Kto uratuje Sharpa? Japoński rząd oraz... Apple szykują się do pomocy
W tym roku Sharp skończył 100 lat. To klasyczne dla Japonii przedsiębiorstwo zajmujące się działanością w wielu sektorach, choć my kojarzymy je głównie z olbrzymich telewizorów i lodówek. Zaczynali zupełnie od innych produktów, pierwszym z nich był automatyczny ołówek, później hitem stał się pasek do spodni, który nie wymagał dziurek. Dziś Sharp ma poważne finansowe kłopoty. Na szczęście raczej nie upadnie, gdyż na pomoc firmie ruszyły rząd Japonii i... Apple.
Wszyscy japońscy giganci technologii mają dziś poważne problemy finansowe. Sony przechodzi trudny proces restrukturyzacyjny, podobnie Panasonic, który co prawda zdementował informację o rezygnacji z produkcji telewizorów, ale nic nie jest przesądzone. Sharp z kolei opublikował kolejne fatalne wyniki finansowe i jest na krawędzi bankructwa.
Problemem Sharpa w najbliższym czasie nie będzie jedynie słaba sprzedaż swoich produktów ale upływający termin wykupu obligacji o wartości 2,6 miliarda dolarów. Firma nie ma pieniędzy na spłatę tych obligacji, w dodatku analitycy przewidują, że w tym roku Sharp zanotuje straty na poziomie 5,6 miliardów dolarów. A to tylko przypuszczenia - może być jeszcze gorzej.
Upadek Sharpa byłby bardzo smutnym końcem tej naprawdę interesującej firmy. Najprawdopodobniej raczej do niego nie dojdzie. Po pierwsze rząd Japonii nie może pozwolić sobie na ogłoszenie upadłości przez jedno z największych przedsiębiorstw w kraju - pracę straciłoby dziesiątki tysięcy pracowników zarówno Sharpa, jak i firm podwykonawczych., a to odbiłoby się na gospodarce kraju kwitnącej wiśni.
Gdy Sharp nie znajdzie innego sposobu na wyjście z finansowych tarapatów władze mogą zdecydować się na kontrolowane bankructwo i przejęcie w stylu Japan Airlines. Tam procesy, jakie zaszły od 2010 roku, pozwoliły na to, by firma stanęła na nogi, a nawet ruszyła na giełdę.
Jeśli jednak nie sami Japończycy, to na pomoc Sharpowi może przyjść firma Apple. Powodów do takiej interwencji przez twórców iPhone i iPada jest wiele. Przede wszystkim firma z Cupertino pragnie uniezależnić się od Samsunga, z którym prowadzi zacięte sądowe boje, a który wciąż pozostaje jednym z głównych dostawców komponentów do urządzeń mobilnych amerykańskiej firmy. Sharp posiada całkiem niezły dział badań i rozwoju, który opracowuje świetne rozwiązania szczególnie w zakresie ekranów. Jak widać po komentarzach związanych z premierą iPada mini to ekran jest dziś jednym z najważniejszych elementów w kolejnych urządzeniach. Wyświetlacz Retina stanowi znaczący komponent w smartfonach, tabletach, a także laptopach Apple i prawdopodobnie będzie odgrywał dużą rolę przy okazji kolejnych premier. Nie ustają także plotki o telewizorze Apple'a i z pewnością partner z dużym doświadczeniem przydałby się podczas wprowadzenia takiego produktu na rynek.
Apple mógłby bez większego uszczerbku dla swojego budżetu zainwestować w Sharpa nawet 2 miliardy dolarów. O takiej kwocie mówią plotki, a ta kwota pasuje do kwoty, jaką japońskie przedsiębiorstwo winne jest obligatariuszom. Na potwierdzenie tego warto dodać, że to Sharp jest dostawcą paneli LCD do iPhone'a 5. Firma z Cupertino nie może sobie pozwolić na zastój w dostawie komponentów do swojego czołowego produktu.
Problemy finansowe Sharpa jak i pozostałych japońskich firm są smutne dla wszystkich, którzy z nostalgią spoglądają na dawne dokonania tych przediębiorstw. Biznes to jednak nie miejsce na sentymenty i firmy te będą funkcjonować dalej tylko wtedy, gdy rzeczywiście będzie taka potrzeba. Mam nadzieję, że Sharp przetrzyma te ciężkie czasy, ponieważ nadal stać ich na pokazywanie interesujących produktów, choć w przeciwieństwie do tego, co pokazuje Samsung, LG nie charakteryzują się nadmiernym "cool factor".
Choć niejeden projektor czy telewizor Sharpa bym pod strzechę przygarnął.