W sieci nikt nie może być anonimowy. Nawet J.K. Rowling, którą zdemaskowano na Twitterze
Aleksander Głowacki napisał Lalkę, Czesław Wydrzycki śpiewał „Dziwny jest ten świat”, a Norma Jeane Mortenson twierdziła, że diamenty to jedyni przyjaciele kobiet. Znamy ich jako Bolesław Prus, Czesław Niemen i Marilyn Monroe. Pseudonimy były od zawsze i praktycznie nigdy nie chodziło o anonimowość. Udowadnia to właśnie autorka Harrego Pottera.
Kariera J.K. Rowling to jeden z takich magicznych snów współczesnego świata, od zera do miliarderki, od pisania na chusteczkach po pilnie strzeżone kopie. W ostatnich latach pisarka stara się światu pokazać, że nie jest tylko autorką serii przygód o nastoletnim czarodzieju. Wydaje się jednak, że oprócz walki z przyszytą łatką pragnie jeszcze podtrzymać zainteresowanie swoją osobą.
Po dość ciepło przyjętym zeszłorocznym debiucie w powieściach dla dorosłych, w tym roku J.K.Rowling zdecydowała się na wydanie książki pod pseudonimem. I tak w kwietniu ukazało się Wołanie Kukułki (The Cuckoo’s Calling). Jednak o tym, że to autorka Harrego Pottera odpowiada za tą powieść kryminalną dowiedzieliśmy się w ostatnich dniach. Książka została opublikowana jako debiut literacki niejakiego Roberta Galbraith’a. Teraz seria tweetów i małe śledztwo dziennikarskie doprowadziły do rozpoznania prawdziwego autora.
J.K. Rowling tłumaczy swoją decyzje chęcią wydania książki bez szumu i ciężaru oczekiwań, chęcią sprawdzenia reakcji na książkę. Jest to zapewne bardzo ciekawe doświadczenie, szczególnie, że pozycja w ciągu dwóch miesięcy sprzedała się w zaledwie 1500 egzemplarzach. Zwykle taki wynik autorka osiągała po paru minutach od ogłoszenia daty wydania. Trafny wybór jeszcze przed premierą doczekał się miliona zamówień.
Dla mnie działanie Rowling jest genialnym zagraniem marketingowym. Myślę, że cała akcja była od początku dobrze zaplanowana, wpisy na Twitterze raczej nie pochodziły od przypadkowej osoby. A zaskoczenie J.K. Rowling w wywiadzie dla Sunday Times jest jedynie świetną grą pod publikę. To przemyślana akcja mająca w nietypowy sposób wywołać medialny szum. Kolejna powieść autorki Harrego Pottera zapewne i tak nie przeszła by bez echa, jednak teraz pisarka znów jest na ustach wszystkich. A samo Wołanie Kukułki z miejsca stało się bestsellerem na stronach Amazonu.
Zresztą w pseudonimach praktycznie nigdy nie chodzi o anonimowość. Może w sieci część komentatorów chce bez krępacji nie tyle co dyskutować, ale ośmieszać, obrażać i trollować. Jednak w rzeczywistości pseudonim ma szereg innych zastosowań. Pozostając w świecie Internetu wystarczy podać przykład czatów czy portali randkowych– tam nasz login ma nas określać, a nawet w pewien sposób promować.
Artyści występują pod pseudonimami od lat, dla popularności, rozgłosu, ułatwienia. Jerzy Pająk najwyraźniej nie chciał konkurować z Przemkiem i całym Spider’s Webem, dlatego też występuje jako Jerzy Połomski. Takie przykłady można mnożyć wśród autorów literackich i przy tej okazji warto przypomnieć Juliana Tuwima, który posługiwał się ponad czterdziestoma pseudonimami.
W tej anonimowości nie chodzi więc o to by dbać o swoją prywatność, żyć w cieniu własnego pseudonimu. To chęć realizacji wcześniej ustalonych celów. W przypadku J.K. Rowling jest to wygenerowanie medialnego szumu. I to się udało, gdyż o autorce przygód nastoletniego czarodzieja znów jest głośno. A wszystko znów z Twitterem w tle…
Zdjęcie JK Rowling arriving for the World Premiere of 'Harry Potter & the Deathly Hallows pt2 pochodzi z serwisu Shutterstock.