‘Smoked by Windows Phone’ powraca w świetnym stylu
Jedna z niewielu rzeczy, jakie się Microsoftowi udała jeśli chodzi o Windows Phone 7, ze sprzedażowego punktu widzenia, to kampania „Smoked by Windows Phone”. Dobry pomysł trzeba eksploatować, więc nowa wersja kampanii powraca. Tym razem jednak nie koncentruje się na jednej zalecie. To świadczy o prawdziwej, szczerej wierze w nowy system operacyjny.
Kampania reklamowa „Smoked by Windows Phone” była zrealizowana w sposób genialny. Dla tych, co nie pamiętają: polegała ona na tym, że pracownicy Microsoftu zaczepiają przypadkowych ludzi na targach, na ulicach, w salonach operatorów komórkowych. Proponują zakład: wykonajmy kilka prostych zadań na telefonie, jak zrobienie i wrzucenie fotki na Facebooka, czy znalezienie w pobliżu wegetariańskiej restauracji. Zobaczmy, kto zrobi to pierwszy. Jeżeli się zgadzasz (i dasz się sfilmować), i wygrasz: dostajesz sto dolarów. Jeżeli przegrasz, musisz powiedzieć do kamery „I’ve got smoked by Windows Phone”, a jako nagrodę pocieszenia dostajesz smartfon z tym systemem. Pomysł genialny. W kampanii były pozytywne emocje, była zabawa, pracownik Microsoftu zawsze chwali smartfon przechodnia („iPhone 4S is amazing”, „Galaxy Nexus is awesome”, itd.), czasami pokazywana jest porażka Windows Phone’a, przechodzień odchodzi uśmiechnięty niezależnie od wyniku zakładu, a widz dostaje czytelny przekaz: Windows Phone pozwala ci na wykonywanie typowych czynności w sposób szybki i wygodny.
Nie obyło się bez wpadek. Kampania z czasem zaczęła być realizowana nie tylko przez doświadczonych marketerów, którzy rozumieli jej zamysł, ale również przez sprzedawców w Microsoft Store. Było kilka głośnych przypadków, w których pracownicy nie chcieli uznać zwycięstwa przechodnia. Było to wbrew duchowi całej akcji. Microsoft zareagował, przeprosił oszukanych, obdarował ich drogocennymi podarkami. To jednak drobna skaza. Kampania nie wyniosła Windows Phone’a na szczyt popularności, ale u wielu osób zaszczepiła pozytywne skojarzenia.
Nowa wersja, realizowana dla Windows Phone 8, bazuje na tym pomyśle. Tyle że nie udowadnia, że Windows Phone 8 pozwala szybciej realizować zadania od konkurentów. Pokazuje, że jest po prostu równie dobry, a wręcz lepszy.
Założenia są podobne: zaczepiane przez pracownika Microsoftu (jak zawsze, spoty puszczane w Internecie realizuje Ben Rudolph) osoby są zachęcane do porównania ich telefonu z posiadanym przez Rudolpha Windows Phonem. Jej hasło to „meet your match”.
Już teraz pojawiły się pierwsze spoty. Rudolph demonstruje zarówno unikalne możliwości samego systemu (na przykład kącik dziecięcy, zdecydowanie killer-feature dla osób wychowujących dzieci), jak i towarzyszącemu mu sprzętu (niesamowity aparat Lumii 920).
Jak pisałem w swojej recenzji, Windows Phone 8 to już nie ciekawostka, która co prawda ma sporo unikatowych zalet, ale też i sporo braków. To pełnoprawny konkurent dla Androida i iOS-a, nie ustępujący im w możliwościach (rzecz jasna, jest wiele różnic, ale w ogólnym rozrachunku to co najmniej równy gracz). Microsoft też zdaje sobie z tego sprawę, pokazując więcej zalet systemu, a nie tylko jego szybkość i wygodę.
Czy to coś zmieni? Mam złe przeczucia. W mojej ocenie, Android stał się drugim Windows XP. Konkurent musi być naprawdę dużo, dużo, dużo lepszy, by miał szanse zagrozić jego pozycji. iPhone z kolei ma już ugruntowaną pozycję w sercach dziesiątków milionów fanów, zresztą zasłużoną. Czy jest tam miejsce dla Windows Phone 8? Niestety, wątpię. Niestety, bo bardzo lubię i cenię sobie ten system, a na dodatek trzeci (istotny) gracz na rynku mobilnym to korzyść dla użytkowników wszystkich systemów. Marketingowcy Microsoftu jednak bardzo się starają. Mam nadzieję, że udowodnią, że słaby ze mnie wróż. Przykładowy klip, poniżej:
Maciek Gajewski jest dziennikarzem, współprowadzi dział aktualności na Chip.pl, gdzie również prowadzi swojego autorskiego bloga