E-booki czytamy na laptopach i tabletach, czytniki w odwodzie
Wszystkie możliwe osoby ogłosiły już upadek prasy drukowanej i książek w tradycyjnej formie w przekonaniu, że popularność urządzeń mobilnych, a zwłaszcza czytników typu Kindle zrewolucjonizuje naszą rzeczywistość. Dokładniej rzecz biorąc rewolucja ma następować w sposobie konsumowania książek w formie e-booków. W obliczu zebranych danych można mieć sporo wątpliwości, czy rzeczywiście tak jest.
Na wstępie trzeba zaznaczyć, że niżej przedstawione wyniki pochodzą z badania zrealizowanego przy użyciu kwestionariuszy ankiety wykonanej podczas październikowych Targów Książki w Krakowie dla Virtualo. Próba badawcza nie powala na kolana, bo to tylko 230 osób, jednak można domniemywać, że były to jednostki, które czytają więcej niż jedną książkę w przeciągu roku. Co za tym idzie, są one zorientowane w temacie i można by przypuszczać, że to miłośnicy literatury i będą doceniali wartość e-czytników.
Wśród entuzjastów e-booków przeważają kobiety oraz osoby młode. Aż 66% osób biorących udział w badaniu było w wieku 15-35 lat. Tym, co budzi największe zdziwienie i musi skłonić do refleksji jest fakt, że aż 62% osób e-booki czyta na ekranie laptopa. Na drugiej pozycji uplasowały się smartfony, a dopiero na trzeciej e-czytniki. Tylko 15% badanych czyta książki przy wykorzystaniu urządzenia z ekranem e-ink! Na ostatnim miejscu znalazły się tak popularne wśród Polaków tablety. To, czym się kierowali badani podczas wyboru e-czytnika to w głównej mierze jego zastosowanie oraz cena. Dopiero na kolejnym miejscu znalazła się wielkość ekranu urządzenia. Niemal sześciu na dziesięciu badanych - w porównaniu do papierowych wydań książek - oceniało obecną ofertę e-booków jako uboższą.
Jeśli takie opinie i zachowania królują wśród nieprzypadkowych osób (nie tylko zainteresowanych wertowaniem kartek), to zarówno kondycja tradycyjnego rynku książek, jak i czytelnictwa w Polsce nie jest satysfakcjonująca, ale także e-czytelnictwo nie rozkwitło na taką skalę, jak się wydaje. Czytanie e-booków czy jakichkolwiek dłuższych tekstów przy pomocy ekranu komputera jest w mojej ocenie ekstremalnie niewygodne, męczące i nieefektywne. Po pewnym czasie zaczynamy myśleć o bólu naszych oczu czy też karku, a nie na temat tego, o czym pisze autor. Dla mnie e-book = e-czytnik, koniec kropka. Każde inne rozwiązanie jak smartfon lub tablet jest tylko mniejszym złem.
O przewadze ekranów typu e-ink do tradycyjnych rozwiązań nikogo specjalnie nie trzeba przekonywać. Wystarczy jedna książka przeczytana przy jego użyciu, by stać się fanem tego rozwiązania. Jeśli czytanie książek, przy pomocy komputerów rzeczywiście jest tak popularne to nie dziwne, że jeszcze długo e-książki nie wyprą swoich papierowych wersji. Bo klasyczna lektura wciąż wiąże się z mobilnością i komfortem dla oczu, w porównaniu do czytania na ekranie komputera. O ile e-czytniki się nie upowszechnią na szeroką skalę, to rynek e-booków będzie się rozwijał, ale szaleństwa bym się w tej kwestii nie spodziewał. Dlaczego ludzie nie kupują tak chętnie e-czytników? Wciąż ważną rolę dla klientów odgrywają oferta e-książek oraz ceny urządzeń i e-publikacji. Posiadanie kolejnego elektronicznego urządzenia nie jest priorytetem dla wielu osób, tym bardziej, że część z nich może bezpłatnie korzystać ze zbiorów bibliotek publicznych. Chciałbym kiedyś dożyć czasów, że w będę mógł wypożyczyć e-booka lub wersję papierową danej książki. Na to niestety przyjdzie jeszcze trochę poczekać. Na upowszechnienie się e-czytników na szeroką skalę również.