Prezes Orange: czterech operatorów to dla Polski za dużo
Prezes polskiego oddziału Orange troszkę chyba strzelił sobie w stopę stanowczo potępiając rozdrobnienie rynku telekomunikacyjnego na wielu operatorów.
Z biznesowego punktu widzenia nie ma możliwości, aby przy takim poziomie cen w Polsce istniało czterech operatorów, którzy zapewnią rozsądny zwrot kapitału dla akcjonariuszy - przyznał Maciej Witucki w rozmowie z Bloomberg Businessweek. Zdaniem Prezesa Orange nawet rozdrobniony rynek europejski złożony z mniej więcej setki operatorów, to zdecydowanie zbyt dużo. Witucki podpierał się przykładem Stanów Zjednoczonych, gdzie karty rozdają tak naprawdę dwie duże firmy.
Głównym powodem przemawiającym za minimalizowaniem liczby operatorów są inwestycje. Coraz nowocześniejsze technologie wymagają dużych wydatków, a by te były opłacalne, firmy telekomunikacyjne powinny mieć w swoim zasięgu rzędy wiernych dusz. Przyzwyczaiłem się już, że jestem zbyt liberalny na życie w tym kraju, ale - mimo wszystko - w mojej skromnej, blogerskiej opinii, kwestie tego ilu powinno być operatorów, regulować powinien rynek. Mnogość podmiotów niewątpliwie zwiększa jego konkurencyjność, a zarazem chroni przed powstawaniem zjawisk na wskroś negatywnych, ze szczególnym uwzględnieniem chociażby zmów cenowych czy prób monopolizowania określonych regionów.
Witucki stawia operatorów w roli Prometeuszy, którzy własnym kosztem dostarczają nowoczesne technologie. Wystarczy jednak przeanalizować pracę Urzędu Komunikacji Elektronicznej by na lokalnym przykładzie zobaczyć, w jaki sposób często tego typu procedury się odbywają. UKE to bardzo sprawny urząd, choć odbiega nieco od administracyjnej koncepcji większości polskich instytucji. Zamiast korzystać z władczych uprawnień, karać i narzucać często nierespektowaną wolę, regularnie negocjuje z firmami telekomunikacyjnymi, metodą małych kroków. Być może z punktu widzenia skrajnego legalisty taktyka "przymkniemy jeszcze przez dwa lata oko na ten i ten zapis regulaminu, ale w zamian dostarczycie swoją infrastrukturę do tej i tej wsi" wydaje się przerażająca, ale kochani, to jeden z nielicznych urzędów, który naprawdę DZIAŁA.
Na łamach wyborcza.biz do tych tez odniosła się Anna Streżyńska, w mojej opinii od zawsze wzór urzędnika państwowego, która swego czasu dyrygując wspomnianym UKE napsuła krwi wielu operatorom. Cieszy mnie, że tak duży autorytet potwierdza zaprezentowany chwilę wcześniej pogląd o wolności rynku: "O liczbie graczy na rynku powinny decydować mechanizmy ekonomiczne, a nie sztuczne stymulacje lub destymulacje KE. Regulacje powinny pilnować jedynie konkurencji, a nie liczby operatorów."
Pretekstem do tych ciekawych refleksji była oczywiście dyskusja o kondycji Orange, które sobie radzi, ale ze względu na konkurencyjną ofertę, musi szukać oszczędności. W tym celu firmę czeka między innymi rychła redukcja zatrudnienia. Zdaniem prezesa giganta telekomunikacyjnego już niebawem 6 lub 7 tysięcy osób straci pracę, byście mogli wysyłać darmowe SMS-y do trzech wybranych numerów ("Fantastycznie mieszkać w kraju, w którym usługi są jednymi z najtańszych w Europie. Niestety, ceną za taką filozofię jest absolutna presja na cięcie kosztów"). Dobrze się z tym czujecie? Zaśniecie dziś spokojnie?
Nawet jeśli los wkrótce byłych pracowników Orange jest wam dość obojętny, prezes Orange zapowiada też, że w najbliższej przyszłości należy spodziewać się wzrostu cen taryf. To kolejne odważne deklaracje w tym wywiadzie, ponieważ od pierwszych dni na rynku, przemysł telekomunikacyjny stara się nas przekonać raczej do wizji coraz tańszych usług. Ewentualne podwyżki miałyby zrekompensować stale rosnącą jakość usług, koszt nowoczesnych smartfonów czy wdrażanie nowych technologii.
To nie był dobry wywiad Prezesa Orange i zaprezentowane w nim tezy mogą jeszcze wielokrotni odbijać się w prasie w przypadku kolejnych rewelacji firmy.
Na polskim rynku działają czterej wiodący operatorzy telefoniczni. Tylko Plus jest w tym gronie firmą pozostającą w 100% w polskich rękach.