REKLAMA

Brakiem nowości w dniu premiery serwisy streamingu muzyki same strzelają sobie w stopę

Jest coraz bardziej oczywistym, że streaming jest nieuchronną przyszłością rynku muzycznego mimo wciąż niezbyt solidnych biznesowych podstaw tego biznesu. Dzięki współpracom z operatorami mobilnymi na całym świecie Spotify, Deezer i WiMP powoli stają się markami globalnie rozpoznawalnymi. Dodajmy do tego mniej lub bardziej udolne próby wejścia w rynek streamingu gigantów współczesnej technologii a obraz zmian się dopełni.

Brakiem nowości w dniu premiery serwisy streamingu muzyki same strzelają sobie w stopę
REKLAMA

Największym problemem, przed którym stoi branża streamingu muzyki jest właśnie biznesowy wymiar działalności. Jak większość usług działających w Sieci, do sukcesu potrzebny jest masowy charakter serwisu. Tak to już jest w biznesie internetowym, że wartość buduje się głównie przez zdobywanie milionów użytkowników a niekoniecznie realnego zarobku. To dlatego Instagram, czy Tumblr sprzedały się za miliard dolarów, nie dlatego, że są rentownymi, zyskownymi biznesami.

REKLAMA

Trochę podobnie jest ze streamingiem. Liderzy rynku tj. Spotify, czy Deezer wciąż raczej czekają na wielki sukces zasięgowy. 24 mln użytkowników, w tym 6 mln płacących za Spotify - to wciąż nie są liczby rzucające na kolana. Z takimi wynikami Spotify wciąż nie jest rentowne, bo streaming to biznes obarczony bardzo niskimi marżami zarówno dla samego serwisu muzycznego, jak i artystów w nim wydawanych. Aby Spotify i inni wiodący przedstawiciele streamingu muzyki byli zdrowo zyskowni potrzeba szerszego dotarcia.

To zapewne dlatego na tym rynku wciąż brakuje lidera rynku mp3 - iTunesa od Apple'a. Trudno bowiem posądzać Apple o to, że bez walki oddaje pola konkurentom, szczególnie tym znacznie mniejszym, wyrosłym ze start-upów. Na dziś jest zapewne tak, że Apple'owi wciąż bardziej opłaca się sprzedawać poszczególne pliki mp3, niż zaoferować ponad 200 mln klientom z zarejestrowanymi kartami kredytowymi oferty streamingu.

Nie oznacza to jednak, że Apple ze streamingiem nie romansuje, ale… kierunek tego romansu jest raczej zwrócony ku Pandorze, aniżeli Spotify. Pandora to nie jest klasyczny serwis streamingowy. To raczej internetowe radio, które pozwala budować playlisty w ramach zainteresowań, preferencji muzycznych, ale nie konkretnej płyty konkretnego wykonawcy.

Jednak w ostatnim czasie Pandora wpadła na kapitalny pomysł. Udało się przepchnąć u wydawców pomysł na Pandora Premieres - nowy rodzaj internetowego radia, które będzie poświęcone niewydanym jeszcze nowościom muzycznym. Użytkownicy Pandory będą mieli możliwość odsłuchania nowych płyt ulubionych wydawców na tydzień przed ich oficjalnymi debiutami. Co więcej, takie stacje radiowe będą konfigurowalne, co pozwoli na odsłuch wybranych kawałków z płyty, niekoniecznie całych albumów za jednym razem.

Podobne odsłuchy od jakiegoś czasu proponuje iTunes dla najważniejszych premier. W ostatnim czasie nowych płyt Dawida Bowiego, czy Daft Punk można było słuchać w iTunesie na tydzień przed ich premierami. Wprawdzie iTunes pozwalał na streaming całości płyty bez możliwości wyboru poszczególnych kawałków, ale i tak była to niezła gratka dla fanów.

REKLAMA

Może więc to jest pomysł na komercjalizację usług streamingu? Wiadomo, że największy potencjał sprzedażowy mają nowości muzyczne. Streamując hitowe płyty na tydzień przed premierą, Apple promuje oczywiście własny produkt, czyli możliwość kupna płyty w formacie mp3. Gdyby udało się wywalczyć podobne możliwości dla Spotify, Deezera, czy WiMP, to może ich potencjał marketingowy byłby dużo większy niż dotychczas. Może wtedy więcej osób byłoby zainteresowanych ich usługami?

Tymczasem nowości fonograficzne są w klasycznych serwisach streamingowych traktowane nieco po macoszemu. Zazwyczaj nie ma ich nie tylko przed oficjalną premierą, ale także w dniu premiery. Często jest tak, że to katalogu trafiają dzień, dwa, a nawet tydzień po premierze. Dla prawdziwego fana konkretnego artysty to zdecydowanie za późno, on zdobędzie dostęp do płyty gdzie indziej, nie mówiąc o tym, że w ten sposób traci się spory potencjał na zdobycie wielu nowych klientów.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA