu fotograficznego przed kradzieżą to temat, który spędza sen z powiek chyba większość osób posiadających lustrzanki. Mniej zaawansowani nie chcą stracić swojego oczka w głowie, z kolei dla profesjonalisty utrata sprzętu oznacza całkowitą katastrofę. Na szczęście mamy kilka metod skutecznej ochrony przez kradzieżą.
Sprzęt fotograficzny to wyjątkowo łakomy kąsek dla złodziei. Nie ma tygodnia, żeby na popularnych forach fotograficznych nie było nowego zgłoszenia kradzieży sprzętu. Problem ten być może nie dotknął jeszcze żadnego z Was (i oby tak już zostało!), ale jak mówi przysłowie, przezorny zawsze bezpieczny. Przyjrzyjmy się metodom zabezpieczania sprzętu przed kradzieżą.
Jak zabezpieczyć sprzęt przed kradzieżą?
Warto zacząć od znalezienia dobrego ubezpieczenia na sprzęt foto. Zwłaszcza, jeżeli zajmujemy się fotografią komercyjnie, a utrata aparatu automatycznie powoduje, że zostajemy bez możliwości pracy. W takim przypadku większość firm ma w swojej ofercie różnego typu ubezpieczenia sprzętu foto. Warunkiem jest posiadanie działalności gospodarczej. W przypadku, gdy takiej działalności nie prowadzimy, możemy napotkać spore problemy ze znalezieniem ubezpieczenia. Niewiele jest firm, które podejmują się ubezpieczenia sprzętu fotograficznego dla osób prywatnych. Sytuacja wygląda trochę lepiej w przypadku ubezpieczeń na krótkie wyjazdy, ale przeważnie ubezpieczenia opiewają jedynie na kilka tysięcy złotych, a ich koszt jest wysoki.
Dobrym sposobem na zabezpieczenie sprzętu foto jest skorzystanie z dobrodziejstw nowoczesnych technologii. Ciekawym rozwiązaniem są urządzenia typu hipKey, które wystarczy schować w torbie fotograficznej. Urządzenie takie paruje się ze smartfonem. Dzięki specjalnej aplikacji ustawia się alarm, który włączy się jeśli torba fotograficzna wraz z małym urządzeniem w środku oddali się od naszego smartfona (a zatem od nas) o ustalony dystans. Dzięki temu w przypadku kradzieży złodziej nie zdąży daleko uciec z naszą torbą. To rozwiązanie to także wybawienie dla zapominalskich, którym zdarza się zostawić gdzieś torbę ze sprzętem.
Innym pomysłem jest zastosowanie lokalizatora GPS. Takie urządzenie jest sporo droższe, ale dzięki niemu możemy poznać dokładną lokalizację torby ze sprzętem. Trackery GPS są na tyle małe, że zmieszczą się pod pianką nawet najmniejszej torby foto, co jest także zaletą pod tym względem, że złodziej najprawdopodobniej ich nie zauważy i nie usunie.
Przede wszystkim jednak należy zachować zdrowy rozsądek. To w teorii oczywiste, ale rzeczywistość pokazuje, że łatwo jest dać się złapać. Złodzieje potrafią mieć naprawdę wyrafinowane sposoby kradzieży. Pamiętam jak swego czasu wiele osób zostało okradzionych na warszawskiej giełdzie fotograficznej w Stodole. Złodzieje przez długie tygodnie stosowali ten sam prosty schemat – przebijali opony w samochodach osób wchodzących do Stodoły. Po powrocie klient widząc gumę przeważnie stawiał torbę na ziemię, po czym zaczynał szukać w bagażniku narzędzi i podnośników do wymiany koła. Kilka sekund nieuwagi i torba fotograficzna padała łupem złodzieja, który całą sytuację obserwował kilka metrów dalej.
Ważnym elementem jest sama torba foto. Jeżeli nie jest nam potrzebna wielka torba na 2 lustrzanki, 4 obiektywy i worek akcesoriów, warto zastanowić się nad modelem typu messenger. Takie torby są neutralne i wyglądają jak zwykłe torby miejskie. Nic nie wskazuje na to, że w środku mieszczą lustrzankę. Nigdy także nie rozumiałem jak można nosić torbę z wielkim napisem Nikon/Canon/InnyProducent. To płachta na byka i proszenie się o kłopoty. Dyskrecja przede wszystkim.
Co w przypadku kiedy padniemy ofiarą złodzieja?
Jeżeli mieliśmy pecha i nasz sprzęt fotograficzny zmienił nieoczekiwanie właściciela, sytuacja jest zła, ale nie beznadziejna. Mamy na szczęście metody wytropienia złodzieja.
Niedawno pisałem o nowej stronie, która pomaga śledzić numery seryjne skradzionego sprzętu foto. Polecam przed zakupem używanego aparatu lub obiektywu wpisać jego numer seryjny na stronie Lenstag.com. Może się okazać, że namierzyliśmy złodzieja, a sprzedawany przez niego sprzęt trafi do swojego prawowitego właściciela.
Warto zostawić informację o kradzieży na wszystkich możliwych fotograficznych forach internetowych. Społeczności tam zebrane to dziesiątki tysięcy aktywnych użytkowników, którzy często przeczesują serwisy aukcyjne i giełdy. Widziałem już wiele przypadków odnalezienia ukradzionego sprzętu właśnie dzięki aktywności forumowiczów. Złodzieje wpadają poprzez sprzedaż całego ukradzionego zestawu jednocześnie. Uwagę forumowiczów przykuwają także aukcje bez pudełek i akcesoriów, w szczególności ładowarek.
Kolejną metodą poszukiwań, o której być może nie wszyscy wiedzą, są dane EXIF. Wszystkie aparaty cyfrowe zapisują w zdjęciu cały szereg informacji, które można odczytać przy użyciu specjalnego programu. Działają tak zarówno lustrzanki, kompakty jak i aparaty w smartfonach. Dane EXIF zawierają informacje m. in. o dacie i godzinie wykonania zdjęcia, parametrach ekspozycji, ustawieniach aparatu w chwili wykonania zdjęcia, zastosowanym obiektywie, oraz to, co nas interesuje najbardziej – numer seryjny aparatu i obiektywu. Jeżeli złodziej zamieścił gdzieś w internecie zdjęcie wykonane naszym aparatem, jest duża szansa, że uda nam się go znaleźć.
Marcin Dobas na swoim blogu przedstawia skuteczny sposób znalezienia aparatu na bazie posiadanego numeru seryjnego. Ba, wystarczy samo zdjęcie, które kiedyś zrobiliśmy tym aparatem. Z pomocą przychodzi strona StolenCameraFinder.com. Na stronę wystarczy przeciągnąć zdjęcie, które wykonaliśmy kiedyś aparatem, a ta automatycznie odczyta z danych EXIF numer seryjny naszego aparatu. Strona poda nam ten numer, a następnie przeszuka internet pod kątem zdjęć wykonanych aparatem o takim samym numerze seryjnym. Działa to podobnie do wyszukiwarki Google Grafika, tyle tylko, że zamiast podobnych zdjęć uzyskujemy zdjęcia, które zostały wykonane naszym konkretnym aparatem.
W wersji darmowej StolenCameraFinder.com zwraca tylko jeden wynik. W wersji płatnej dostajemy listę do 100 zdjęć wykonanych naszym aparatem. Jeżeli któregoś z nich nie rozpoznamy jako zrobionego przez nas samych – prawdopodobnie wykonał je złodziej. Zdjęcie można otworzyć w oryginalnym rozmiarze, bądź otworzyć stronę, na której pojawiła się ta fotografia. Na podobnej zasadzie działa też strona CameraTrace.com. Tutaj również musimy zapłacić, żeby dostać pełen wynik wyszukiwania.
Marcin Dobas podaje trafny przykład zastosowania tego mechanizmu – w wyniku wyszukiwania dostajemy np. link do giełdy forum fotograficznego, na którym ktoś chce sprzedać nasz sprzęt. Widzimy zatem użytkownika, który umieścił zdjęcie, mamy też podstawowe namiary na niego, a po rozmowie z administratorem forum powinniśmy dostać numer IP delikwenta. Dzięki temu odzyskanie skradzionego sprzętu jest już tylko kwestią czasu.
Ważną kwestią jest usuwanie danych EXIF przez niektóre witryny. Niektóre portale społecznościowe, np. Facebook, wycinają dane EXIF z uploadowanych zdjęć, zatem zdjęć z Facebooka nie można zidentyfikować poprzez wymienione wcześniej strony. Co ciekawe, Google+ wspiera EXIF-y. Podobnie jak wszystkie fora internetowe, chmury typu Dropbox, lub Skydrive, a także popularne dyski sieciowe typu Photobucket.com.
Mam nadzieję, że dzisiejszy tekst przyda się jedynie jako teoria. Obyśmy nie musieli wykorzystywać go nigdy w praktyce, czego życzę tak sobie, jak i Wam.
Zdjęcia Close up Flat tire on the road waiting for repair i Three DSLR cameras over black background pochodzą z serwisu Shutterstock.