Uważaj, gdzie wyrzucasz gumę, bo ktoś może wydrukować twoją twarz
Heather Dewey-Hagborg jest artystką-amatorką. Tak przynajmniej sama się określa. Nie zajmuje się jednak malowaniem obrazów lub pisaniem wierszy. Kobieta zbiera wszelkie ślady DNA, np. gumy do żucia, paznokcie lub włosy i na ich podstawie drukuje twarze kompletnie nieznanych sobie osób.
Pomysł na tego rodzaju sztukę wpadł Heather do głowy w trakcie sesji terapeutycznej.
Od tamtego czasu artystka codziennie zbiera wyrzucone gumy do żucia, wypalone papierosy, paznokcie oraz włosy. Następnie zabiera jest do laboratorium biologicznego Genspace na Brooklynie lub laboratorium biologii molekularnej przy najbliższej uczelni. Tam wydziela materiał genetyczny i przy pomocy reakcji łańcuchowej polimerazy, powiela go.
Kolejny krok to już analiza DNA i dodanie wszystkich danych to specjalnego programu komputerowego, który prezentuje trójwymiarowy model twarzy. Dewey-Hagborg jeszcze tylko poprawia kilka elementów w programie graficznym, a następnie rezultat drukuje na drukarce 3D Zcorp.
Jak precyzyjne są wydrukowane twarze?
Na to trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Każdy przypadek jest trochę inny. Jednak sama pomysłodawczyni twierdzi, że metoda jest cały czas dopracowywana.
Czy Heather robi to tylko dla sztuki? Okazuje się, że nie. Jest to też swego rodzaju prowokacja, która ma uświadomić zarówno nam, jak i władzom, jak daleko może pójść zjawisko o nazwie genetycznej inwigilacji. Polega ono na badaniu czyjegoś DNA bez jego zgody, a nawet wiedzy.
Kwestie prawne
Temat pobierania próbek DNA nie jest na wokandzie od dzisiaj. Sąd Najwyższy w Stanach Zjednoczonych zajmuje się aktualnie związaną z tym sprawą. Sędziowie mają określić, czy policji wolno pobierać próbki materiału genetycznego od osób zatrzymanych (również tylko podejrzanych) i sprawdzać, czy nie uczestniczyły one w innych przestępstwach.
Ja nie czuję się na siłach, żeby wydawać w tej sprawie wyrok. Jest to zbyt skomplikowana sprawa natury etycznej. Z jednej strony funkcjonariusze mogą w ten sposób ustalić sprawców wielu morderstw lub gwałtów. Nie można jego zapomnieć, że jest to spora ingerencja w naszą prywatność. A co, jeśli podejrzany nie ma z daną sprawą nic wspólnego? Co, jeśli nigdy nie popełnił żadnego przestępstwa? Czy policja musi wtedy usunąć wyniki badań, czy też może je przechowywać?
Podobna sprawa rozgrywa się właśnie w Wielkiej Brytanii, gdzie policjanci pobrali od nieletnich (w wieku od 10 do 17 lat) aż 120 tysięcy próbek DNA. Aktualnie w bazie funkcjonariuszy znajduje się ponad 6 milionów próbek. Skąd aż tak dużo? Bo wyspiarze mogą przechowywać materiał genetyczny osób, które nie zostały skazane. Jednak wkrótce ma się to zmienić.
Jak to wygląda w Polsce? W toku dochodzenia policja może pobierać od nas odciski palców, próbki pisma, paznokci, włosów i śliny (więc próbki DNA). Za naszą zgodą mogą także zdobyć krew i mocz. Jeśli się na to nie zgodzimy, to wtedy potrzebny jest nakaz sądowy.